- Przed wyborami obywatele oczekują sporów pomiędzy nami. Dezercja z debaty to dyskwalifikacja - stwierdził Andrzej Halicki, komentując odmowę wzięcia udziału w pierwszej wyborczej debacie telewizyjnej przez PiS. Natomiast według Mariusza Błaszczaka, PiS jest gotowe do rozmów. - Jednak nie może być to prowadzone na warunkach premiera Tuska - stwierdził poseł opozycji.
Debata o debatach
Wystawienia swojego przedstawiciela do debaty odmówiło PiS, jako jedyne z zaproszonych partii. Błaszczak tłumaczy to tym, że jej warunki są nie do zaakceptowania. - Nie może być tak, że Tusk podczas naszego spotkania programowego wychodzi i proponuje debaty. To nie może być na jego warunkach - twierdzi poseł. Jak mówi szef klubu parlamentarnego PiS, jego partia zaproponowała debaty w swoim centrum programowym i tam oczekiwała na minister Kopacz. - Ale stało puste krzesło - mówi Błaszczak.
Ponadto zdaniem posła PiS, jego partia w telewizji nie ma równych szans. - Media w Polsce są częścią sporu politycznego - powiedział Błaszczak.
- To dezercja z debaty i dyskwalifikacja - komentuje decyzję PiS Halicki. Zdaniem posła PO, wyborcy przed głosowaniem oczekują publicznych sporów i prezentowania poglądów. Według Halickiego, PiS proponując spotkania w swoim centrum programowym dało warunki nie do przyjęcia i jednocześnie nie chce nawet dyskutować o innych debatach. - Nawet ze spotkania organizacyjnego uciekli - twierdzi poseł PO. - PiS stawia się ponad wszystkim. Wszyscy muszą zaakceptować warunki prezesa - mówi Halicki.
Służby na listach
Politycy spierali się także o kwestię startu z list wyborczych PiS byłych prokuratorów i między innymi byłego szefa CBA Mariusza Kamińskiego i jego zastępców. - To skandal. Ludzie służb specjalnych mieli być urzędnikami państwowymi - mówi Halicki. Zdaniem posła PO, start byłych pracowników instytucji bezpieczeństwa i prokuratorów z list wyborczych PiS, jest niedopuszczalny. - Oni nie powinni skakać z miejsca na miejsce. Teraz politycy a potem znów urzędnicy - twierdzi Halicki.
Według Mariusza Błaszczaka, te osoby jak najbardziej mają prawo kandydować, ponieważ nie zabrania tego im prawo. - To są ludzie doświadczeni. Wzmocnią polski parlament - mówi poseł PiS.
Błaszczak stwierdził również, że PO prezentuje "moralność Kaliego", bowiem w jej szeregach jest na przykład Konstanty Miodowicz, niegdyś pracownik UOP a obecnie poseł. Na taki zarzut Halicki stwierdzał, że lata 90-te to bardzo odległe czasy i nie można przykładu Miodowicza porównać do tego, co robi teraz PiS. - Podczas swoich rządów w latach 2005-2007 PiS opierał się na służbach. Teraz robi to samo - twierdził poseł PO.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24