Polska i Turcja to dwa kraje w Europie, w których zagrożona jest niezależność sądów - oceniła Europejska Sieć Rad Sądownictwa. - Porównanie Polski z Turcją totalnie nie znajduje odzwierciedlenia w rzeczywistości - zapewnia rzecznik Krajowej Rady Sądownictwa. Rzecznik stowarzyszenia "Iustitia" stwierdza natomiast, iż to wskazanie, że "Polska odchodzi od standardów" europejskich.
ENCJ (Europejska Sieć Rad Sądownictwa) jest międzynarodową organizacją zrzeszającą rady do spraw sądownictwa dwudziestu państw Unii Europejskiej. Tych, w których działają odrębne organy państwa mające pilnować, aby sądy były niezależne, a niezawisłości sędziowskiej nic nie zagrażało.
ENCJ kilkukrotnie wyrażała niepokój w związku ze zmianami wprowadzanymi w polskim sądownictwie przez Prawo i Sprawiedliwość. Odnosiła się również do zmian w polskiej Krajowej Radzie Sądownictwa, podkreślając, że gwarancją niezależności tego organu jest wybieranie do niego sędziów przez środowiska sędziowskie. W obecnie urzędującej KRS zasiadają sędziowie wybrani przez Sejm.
"Będziemy stać po waszej stronie"
Po wejściu w życie ustawy zakładającej wybór sędziów do KRS przez polityków, zrezygnował przewodniczący rady Dariusz Zawistowski. Jego następczyni Małgorzata Gersdorf odeszła po wybraniu przez Sejm nowych sędziów na członków KRS.
Po rezygnacji Małgorzaty Gersdorf, ówczesna przewodnicząca ENCJ Nuria Diaz Abad napisała do niej: "Jesteśmy świadomi trudnej sytuacji, w obliczu której staje Rada i mogę Panią zapewnić, że nasze stowarzyszenie będzie stać po Waszej stronie w obronie niezależności sądownictwa w Państwa kraju".
Nowa Krajowa Rada Sądownictwa, z sędziami wybranymi przez Sejm, zebrała się pierwszy raz 27 kwietnia. Na tym posiedzeniu wydelegowała dwóch przedstawicieli na zbliżające się wówczas zgromadzenie ogólne ENCJ. Zostali nimi wiceprzewodniczący nowej KRS sędzia Dariusz Drajewicz i jej rzecznik prasowy sędzia Maciej Mitera.
Zarówno Mitera, jak i Drajewicz zajmują obecne stanowiska z nominacji ministra sprawiedliwości. Maciej Mitera jest prezesem Sądu Rejonowego dla Warszawy Śródmieścia, a Dariusz Drajewicz - wiceprezesem Sądu Okręgowego w Warszawie.
Zgromadzenie ogólne ENCJ odbywało się od 30 maja do 1 czerwca w Lizbonie. "Obecność na Zgromadzeniu Ogólnym przedstawicieli KRS Polski nie oznacza, że ENCJ uznaje, że jej status członka w stowarzyszenia zostaje utrzymany" - napisała Europejska Sieć Rad Sądownictwa na swojej stronie internetowej.
Rosnące zaniepokojenie Europejskiej Sieci
Obrady ENCJ zakończyły się przyjęciem Deklaracji Lizbońskiej. Była ona poświęcona potrzebie wprowadzenia "pozytywnych zmian" w sądownictwie powszechnym państw członkowskich. Zmiany te miałyby polegać na wzmocnieniu niezależności sądów i uświadamianiu obywatelom, dlaczego jest to niezwykle istotna wartość.
Dwa akapity ogólnej deklaracji poświęcone zostały jednak sprawom szczególnym - sytuacji wymiaru sprawiedliwości w Polsce i w Turcji.
"ENCJ obserwuje reformę polskiej KRS z rosnącym zaniepokojeniem" - głosi fragment deklaracji. W kolejnych zdaniach przypomniano, że aby być członkiem ENCJ, rada ds. sądownictwa kraju członkowskiego musi być niezależna od władzy wykonawczej i ustawodawczej.
Na zgromadzeniu ogólnym w Lizbonie ENCJ wybrała nowego przewodniczącego - Keesa Sterka z Holandii i nowy zarząd. Jak głosi Deklaracja Lizbońska, decyzja o tym, czy status członka nowej polskiej KRS w Europejskiej Sieci zostanie utrzymany, zapadnie po tym, gdy "zarząd zakończy przegląd stanowisk w tej sprawie". Częścią tego przeglądu będzie dialog z Krajową Radą Sądownictwa, a wyniki mają zostać udostępnione członkom ENCJ w ciągu kilku miesięcy.
- Z pewnością jest to wskazanie, że polska Krajowa Rada Sądownictwa po zmianach ustawowych odchodzi od standardów Europejskiej Sieci. Standardy te mówią między innymi, że co najmniej połowa członków rad do spraw sądownictwa w krajach członkowskich musi być sędziami wybranymi przez sędziów. Tymczasem dla nas jest oczywiste, że po wyborze sędziów do polskiej KRS przez partie polityczne atrybut niezależności od innych władz po prostu odpadł. Nowa Krajowa Rada Sądownictwa jest radą w pełni upolitycznioną poprzez proces wyboru - komentuje rzecznik prasowy Stowarzyszenia Sędziów Polskich "Iustitia" Bartłomiej Przymusiński.
Turcja "również niepokojąca". Głosowania nie było
"Sytuacja w Turcji również jest bardzo niepokojąca" - tymi słowami zaczyna się kolejna część Deklaracji Lizbońskiej. Tak sformułowane zdanie oznaczałoby, że ENCJ zrównuje sytuację sądownictwa w Polsce i w Turcji. W taki sposób użycie słowa "również" ("also") rozumie rzecznik nowej KRS. Zapewnił, że Rada gotowa jest wyjaśnić europejskiej organizacji, iż to "nieporozumienie".
- My już przed posiedzeniem w Lizbonie wystosowaliśmy zaproszenie i ostatnio ponowiliśmy je dla prezydium ENCJ i do rad z poszczególnych krajów. Chcemy im pokazać, że porównanie Polski z Turcją, która w ogóle nie należy do ENCJ, totalnie nie znajduje odzwierciedlenia w rzeczywistości - mówi nam sędzia Maciej Mitera.
Zapytaliśmy go, jak polscy delegaci głosowali w sprawie przyjęcia Deklaracji Lizbońskiej. Odpowiedział, że zgromadzenie ogólne w ogóle nie zajmowało stanowiska w sprawie treści deklaracji.
- Deklaracja została przyjęta bez głosowania i bez aklamacji. Jej treść została po prostu zakomunikowana uczestnikom obrad przez prezydium. Nie było żadnej dyskusji, żadnych pytań o akceptację. Być może przedstawiciele takich państw jak Słowacja, Rumunia, Armenia czy Irlandia Północna mieliby zdania odrębne co do treści tej deklaracji, ale nie wiem, czy miałoby to znaczenie. Po prostu deklaracja została przyjęta - mówi Maciej Mitera.
"Naopowiadali” i "dobra mina do złej gry”
Rzecznik nowej KRS utrzymuje, że sędziowie z zagranicy znają obraz polskiego sądownictwa, który nie odpowiada prawdzie. Odpowiedzialnością za ten fałszywy obraz obarcza Stowarzyszenie Sędziów Polskich "Iustitia”.
- Nie byliśmy pytani o zdanie w czasie obrad i nikt nie żądał od nas wyjaśnień - mówi Maciej Mitera. - Nie proszono nas o stanowisko. O sytuacji w Polsce nie było mowy na posiedzeniu plenarnym. Tylko w kuluarach pytano nas o sytuację polskiego sądownictwa - relacjonuje.
- Na podstawie tych rozmów wnioskuję, że nasi europejscy koledzy nie mają pełnego oglądu sytuacji w Polsce, a wręcz zniekształcony obraz. Pytano mnie na przykład, jak radzimy sobie z naszym szefem, ministrem sprawiedliwości. Odpowiadałem, że minister nie jest moim szefem ani przewodniczącym KRS. Nie ma też żadnego potwierdzenia w faktach pytanie, że nasi sędziowie są aresztowani za poglądy. Nie mam rozeznania, co członkowie stowarzyszenia "Iustitia" naopowiadali członkom rad sądowniczych z innych państw - mówi Maciej Mitera.
- Pytania w kuluarach zadawali nam przedstawiciele rad ze Słowacji, Rumunii, Armenii, Irlandii Północnej, Bułgarii. Portugalczycy pytali nas, czy sędziowie w Polsce są aresztowani. Byłem zdziwiony i pytałem, czy chodzi o prezesa Sądu Apelacyjnego z Krakowa (aresztowany pod zarzutem korupcji - red.). Ale usłyszałem, że chodzi o sędziów, którzy przeciwstawiają się obecnej sytuacji. Zapewniałem, że nic z tych rzeczy nie ma miejsca w naszym kraju - opowiada sędzia Mitera.
"To jakieś bajki"
Rzecznik Stowarzyszenia Sędziów Polskich "Iustitia" Bartłomiej Przymusiński zaprzecza, jakoby sędziowie ze stowarzyszenia rozpowszechniali poza granicami Polski inne informacje niż organizacja ta głosi w sposób jawny.
- Informacje o sytuacji polskiego sądownictwa przekazujemy w sposób jawny. Prowadzimy stronę internetową w języku angielskim. Wysłaliśmy także list do Europejskiej Sieci Rad Sądownictwa. Pan sędzia Mitera i pozostali członkowie KRS dostali go do wiadomości. Wskazywaliśmy tam na konkretne problemy. Więc opowiadanie, że coś wyolbrzymiamy, to są po prostu jakieś bajki. Jeżeli rzecznik KRS tak twierdzi, to ja to odbieram jako odreagowanie przez niego trudnej sytuacji robienia dobrej miny do złej gry - mówi nam sędzia Przymusiński.
Według zapowiedzi rzecznika Mitery nowa Krajowa Rada Sądownictwa zajmie stanowisko wobec Deklaracji Lizbońskiej na najbliższym posiedzeniu, które zaplanowane jest na 13-15 czerwca. Przedstawiciele Europejskiej Sieci Rad Sądownictwa mają wkrótce przyjechać do Polski. Spotkają się zarówno z nową KRS, jak i ze Stowarzyszeniem "Iustitia".
Choroba Polski i Węgier
Przewodniczący ENCJ w wypowiedzi dla agencji Reutera nie porównuje już Polski do Turcji, ale sytuację wymiaru sprawiedliwości w Polsce i na Węgrzech (gdzie planuje się otwarcie drogi do zawodu sędziego urzędnikom administracji rządowej) nazywa chorobą.
"Choroba Polski i Węgier może się rozprzestrzeniać. Może rozprzestrzenić się na sąsiednie kraje. To, co dzieje się w Polsce i na Węgrzech, to nie incydenty, to jest poziom zagrożeń systemowych. Rządy prawa, podział władz i niezależność silnej władzy sądowniczej są kluczowe dla prawidłowego funkcjonowania społeczeństwa demokratycznego. Bez tego stoczymy się do dyktatury" - ostrzega Kees Sterk.
Autor: jp//rzw / Źródło: tvn24.pl; reuters