Donald Tusk, odnosząc się do najnowszych doniesień w sprawie afery podsłuchowej z 2014 roku, powiedział, że w tej sytuacji tylko niezależna komisja śledcza mogłaby wyjaśnić, "na czym polega wpływ rosyjskich służb na energetyczną politykę PiS-u". - Panie prezesie Kaczyński, to jest w interesie Polski, opinii publicznej, ale także w interesie pana i pana partii - argumentował. Do konferencji Tuska odniósł się Zbigniew Ziobro, który zapowiedział, że ujawni te zeznania wspólnika Marka Falenty, "które dotyczą materii, o których mówił" Tusk.
Donald Tusk odniósł się na konferencji prasowej do publikacji "Newsweeka" dotyczącej afery podsłuchowej. Według tygodnika, wspólnik Marka Falenty, skazanego za zorganizowanie podsłuchów najważniejszych osób w państwie, zeznał, że zanim taśmy z restauracji "Sowa i Przyjaciele" wstrząsnęły polską sceną polityczną, trafiły w rosyjskie ręce, a "prokuratura wszczyna śledztwo, ale unika wątku szpiegostwa" w tej sprawie.
CZYTAJ WIĘCEJ: "Sensacyjne zeznania" i nowy wątek afery podsłuchowej >>>
Tusk o "wielkiej aferze węglowej, której korzenie sięgają 2014 roku"
Tusk powiedział, że Rosjanie byli zainteresowani zmianą władzy w Polsce, a przynajmniej destabilizacją sytuacji politycznej, bo w czasie, kiedy wybuchła tamta afera, uderzono w interesy węglowe Falenty. Wskazywał, że w tym czasie rząd, którym wówczas kierował, rozmawiał o możliwości budowy mostów energetycznych między Ukrainą a Unią Europejską oraz między Ukrainą a Polską, a on jako premier zaproponował ustanowienie unii energetycznej, czyli wspólnego rynku gazowego Europy tak, by uniezależnić UE od gazu z Rosji. - Właśnie wtedy rosyjskie służby, pan Falenta, ale także, niestety, po polskiej stronie znalazły się siły i osoby, które były tym zainteresowane, uruchomiły ten proceder ujawnienia, a następnie sprzedaży tych nagrań rosyjskiej stronie - powiedział Tusk.
Przewodniczący PO mówił o "wielkiej aferze węglowej, której korzenie sięgają 2014 roku".
Tusk przywołuje "dwie dane", które "wszystko wyjaśniają"
Tusk przywołał także "dwie dane", które "właściwie wszystko wyjaśniają". Wskazał, że kiedy zdawał urząd premiera, import rosyjskiego węgla do Polski wynosił 4,9 miliona ton. - Po dwóch latach rządów PiS-u import wzrósł do 13 milionów ton rosyjskiego węgla do Polski - mówił i dodał, że wówczas ministrem odpowiedzialnym za energię był Krzysztof Tchórzewski, którego - jak powiedział - "najbliższa rodzina - syn i brat prowadzili na dużą skalę handel węglem z Rosją".
Szef PO zastrzegł, że nie szuka sensacji. - Ja naprawdę nie zakładałem i nigdy tak nie zakładałem, że Prawo i Sprawiedliwość, Jarosław Kaczyński, liderzy tej partii, są bezpośrednio wplątani w aferę szpiegowską czy że współpracują z rosyjskimi służbami - powiedział. - Ale kiedy rozpoczęła się sprawa pana Falenty uprzedzałem także w Sejmie publicznie, że Kaczyński i PiS dają się wmontować poprzez działania rosyjskich służb specjalnych, a także polskich, rodzimych aferzystów, w scenariusz pisany cyrylicą, w scenariusz pisany obcym alfabetem. Dzisiaj co do tego nie mamy już żadnych wątpliwości - powiedział Tusk.
Tusk do PiS-u: wzywam was do powołania komisji śledczej
- W tej konkretnej sytuacji chyba tylko komisja śledcza niezależna, (...), mogłaby wyjaśnić, na czym polega wpływ rosyjskich służb na energetyczną politykę PiS-u. Dlaczego w ciągu pierwszych trzech lat rządów PiS-u Polska została tak mocno uzależniona od rosyjskiego węgla, dlaczego dziś brakuje polskiego węgla, dlaczego działacze partyjni i ich rodziny byli zaangażowani w import rosyjskiego węgla, dlaczego nie zbadano na żadnym etapie śledztwa tych związków, które były ewidentne i potwierdzone - mówił Tusk.
- Panie prezesie Kaczyński, to jest w interesie Polski, opinii publicznej, ale także w interesie pana i pańskiej partii, żeby nie pozostała ta wyjątkowo niepokojąca dwuznaczność, ten cień wiszący nad waszymi rządami, ta bardzo przykra, ponura smuga cienia - kontynuował. - To jest przede wszystkim w waszym interesie, żeby wyjaśnić, dlaczego tak się stało, że nad bezpieczeństwem energetycznym Polski zawisła groźba ingerencji rosyjskiej, w której uczestniczyły - świadomie lub nie - takie osoby jak Falenta i niestety także ludzie bliscy szefostwu PiS-u, to wy musicie wyjaśnić tę sprawę i to szybko - podkreślił.
- Wzywam was do powołania komisji śledczej, żeby nikt nie mógł snuć domysłów, że tak naprawdę władza PiS-u została zamontowana tutaj przez rosyjskie służby. A dziś takie domysły są uprawnione. To nie są moje domysły, nie ulegam im, ale niestety przez wasze milczenie, przez to, że nie chcecie tej sprawy wyjaśnić, (...), to wszystko powoduje, że straciliście mandat do sprawowania władzy - dodał lider PO.
- Nie chcecie, nie potraficie, boicie się wyjaśnić wszystkie kluczowe elementy tej afery - a to jest sprawa fundamentalnego bezpieczeństwa Polski, wyjaśnienie do spodu relacji między rosyjskimi służbami, politykami PiS, aferzystami, którzy zarabiali na imporcie rosyjskiego węgla - mówił Tusk. Polityk wezwał też do ponadpartyjnej współpracy nad wyjaśnieniem spraw.
Tusk: nikt poza inny poza PiS-em tych pieniędzy nie blokuje
Donald Tusk podczas konferencji prasowej odnosił się do poniedziałkowej wypowiedzi rzecznika KE ds. polityki regionalnej Stefana de Keersmaeckera, że "Polska we własnej ocenie stwierdziła, że nie wypełniła jednego z warunków podstawowych dotyczących niezawisłości sądów" umożliwiających wypłatę środków na trzy programy operacyjne w ramach polityki spójności.
- Nikt inny poza PiS-em tych pieniędzy nie blokuje - stwierdził Tusk. - To PiS postanowił zaatakować polską praworządność - dodał. - To PiS zobowiązał się wobec całej Unii Europejskiej, że zaprzestanie tego ataku i przywróci w Polsce praworządność. To PiS zgodził się, że to jest warunkiem wypłacania pieniędzy. Konkretnie pan Mateusz Morawiecki za każdym razem w Brukseli, w Strasburgu - jest autorem tej sytuacji formalnie, że pieniądze europejskie są uwarunkowane stanem praworządności - powiedział.
W ocenie lidera PO, prezes PiS Jarosław Kaczyński i lider Solidarnej Polski, minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro "prowadzą wojnę o wpływy". - To jest jedyny powód, dla którego tracimy KPO i dla którego zagrożone są Fundusze Spójności - dodał.
- Dzisiaj PiS całą swoją energię przeznacza na przekłamanie rzeczywistości, nie na zdobycie tych pieniędzy, bo tu są do wykonania proste decyzje - ocenił Tusk i dodał, że ws. Fundusz Spójności mniej jest warunków, które trzeba spełnić, niż jest to w przypadku KPO.
Jak dodał, potrzebna jest zmiana nastawienia wewnętrznego i "zakończenia tej najgłupszej w dziejach wojny domowej, jaką jest wojna Ziobry i Kaczyńskiego". - Nikogo już nie obchodzi, co ich różni. Wzięli się za łby, a my za to płacimy i to idzie w setki miliardów euro - stwierdził.
Tusk: mógłbym długo mówić, kto w PiS się przefarbował, ale na ten poziom nie będę schodził
Tusk nawiązał także do wtorkowej wypowiedzi premiera Mateusza Morawieckiego, który powiedział, że Tusk "realizuje konsekwentnie swoją strategię przefarbowania".
- Premier Morawiecki, choć spotkałem w swoim życiu zdolniejszych retorów, może powtarzać tą mantrę, którą mu Kaczyński każe powtarzać non stop, ale na mnie to już większego wrażenia nie robi. Zamiast przypowieści, kto się na jaki kolor przefarbował, dużo sensowniejsze - gdy się jest premierem - jest wykorzystanie narzędzi władzy do wyjaśnienia sprawy i poinformowania opinii publicznej, o co w tej aferze węglowej tak naprawdę chodzi - powiedział lider PO.
Dodał, że premier powtarza propagandę wymyśloną w PiS, która "od dłuższego czasu ma deprecjonować i odmalować w możliwie najczarniejszych barwach całą opozycję", zaś jego i PO w szczególności. - Ja na ten poziom nie będę schodził. Mógłbym dużo mówić, kto w PiS się przefarbował - dodał.
Tusk ocenił, że obecnie "kwestia węgla stała się dla bardzo wielu polskich rodzin kwestią być, albo nie być". - To zagrożenie energetyczne gdzieś tam ma swoje źródło w tej "matce wszystkich afer", jak ją powoli nazywamy, czyli w tej aferze węglowej, której Falenta jest tylko częścią - wskazał.
Morawiecki mówił we wtorek, na czym jego zdaniem polega "strategia przefarbowania" Tuska. - Otóż pan Tusk w latach 2007-2015 realizował politykę niemiecką, a ta polityka to była polityka zbliżenia z Rosją, polityka resetu z Rosją" - ocenił szef rządu. W ocenie Morawieckiego, lider PO "chce z siebie zmyć tę farbę, chce się przefarbować" i "próbuje wygenerować kompletnie nieprawdziwe scenariusze". "Prawda o upadku rządów Platformy Obywatelskiej jest jedna, zupełnie inna i bardzo prosta: do upadku tych rządów doprowadziła bieda i bezrobocie, bieda Tuska i bezrobocie Tuska i Platformy Obywatelskiej - ocenił.
Tusk: apeluję o poważną i szybką rozmowę na temat jednej, opozycyjnej listy wyborczej
Tusk był pytany na konferencji prasowej, czy prawdziwe są doniesienia, że wyznaczył termin do końca roku na określenie się przez opozycję, czy chcą stworzenia wspólnej listy w przyszłorocznych wyborach parlamentarnych. - Ja się w żadnej "deadliny" i w żadne tam takie warunki nie będę bawił i nie mam zamiaru nikogo po stronie opozycji, po stronie naszych partnerów przypierać do muru, to nie jest moja intencją - odpowiedział Tusk.
Podkreślił, że niezmienne jest zwolennikiem wspólnej listy opozycyjnej. "Gorąco apeluję o poważną i szybką rozmowę na temat jednej listy opozycyjnej i żeby ta rozmowa odbyła się przed wyborami, bo po wyborach będzie trochę za późno" - powiedział lider PO.
Tusk był też pytany o pomysł lidera Polski 2050 Szymona Hołowni, który w ubiegłym tygodniu powiedział w RMF FM, że opozycja powinna zaproponować konstruktywne wotum nieufności i już dziś zabrać obecnemu rządowi "kluczyki do tego samochodu, którym jest państwo". - Będziemy mieć większość w parlamencie na rzecz nowego premiera jak wygramy wybory - powiedział Tusk.
Dodał, że nie wierzy, że są obecnie posłowie PiS-u gotowi odejść od prezesa Jarosława Kaczyńskiego i zagłosować za kandydatem na premiera wskazanym przez opozycję. A to - jak mówił Tusk - jest konieczne, by wotum okazało się skuteczne. - Ja w to nie wierzę, wydaję mi się to takim dość niepoważnym marzeniem politycznym - powiedział Tusk.
Zaznaczył, że cieszyłby się, gdyby dało się dokonać teraz zmiany premiera, ale poprosił o listę nazwisk tych, którzy są gotowi zbudować nową większość. - I wtedy możemy o tym na serio porozmawiać - zastrzegł. - Zresztą mam taką sugestię do tych polityków, którzy uważają, że większość jest już po stronie opozycji - to spróbujcie zmienić marszałka, ja poprę bez żadnego problemu dowolnego kandydata ze strony opozycji na marszałka Sejmu, zobaczymy wtedy, czy jest ta nowa większość - powiedział Tusk.
Zgodnie z konstytucją Sejm wyraża Radzie Ministrów wotum nieufności większością ustawowej liczby posłów (co najmniej 231) na wniosek zgłoszony przez co najmniej 46 posłów i wskazujący imiennie kandydata na premiera. Głosowanie nad wnioskiem odbywa się nie wcześniej niż po upływie 7 dni od jego złożenia.
Ziobro odpowiada
We wtorek po południu Zbigniew Ziobro w krótkim oświadczeniu odniósł się do konferencji Tuska w kwestii afery podsłuchowej. Według niego zarzuty szefa PO skierowane do prokuratury, którą Ziobro kieruje, są "nieprawdziwe" i "bezpodstawne".
- Zażądał w związku z tym powołania komisji śledczej, która działałaby w sposób jawny i mogłaby te wszystkie informacje transparentnie, otwarcie i publicznie wyjaśnić. Otóż chciałbym jasno powiedzieć, że postanowiłem się wypowiedzieć wobec wagi stawianych nieprawdziwych, kłamliwych, insynuacyjnych zarzutów pana Donalda Tuska w tej sprawie - mówił.
Ziobro zapowiedział, że podjął decyzję o "upublicznieniu relacji (procesowych - red.) pana Marcina W., które dotyczą materii, o których mówił na dzisiejszej konferencji prasowej pan Donald Tusk". Dodał, że upubliczni je w środę.
Marcin W., o którym wspomniał Ziobro, to wspólnik Marka Falenty, który złożył zeznania w sprawie afery w Prokuraturze Regionalnej w Gdańsku w czerwcu 2021 roku. Według "Newsweeka" to właśnie do Marcina W. miał się zgłosić Falenta w sprawie kontaktu z Rosjanami i prośbą o zadanie pytania, "czy są zainteresowani nagraniami różnych ważnych osób".
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24