Raport jest zatytułowany: "Cztery lata po Smoleńsku", liczy ok. 180 stron i ma zawierać m.in. opis rozpadu salonki Tu-154M oraz analizę działania rosyjskich specsłużb. Dokument powtarza też tezę zespołu Macierewicza o wybuchu w powietrzu. Dotychczasowe ustalenia zespołu Macierewicza są w opozycji do ustaleń oficjalnej komisji, którą kierował Jerzy Miller.
Deresz: Mój rozum jest zupełnie na odległej pozycji od rozumu pana Macierewicza
- Jak słyszę o zamachu i morderstwie, to jest to obraza mojego rozumu, który uruchamiam od czasu do czasu i wydaje mi się, że jest on zupełnie na odległej pozycji od rozumu pana Macierewicza - mówił w TVN24 Deresz. Stwierdził, że po porównaniu ustaleń komisji Antoniego Macierewicza i komisji Jerzego Millera nie ma wątpliwości, po której stronie się opowiedzieć.
"Podział istnieje i będzie istniał"
W poniedziałek Naczelna Prokuratura Wojskowa ma poinformować na konferencji prasowej o aktualnym stanie śledztwa ws. katastrofy smoleńskiej. - Myślę, że prokuratura powie, że nie najprawdopodobniej, tylko że na pewno nie było żadnego wybuchu, a myślę, że rozsądni politycy, którzy mają już dosyć tej tragifarsy, poprą to stwierdzenie - ocenił Deresz.Pytany o podział wśród rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej w kwestii przyczyn wypadku powiedział, że do rozłamu doszło już w miesiąc po katastrofie. - Podział istnieje i będzie istniał nawet jeśli zostanie powołana jakakolwiek inna międzynarodowa komisja, która uzna, że nie było zamachu, żadnej zbrodni. Po prostu ci ludzie, ciężko poszkodowani, podobnie jak ja, myślą zupełnie inaczej i mają prawo tak myśleć - powiedział Deresz.
Autor: ktom\mtom / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24