Przed wybuchem I wojny światowej Polska jako podmiot międzynarodowy, jako temat dyskusji faktycznie nie istniała - mówił profesor Andrzej Chwalba z Instytutu Historii Uniwersytetu Jagiellońskiego w czasie debaty "Sto lat niepodległości". Jej tematem były stosunki polsko-francuskie.
Stulecie niepodległości Polski to także istotna data i rocznica dla Francji - stulecie końca wielkiej wojny. W sobotniej debacie "Sto lat niepodległości" w TVN24 z profesorem Andrzejem Chwalbą z Instytutu Historii Uniwersytetu Jagiellońskiego, Jacek Stawiski rozmawiał o stosunkach polsko-francuskich z perspektywy polskiej.
"Polska jako podmiot międzynarodowy nie istniała"
- Przed wybuchem I wojny światowej Polska jako podmiot międzynarodowy, jako temat dyskusji faktycznie nie istniała - przyznał historyk. Tu i ówdzie można było spotkać polityków, którzy na ten temat debatowali (…), ale Francuzi, tym bardziej Brytyjczycy, tematu w ogóle nie znali - dodał.
Jak mówił, oni "koncentrowali się na przyszłej wojnie z Austro-Węgrami, Niemcami i chcieli jak najlepszych relacji z Rosją". - To był podstawowy filar ich sojuszu antyniemieckiego, przeciwko państwom centralnym. W związku z tym, jakiekolwiek roszczenia narodów zamieszkujących Rosję, w tym Polaków, ale również Litwinów, Łotyszów, żeby wyrwać się z tego więzienia narodów, musiały się skończyć niepowodzeniem - wyjaśniał.
- Co najwyżej Francuzi, kiedy wybuchła wojna, zabiegali poprzez kanały petersburskie, żeby ze względów strategicznych obiecać Polakom autonomię w ramach imperium rosyjskiego. To znaczy, kiedy pojawi się wojsko niemieckie, austriackie na terenie państwa polskiego i tak zwanych ziem zabranych, czyli Litwy, Ukrainy, Białorusi, to żeby Polacy tam zamieszkujący byli wrogami wkraczających, czyli okupantów - tłumaczył.
Przypomniał, że Roman Dmowski, który wraz z przyjaciółmi wyjechał z Rosji, rozpoczął akcję promocji interesów Rzeczypospolitej w najważniejszych stolicach, takich jak Londyn, Paryż. - Ale do 1917 nie odnosi większych sukcesów. Ani Londyn ani Paryż nie były zainteresowane rozbiciem nie tylko Rosji, ale również Austro-Węgier. Oni byli przywiązani do tego koncertu mocarstw jeszcze z XIX wieku - mówił historyk.
"Widziano dużą Polskę"
Profesor Chwalba pytany, jakie czynniki sprawiły, że Francja sprawę Polską zaczęła podnosić, odparł, że są dwa podstawowe powody. - Pierwsza rzecz, to jest rewolucja lutowa w Rosji. Upada carat, z którym i Francuzi i Anglicy mieli sojusze. W przypadku Francji nawet sojusz mocny, bo polityczny i wojskowy. Ponadto, dwie władze w Rosji - Piotrogrodzka Rada i Rząd Tymczasowy - wydają oświadczenia, które zapowiadają lepszy los Polaków. Było to zupełnie coś nowego. Widziano dużą Polskę, jeśli chodzi o granice - mówił.
Przyznał, że ranga Polski została podniesiona. - Już nie mówiono o autonomii, mówiono o czymś więcej, o samodzielności i niezawisłości Polski w ramach państwa rosyjskiego, zapewne w przyszłości republikańskiego. To jest pierwszy sygnał - skwitował profesor.
Jak dodał, drugi sygnał dają Stany Zjednoczone. - Najpierw (prezydent) Woodrow Wilson w słynnym przemówieniu do Senatu zapowiada przebudowę Europy i już mówi o tym, że powstanie niezawisła Polska - mówił.
W kwietniu 1917 roku - mówił historyk - Stany Zjednoczone przystępują do wojny u boku aliantów i sytuacja zmienia się diametralnie.
Profesor Chwalba wspomniał o Ignacym Paderewskim, który był "u boku Wilsona". - Najsłynniejszy Polak w dziejach Stanów Zjednoczonych - ocenił historyk.
Jego zdaniem, amerykański prezydent "postawił na dobrego konia". - Nie tylko dlatego, że Paderewski grał Chopina prezydentowi, że czytał mu podobno Sienkiewicza. Ale kiedy się zaczyna kampania wyborcza, był jednym z najważniejszych dobrodziejów, czyli sponsorów - powiedział.
Jak mówił, Wilson musiał mu to wynagrodzić. - Paderewski otrzymuje obietnice od Wilsona, że będzie wspierał sprawy polskie w nagrodę za wsparcie finansowe - opowiadał profesor Chwalba.
"Francja zaczyna widzieć Polskę na mapie Europy"
Zdaniem historyka właśnie to, co się działo w Rosji i Stanach Zjednoczonych spowodowało, że zmieniła się optyka Francji.
- Francja zaczyna widzieć Polskę na mapie Europy jako kraj, który będzie sojusznikiem Francji po wojnie. Nie wiadomo, jaka będzie Europa, jaka będzie Rosja, ale Polska będzie potrzebna. Pojawia się coś czego nie było w myśleniu politycznym Francuzów: będziecie nam potrzebni - mówił.
Przypomniał, że 4 czerwca 1917 roku prezydent Francji Raymond Poincaré powołał do życia Armię Polską we Francji. - Ona jeszcze nie ma statusu armii sojuszniczej. Parasolem politycznym nad armią jest Komitet Narodowy Polski, który powstaje 15 sierpnia 1917 roku. Dopiero po czasie zabiegów Dmowskiego i jego przyjaciół zostaje uznany przez Francję, Stany Zjednoczone, Włochy, Wielką Brytanię jako rząd tymczasowy, rząd, który reprezentuje Polskę - kontynuował.
Podkreślił, że bardzo charakterystyczne było to, iż w święto narodowe 14 lipca 1919 roku w czasie defilady na Polach Elizejskich maszerowały polskie oddziały jako oddziały sojusznicze, były polskie biało-czerwone flagi. - To jest sygnał, że sytuacja się zmienia. Francuzi wprowadzają nas na salony europejskie - podsumował profesor Andrzej Chwalba.
W felietonie dziennikarki TVN24 Joanny Hac w cyklu "Sto lat Niepodległości" płk Federic Guelton historyk wojskowości mówił z kolei o naszych stosunkach z perspektywy francuskiej.
Autor: kb/ / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24