Kleszcze zagrażają północnoamerykańskim łosiom. Naukowcy alarmują, że populacja pajęczaków z gatunku Dermacentor albipictus niebezpiecznie powiększyła się wskutek ciepłych, łagodnych zim. Ich celem często stają się młode osobniki - kleszcze potrafią wypić tak dużo ich krwi, że zwierzęta umierają.
Problem dotyczy łosi zamieszkujących północno-wschodnie regiony Stanów Zjednoczonych. Zwierzęta te padają ofiarą tzw. kleszczy zimowych (Dermacentor albipictus), które rozpoczynają okres żerowania w listopadzie. Młode pajęczaki wbijają się wtedy w skórę żywiciela i pozostają tam przez całą zimę, pijąc jego krew. Na jednym łosiu mogą znaleźć się tysiące jednocześnie ucztujących pasożytów, co ma ogromny wpływ na zdrowie zwierząt, szczególnie najmłodszych osobników.
Zmieniają się w "duchy" i "zombie"
Jak wyjaśnił biolog Eric Orff, który bada populację łosi w stanie New Hampshire, prawidłowość tę najwyraźniej widać w kwietniu. Odnotowuje się wtedy największą śmiertelność wśród łoszaków, czyli młodych osobników. Na kwiecień przypada także okres, w którym dojrzałe kleszcze zimowe odłączają się od żywiciela i rozpoczynają kolejny etap rozmnażania.
- Dorosłe kleszcze pożywiają się ostatni raz, praktycznie wysysając całą krew z łosia - wyjaśnił. - Zwierzęta stają się prawie jak zombie i umierają - dodał.
Starsze osobniki lepiej radzą sobie ze skutkami licznych ugryzień kleszczy, ale 70 procentom łoszaków nie udaje się dożyć pierwszych urodzin. Orff wyjaśnił, że kleszcze mają także wpływ na zdrowie dorosłych samic - ich organizmy są tak osłabione przez pasożyty, że mają problemy z zajściem w ciążę. Narodowa Służba Geologiczna Stanów Zjednoczonych (USGS), która prowadzi również badania nad populacjami zwierząt, określa takie wychudzone, pozbawione sierści osobniki mianem "łosi-duchów".
Śmiertelne zagrożenie
Ekspert wyjaśnił, że wzrost populacji kleszczy zimowych powiązany jest z coraz cieplejszymi zimami notowanymi w New Hampshire. Gdy w kwietniu leśna ściółka pokryta jest śniegiem, spora część jaj pajęczaków obumiera. Obecnie pokrywa śnieżna znika znacznie szybciej, zwiększając tym samym przeżywalność młodych kleszczy.
Na niekorzyść zwierząt działają także cieplejsze miesiące letnie, podczas których łosie jedzą mniej. Wiele osobników jest przez to niedożywionych, co jeszcze bardziej zmniejsza ich szanse na posiadanie potomstwa.
- Kiedyś można było wyjść na zewnątrz i w ciągu jednej nocy zobaczyć co najmniej tuzin lub pół tuzina łosi. Teraz może minąć kilka godzin, a nie zobaczy się żadnego osobnika - podsumował Orff.
Źródło: New Hampshire Bulletin, USGS
Źródło zdjęcia głównego: USGS Massachusetts Cooperative Fish and Wildlife Research Unit