- Strona niemiecka przeprosiła za działanie niezgodne z procedurami. Ważny gest, ale powiedziałem kanclerzowi Scholzowi, że dla mnie o wiele ważniejsze od gestów jest to, żeby tego typu sytuacje nie miały miejsca i jestem przekonany, że strona niemiecka przyjęła to bardzo serio do wiadomości - powiedział we wtorek premier Donald Tusk.
Szef polskiego rządu Donald Tusk spotkał się we wtorek z dziennikarzami po przylocie do Polski. W poniedziałek wziął udział w nieformalnym szczycie Rady Europejskiej w Brukseli, dzień później odwiedził Luksemburg. - Dowiedziałem się, że opozycja pisowska próbuje narzucać narrację dotyczącą i kwestii migracji i nawet tak oczywistych spraw jak na przykład moja rozmowa z kanclerzem Scholzem w sprawie tego incydentu na granicy polsko-niemieckiej z tym niezgodnym z procedurami przerzuceniem rodziny migrantów na teren Polski przez niemiecką policję - mówił na konferencji prasowej.
Jak dodał, "Polska wykonuje, i to także dzięki głosom wyborców to jest możliwe, wielki wysiłek i skutecznie to robimy, żeby Europa traktowała walkę z nielegalną migracją jako swój wspólny priorytet". - Ale nikt z tego powodu nie rozpętuje rasistowskiej histerii - stwierdził.
Zdaniem Tuska, mamy do czynienia z akcją polityczną PiS. - PiS, który w ciągu jednego dnia ściągał więcej migrantów z Azji i Afryki, niż w przeciągu miesiąca przedostaje się nielegalnie przez wschodnią granicę i ponosi pełną odpowiedzialność za ten kryzys migracyjny, za tę nieszczelną granicę i równocześnie czyni z tego taki pretekst czy powód, żeby prowadzić bardzo brutalną kampanię przeciwko polskiemu rządowi, bardzo sprzyjającą narracji putinowskiej - powiedział Tusk.
Czytaj również: Będzie komisarzem do spraw obronności? Tusk o "najbardziej prawdopodobnym scenariuszu" dla Sikorskiego
- Jest naprawdę specjalne miejsce w piekle politycznym dla tych, którzy pierw powodują problemy na granicy, a później robią z tego tak zwane "polityczne złoto". I mam nadzieję, że wreszcie ktoś ich powstrzyma w tym bezwstydnym i takim dla nich hańbiącym traktowaniu tej sprawy - kontynuował.
- Nic nie zrobili, żeby zatrzymać tę falę. Wszystko robią, żeby wzbudzić strach, lęk, żeby ta narracja putinowska była coraz silniejsza w Polsce, ale damy radę. (...) Szkoda, że nawet byli premierzy i była pani premier pisowska w tej roli takiego putinowskiego trolla występuje i powtarza różne kłamstwa i niesprawdzone informacje - dodał.
- Mogę państwa uspokoić, że te wszystkie działania i w Europie, i w Polsce służą temu, żeby odzyskać pełną kontrolę nad naszą granicą i jestem przekonany, że osiągniemy tutaj, to nie jest łatwe zadanie, ale osiągniemy sukces - powiedział. - O incydencie niemieckim rozmawiałem z kanclerzem Scholzem, więc możecie uspokoić trolli pisowskich. Zobowiązał się do szybkiego wyjaśniania tej sprawy - kontynuował.
- Jak wiecie, strona niemiecka przeprosiła za działanie niezgodne z procedurami. Ważny gest, ale powiedziałem kanclerzowi Scholzowi, że dla mnie o wiele ważniejsze od gestów jest to, żeby tego typu sytuacje nie miały miejsca. I jestem przekonany, że strona niemiecka przyjęła to bardzo serio do wiadomości - dodał.
Premier przekazał, że "gdy ukonstytuuje się nowa Komisja Europejska, na pewno Polska będzie miała jeden z decydujących głosów w kwestiach obronności i bliskiego sąsiedztwa". - Jeszcze dzisiaj nie powiem państwu, jak będzie wyglądał rozkład tych portfeli w Komisji Europejskiej, ale uzyskałem ze wszystkich stron zapewnienie, że Polska będzie miała jeden z rozstrzygających głosów, jeśli chodzi o te kwestie dla nas tak ważne, jakimi są obrona, rozszerzenie i sąsiedztwo i co za tym idzie, także bezpieczeństwo naszych granic - dodał.
Incydent na polsko-niemieckiej granicy
14 czerwca niemiecki radiowóz pojawił się w Osinowie Dolnym (Zachodniopomorskie). Z auta miała wysiąść rodzina migrantów - dwie osoby dorosłe i troje dzieci.
17 czerwca rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych Jacek Dobrzyński przekazał, że niemiecka policja zatrzymała pięcioosobową rodzinę w nocy w piątek, 14 czerwca. Nad ranem natomiast rodzina została przewieziona dwoma radiowozami na stronę polską i tam pozostawiona. - Polska Straż Graniczna natychmiast skontaktowała się ze swoimi odpowiednikami po stronie niemieckiej. Te informacje zostały potwierdzone - powiedział.
"Niemcy przyznali, że było to naruszenie procedury"
Rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych dodał, że - jak ustalono - miały zostać złamane procedury. - Policja niemiecka zadziałała wbrew procedurom, które w takich sytuacjach obowiązują - powiedział. Twierdził, że chodzi o procedury obowiązujące w całej Europie.
CZYTAJ TEŻ: Incydent przy polsko-niemieckiej granicy. Tusk: będę rozmawiał z Scholzem, sprawa musi być wyjaśniona
We wtorkowej rozmowie z Bogdanem Rymanowskim w Radiu ZET wiceminister spraw wewnętrznych i administracji Maciej Duszczyk przekazał, że 17 czerwca Niemcy przyznali, iż było to naruszenie obowiązujących procedur. - Bardzo jasno za to przeprosili, powiedzieli, że natychmiast wprowadzą u siebie system naprawczy. Był to wypadek przy pracy, ale nie pozwolimy, żeby coś takiego się powtórzyło - wyjaśnił. - Nie komunikowaliśmy tego wcześniej, żeby być pewnym tego, co się wydarzyło - dodał.
Komunikat Straży Granicznej
Straż Graniczna opublikowała komunikat, w którym napisano, że komendant główny Straży Granicznej gen. dyw. SG Robert Bagan rozmawiał z prezydentem prezydium Policji Federalnej Niemiec dr. Dieterem Romannem.
"Szefowie obu służb potwierdzili, że działania funkcjonariuszy niemieckiej Policji Federalnej nie odpowiadały przyjętym procedurom dotyczącym przyjmowania i przekazywania osób przez kraje sąsiednie, a sytuacja miała charakter incydentalny. Strona niemiecka wyraziła ubolewanie z powodu zaistniałego zdarzenia" - czytamy w komunikacie.
Polska Straż Graniczna i Policja Federalna Niemiec mają współpracować nad rozwiązaniami poprawiającymi wzajemną komunikację.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24