"Orzeczenie TSUE godzi w suwerenne prawo Rzeczypospolitej Polskiej do sprawowania wymiaru sprawiedliwości i jako takie nie ma żadnego wpływu na czynności rzeczników dyscyplinarnych" - ocenił zastępca rzecznika dyscyplinarnego sędziów Przemysław Radzik. Odniósł się do stanowiska Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej w sprawie zawieszenia nieuznawanej przez Sąd Najwyższy Izby Dyscyplinarnej SN.
CZYTAJ WIĘCEJ: TSUE ZAWIESZA IZBĘ DYSCYPLINARNĄ SĄDU NAJWYŻSZEGO >>>
Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej w środę zobowiązał Polskę do natychmiastowego zawieszenia stosowania przepisów dotyczących Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego w sprawach dyscyplinarnych sędziów. "Chociaż organizacja wymiaru sprawiedliwości należy do kompetencji państw członkowskich UE, to mają one obowiązek dotrzymywać zobowiązań wynikających dla nich z prawa Unii" - zaznaczył unijny trybunał.
Polski rząd argumentował, że wniosek jest nieuzasadniony. Podobne stanowisko zajął zastępca rzecznika dyscyplinarnego sędziów Przemysław Radzik, który zamieścił w tej sprawie wpis w mediach społecznościowych.
"Orzeczenie TSUE godzi w suwerenne prawo Rzeczypospolitej Polskiej do sprawowania wymiaru sprawiedliwości i jako takie nie ma żadnego wpływu na czynności rzeczników dyscyplinarnych" - ocenił sędzia Radzik w czwartek na Twitterze. "Dalej będziemy zwalczać patologie wśród sędziów od wykroczeń drogowych po manifesty polityczne" - dodał.
- Podejmiemy odpowiednie analizy i przekażemy odpowiedź w stosownym czasie zgodnie z procedurami; skierujemy również zapytanie do Trybunału Konstytucyjnego, do jakiego stopnia Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej może wydawać tego typu wyroki zabezpieczające - mówił w środę premier Mateusz Morawiecki, pytany o środowe rozstrzygnięcie TSUE.
Pytany o decyzję TSUE szef rządu powiedział na konferencji prasowej, że zaprowadzane zmiany w wymiarze sprawiedliwości należą do wyłącznej kompetencji państw członkowskich Unii Europejskiej.
Pierwsza prezes Sądu Najwyższego profesor Małgorzata Gersdorf w związku z postanowieniem TSUE wezwała w czwartek sędziów nieuznawanej przez Sąd Najwyższy Izby Dyscyplinarnej "do natychmiastowego powstrzymania się od jakichkolwiek czynności związanych z rozpoznawaniem spraw" należących do kompetencji tej izby. Z kolei pracowników Izby Dyscyplinarnej wezwała do przekazania wszystkich akt spraw, również tych zakończonych, do innej izby SN właściwej do ich rozpoznania.
"Niezależnie od tego, w jaki sposób kompetentne władze ustosunkują się do postanowienia TSUE i jak ono ma być interpretowane, to z całą pewnością to wezwanie daleko wychodzi poza przedmiot sprawy i zakres tego postanowienia TSUE" - powiedział w czwartek rzecznik prasowy Izby Dyscyplinarnej Piotr Falkowski, odnosząc się do oświadczenia prezes Gersdorf.
"Zasada niezawisłości sędziowskiej"
Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej nie zgodził się z argumentami polskich władz i zaznaczył, że chociaż "organizacja wymiaru sprawiedliwości w państwach członkowskich należy do kompetencji tych ostatnich", to "przy wykonywaniu tej kompetencji państwa członkowskie mają obowiązek dotrzymywać zobowiązań wynikających dla nich z prawa Unii".
"Każde państwo członkowskie powinno zapewnić, by system środków dyscyplinarnych obowiązujący w stosunku do sędziów sądów krajowych (..) szanował zasadę niezawisłości sędziowskiej" - napisano w uzasadnieniu. Dlatego też - jak wytłumaczono - Trybunał jest "właściwy do zarządzenia środków tymczasowych zmierzających do zawieszenia stosowania przepisów dotyczących kompetencji Izby Dyscyplinarnej w ramach systemu odpowiedzialności dyscyplinarnej sędziów".
Do decyzji TSUE Polska musi się zastosować natychmiast. Należy zawiesić działalność nieuznawanej przez Sąd Najwyższy Izby Dyscyplinarnej, a sprawy które już przed nią zawisły, nie mogą być dalej rozpatrywane. W przypadku gdyby Polska nie zastosowała się do decyzji TSUE, Komisja Europejska będzie miała możliwość zwrócić się do Trybunału o nałożenie na Polskę kar finansowych.
Najwyższa ostrożność
Sprawa od początku uznawana była w Luksemburgu za niezwykle skomplikowaną i istotną ze względu na wymiar sprawiedliwości całej Unii Europejskiej. To między innymi dlatego zdecydowano, że decyzję o środkach tymczasowych podejmie Wielka Izba Trybunału, a nie jednoosobowo wiceprezes tej instytucji. Przepisy dają taką możliwość, jednak w tym przypadku prawnicy w Luksemburgu mówili nieoficjalnie, że sprawa musi zostać potraktowana z najwyższą ostrożnością.
Źródło: PAP