Dzisiaj PiS wygrywa te wybory, ale bardzo wyraźnie się przekonuje, że po trzech latach władzy nie można uznać, że PO jest skompromitowanym tworem - stwierdził komentator TVN24 Jan Rokita po ogłoszeniu sondażowych wyników wyborów parlamentarnych. - Wynik PSL-u powoduje, że arytmetyczne zwycięstwo PiS-u nad Koalicją Obywatelską jest zwycięstwem pyrrusowym - zauważył Roman Giertych. W dyskusji udział wzięli także Ludwik Dorn i Marek Borowski.
- Jeżeli chodzi o większość z tych 10 miast, które pojawiły się w sondażu exit poll, to mamy w porównaniu z 2014 rokiem bardzo dużo zwycięstw w pierwszej turze - zauważył w TVN24 Ludwik Dorn. - To nie było wydarzenie spodziewane - ocenił. Dodał, że "cztery lata wcześniej regułą była druga tura, także w Warszawie". Podkreślił, że Rafał Trzaskowski uzyskał dużo lepszy wynik niż udało się zdobyć w zeszłych wyborach samorządowych ówczesnej kandydatce PO na prezydenta stolicy, Hannie Gronkiewicz-Waltz. Jego zdaniem wśród przyczyn tak wielu zwycięstw w pierwszej turze "kandydatów niepisowskich" był wniosek ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry do TK o uznanie za niekonstytucyjny jednego z artykułów Traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej. - Tutaj naprawdę się przestraszono, że coś z tym polexitem może być na rzeczy - zauważył Dorn.
"Smutek, płacz i łzy"
- Pan prezes (Jarosław) Kaczyński robił dobrą minę do złej gry - ocenił Roman Giertych. Według adwokata i byłego polityka, sondażowy wynik wskazuje, "że PiS, może poza Podkarpaciem, nie będzie rządził nigdzie". - I to oznacza, że bardzo racjonalne jest zakładanie, że PiS kolejne wybory po prostu przegra - uznał Giertych. Pogratulował Grzegorzowi Schetynie z PO i Władysławowi Kosiniakowi-Kamyszowi z PSL. - Tak naprawdę wynik PSL-u powoduje, że to arytmetyczne zwycięstwo PiS-u nad Koalicją Obywatelską jest zwycięstwem pyrrusowym. Z tego powodu, że wszędzie władza trafia w ręce przeciwników obozu rządzącego - zauważył były wicepremier. Dodał, że wynik PiS-u w wyborach samorządowych jest znacznie gorszy niż w wyborach parlamentarnych trzy lata temu. - Platforma natomiast obroniła wynik z wyborów parlamentarnych, a PSL ma dziś niekwestionowany trzeci wynik - zaznaczył. Obie te partie uznał za rzeczywistych zwycięzców wyborów regionalnych, a Prawo i Sprawiedliwość - za zwycięzcę "w wymiarze matematycznym". Przekonywał, że w sztabie wyborczym PiS poza okiem kamer będą "smutek, płacz i łzy". - Być może głową zapłaci także premier (Mateusz) Morawiecki, który był nieudolną twarzą tej kampanii - stwierdził Giertych. Ocenił, że na "sromotną porażkę" partii rządzącej wpłynęły "kłamstwa, które wygłaszał oraz taśmy", czyli ujawnione nagrania sprzed czterech lat z restauracji Sowa i Przyjaciele.
"PSL udowodnił, że to są twarde chłopy"
Z Giertychem nie zgodził się Marek Borowski. Ocenił, że premier Morawiecki nie zapłaci głową za wynik PiS-u, gdyż prezes Kaczyński "przeciął spekulacje w tej sprawie" wskazując premiera jako osobę, "której zawdzięczamy ten wynik". Borowski dodał, że nie wyobraża sobie, aby po takiej deklaracji prezes PiS dążył do zmiany szefa rządu. - Za rok mamy wybory parlamentarne, kolejna wymiana premiera to by było przyznanie się do porażki. PiS się nie może przyznać do porażki, musi ogłaszać zwycięstwo - przekonywał. - PSL udowodniło, że to są twarde chłopy, a pogłoski o ich śmierci okazały się przedwczesne i nieprawdziwe - ocenił senator. Wyraził przekonanie, że wielu warszawiaków oburzyła wypowiedź Patryka Jakiego, który stwierdził, że głosując w wyborach samorządowych, warszawiacy stoją przed takim wyborem, jak w 1944 roku przed Powstaniem Warszawskim. - To był strzał już nie w stopę, ale w kolano - dodał.
"Potężny spektakl teatralny"
- Jestem przekonany, że warszawskim wyborom od samego początku nadano pewną dodatkową i w jakimś sensie nieprawdziwą wartość - stwierdził Jan Rokita. Jego zdaniem stało się tak dlatego, że "bardzo wczesną i spektakularną kampanię rozpoczął kandydat PiS-u" Patryk Jaki. - Tu się rozegrał z inicjatywy PiS-u potężny spektakl teatralny, emocjonujący widownię ogólnopolską. I ten spektakl spektakularnie wygrała opozycja - podkreślił. Dodał, że wyniki wyborów regionalnych mogą być traktowane jako "prawybory do przyszłych wyborów parlamentarnych, które zdecydują o realnej władzy w Polsce". - W gruncie rzeczy otrzymujemy po raz kolejny dowód, że marzenia kierownictw obu tych obozów o zepchnięciu przeciwnika do jakiegoś politycznego podziemia są nierealne - przekonywał Rokita.
- Dzisiaj w moim przekonaniu PiS wygrywa wybory, ale bardzo wyraźnie się przekonuje, że po trzech latach władzy nie można uznać, że Platforma Obywatelska jest skompromitowanym tworem, który przeszedł do historii - dodał. Jego zdaniem "problemem polskiej polityki jest koegzystencja tych dwóch obozów" , które mają "wyrównane szanse na władzę".
Autor: momo//rzw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24