- Do następnych wyborów większości w tym parlamencie dla legalnej aborcji, w pełnym tego słowa znaczeniu, nie będzie. Nie ma się co oszukiwać - powiedział premier, szef PO Donald Tusk podczas wydarzenia otwierającego czwartą edycję Campus Polska Przyszłości. Zapowiedział, że "będziemy stawali na głowie, żeby ulżyć doli tym wszystkim, którzy czują się, i słusznie, dyskryminowani w Polsce, ale na razie będą to metody połowiczne". - Przepraszam, w tej chwili na tyle mnie stać - dodał.
Szef polskiego rządu wystąpił w Olsztynie razem z prezydentem Warszawy Rafałem Trzaskowskim. Donald Tusk został zapytany przez jedną z uczestniczek Campusu Polska Przyszłości o kwestię aborcji. Zauważyła, że niektórzy posłowie koalicji rządzącej nie zagłosowali nad uchwaleniem ustawy zakładającej dekryminalizację pomocy w aborcji.
Tusk: w Sejmie nie ma większości
Premier odpowiedział, że "nie mamy większości w parlamencie w tej sprawie". - W tej chwili szczególnie posłanki z Koalicji Obywatelskiej mówią: spróbujmy jeszcze raz poddać to pod głosowanie. Problem polega na tym, ja staram się być zawsze bardzo praktyczny, znaczy praktyczny w tym sensie, że jak na coś się umawiamy, to chciałbym, żeby to udało się przeprowadzić do końca - dodał.
Jak mówił, "realia są takie, że (Roman) Giertych nie zagłosował, (Waldemar) Sługocki był w Stanach na wyjeździe, zabrakło dwóch głosów od nas, ale tak naprawdę tych głosów zabrakło bardzo dużo". - Nie było obecnych z różnych powodów dwunastu posłów PiS-u w czasie tego głosowania. Polskie Stronnictwo Ludowe było tu podzielone w proporcjach bardzo niekorzystnych dla praw kobiet - dodał.
- Chcę wam powiedzieć rzecz, która jest dla mnie przykra, ale jest faktem, którego nie ominiemy. W polskim Sejmie nie ma większości na rzecz takiego prawa do legalnej aborcji, o jakim tu mówiliśmy i na jaki się tutaj między innymi z wami umawialiśmy. Po prostu nie ma większości - przyznał Tusk.
Powiedział, że "o ile udało się w długich rozmowach przekonać do wspólnego głosowania Polskę 2050, o tyle Polskie Stronnictwo Ludowe, nie mówiąc już o PiS-ie czy Konfederacji, okazało się nie do przekonania". - I ja nie będę tu zwalał tak trochę a priori odpowiedzialności za to na prezydenta (Andrzeja) Dudę, który i tak by zablokował, zawetował to, mówił o tym wprost. Ale nawet gdyby prezydent Duda tego nie blokował, to po prostu nie ma większości posłów za tym - mówił premier.
Tusk: zrobimy wszystko, żeby kobiety mniej cierpiały
- Co ja mogę zrobić? Robimy to w tej chwili z minister zdrowia, z prokuratorem generalnym, ministrem (Adamem) Bodnarem, żeby w ramach istniejącego prawa, bo nie możemy tego prawa zmienić, bo nie mamy większości, żeby kobiety, a właściwie osoby pomocne w czasie przerywania przez kobiety ciąży, de facto nie były penalizowane - powiedział Tusk.
Zaznaczył, że nie jest to proste. - Służą temu oczywiście pewne rekomendacje i wytyczne dla prokuratury, dla lekarzy, ale jak się domyślacie, zarówno w środowisku lekarskim, jak i prokuratorskim, nie wszyscy są waszego zdania. Wiecie, o co chodzi. A przepisy są takie, jakie są. Znaczy ciągle jest ten upiorny przepis, który stanowi zagrożenie do 8 lat więzienia za nielegalnie przeprowadzoną aborcję, więc sytuacja jest obiektywnie trudna - dodał.
- Ja mogę tylko obiecać, że w ramach istniejącego prawa zrobimy wszystko, żeby kobiety mniej cierpiały, żeby aborcja była na tyle, na ile to jest możliwe bezpieczna i dostępna wtedy, kiedy kobieta taką decyzję musi podjąć. Żeby osoby, które się zaangażują w pomoc kobiecie, nie były ścigane - oświadczył.
Podkreślił, że "na zmianę prawa musimy niestety poczekać".
Tusk: przepraszam, w tej chwili na tyle mnie stać
- Być może podejmiemy próbę przekonania PSL-u do jakiejś wersji jeszcze łagodnej. Oni, jak wiecie, twardo mówią: możemy się zgodzić na zmiany tylko pod jednym warunkiem, że będzie referendum w tej sprawie. Ale jak wiecie w sprawie referendum większość środowisk, szczególnie tych kobiecych, które zaangażowane były w walkę o prawa do legalnej aborcji, mówi: "żadnego referendum nie chcemy, to są nasze prawa" (...). Więc ja nie będę proponował referendum wbrew tym wszystkim, którzy dzisiaj są ofiarami tego przepisu. Skoro oni nie chcą, one nie chcą, to przecież na siłę nie będziemy robili tego referendum - powiedział premier.
Ale, jak dodał, "to oznacza jedno, że do następnych wyborów większości w tym parlamencie dla legalnej aborcji, w pełnym tego słowa znaczeniu, nie będzie". - Nie ma się co oszukiwać - stwierdził.
- Natomiast będzie zupełnie inna praktyka w prokuraturze i w polskich szpitalach. To już jest w toku i to będzie bardzo odczuwalne - zapowiedział. - Będziemy stawali na głowie, żeby ulżyć doli tym wszystkim, którzy czują się i słusznie dyskryminowani w Polsce, ale na razie będą to metody połowiczne - podkreślił. - Przepraszam, w tej chwili na tyle mnie stać - zakończył.
Przepadł projekt dotyczący dekryminalizacji pomocy w aborcji
W połowie lipca Sejm nie uchwalił nowelizacji Kodeksu karnego, autorstwa Lewicy, dotyczącej częściowej dekryminalizacji dokonania aborcji. Projekt odrzucono głosami PiS, Konfederacji, większości PSL. Nie głosowało trzech posłów KO: Roman Giertych, Waldemar Sługocki i Krzysztof Grabczuk. Ten ostatni, jak informował Tusk, przebywał w szpitalu.
Pod koniec lipca projekt w tej sprawie ponownie wpłynął do Sejmu. Pod projektem noweli Kodeksu karnego, złożonym w piątek, podpisał się cały klub Lewicy, część posłów klubu KO, czworo posłów klubu Polska 2050-Trzecia Droga: Ewa Szymanowska, Elżbieta Burkiewicz, Adam Luboński i Aleksandra Leo, a także posłanka Agnieszka Kłopotek jako jedyna z klubu PSL-Trzecia Droga.
Tusk: robimy wszystko, żeby dramatów humanitarnych na naszej granicy nie było
Tusk podczas wystąpienia na Campusie Polska Przyszłości został także zapytany o to, "co rząd zamierza zrobić, aby uszczelnić granicę, ale przede wszystkim, aby wszyscy migranci byli traktowani w sposób humanitarny".
- Pierwszym zadaniem ludzi, którzy biorą odpowiedzialność za bezpieczeństwo państwa, jest pilnowanie granicy i ochrona terytorium kraju - odpowiedział. Jak mówił, jako przedstawiciel opozycji był "krytyczny wobec wielu działań" ówczesnego rządu. - Ale co do jednej sprawy nie byłem krytyczny i dzisiaj zdania też nie zmienię - zaznaczył. Premier dodał, że jest to częsta w polityce sytuacja, "gdzie nie ma prostego wyboru" między tym, co słuszne, etyczne, a zarazem skuteczne, w której nie można "dokonać wyboru bez żadnego wahania".
- Robimy wszystko, żeby dramatów humanitarnych na naszej granicy nie było – zapewnił. Dodał, że "cały aparat państwowy, który zajmuje się problemem granicy, jest też nakierowany na edukację, presję, żeby ci, którzy pilnują granicy, nie wyzbyli się nawet odrobiny człowieczeństwa". - Trudno znaleźć pomost pomiędzy skutecznym działaniem na granicy a w pełni humanitarnym i ludzkim podejściem do migrantów - powiedział.
Tusk: dalej będę działał w sposób twardy
Według Tuska "nie mamy do czynienia z typową migracją". - Mamy do czynienia z coraz bardziej cyniczną akcją zorganizowaną przez administrację Putina, jak i Łukaszenki - powiedział.
- Mógłbym opowiedzieć rzeczy groźne, o tym, że przygotowywane są przerzuty ludzi na naszą granicę, którzy nie mają nic wspólnego z migracją, a raczej z terroryzmem, mają doświadczenie kryminalne. Takich ludzi coraz więcej na granicy spotykamy – mówił.
- Mamy do czynienia z codziennymi aktami agresji na naszej granicy. W takiej sytuacji (...) moją odpowiedzialnością jako premiera polskiego rządu jest zapewnić bezpieczeństwo i szczelność tej granicy – dodał.
Według premiera rząd musi "zrobić wszystko, żeby zniechęcić tych, którzy stają się ofiarami Łukaszenki i Putina, którzy są organizowani przez nich, łudzeni tym, że można spokojnie przejść do Europy, do Polski przez polską granicę". Przyznał, że "trudno, żeby te działania się podobały”.
- Niestety, musimy każdego dnia pokazywać, że tego przejścia nie ma, że granica Polski jest zamknięta na nielegalną migrację. Ja tutaj niestety dalej będę działał w sposób twardy - zaznaczył Tusk.
- A krytykę też przyjmuję, w głębi serca też czasami cierpię, nie jest mi wcale z tym łatwo – dodał. - To nie jest nic przyjemnego, ale nie zmienię postępowania - zapowiedział.
Tusk: z koalicją nie jest źle, w poniedziałek spotkanie w sprawie budżetu
Szef rządu był pytany o stan koalicji rządzącej. - Nie jest źle z tą koalicją - odpowiedział.
Poinformował, że na poniedziałek planowane jest spotkanie z Szymonem Hołownią, Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem, Włodzimierzem Czarzastym i wszystkimi ministrami, żeby rozmawiać o budżecie. - Naprawdę, my damy radę. Czasami się pospieramy, ale damy radę. Nie zawiodę was – zapewnił Tusk.
Premier nawiązał do różnic między PSL a Nową Lewicą. - Wiecie, ile ja swoich nieprzeciętnych talentów i wielkiego serca muszę oddawać codziennie? Ale to działa. Słuchają siebie nawzajem. Starają się siebie zrozumieć – mówił.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: PAP