Ważą się losy ministra nauki Dariusza Wieczorka. Do Sejmu wpłynął wniosek posłów PiS o wotum nieufności, a premier Donald Tusk prowadzi rozmowy na temat ministra z wiceprzewodniczącym Nowej Lewicy Włodzimierzem Czarzastym. Sam Wieczorek pytany o ewentualną dymisję mówił w środę, że "wszystkie warianty są możliwe".
Marszałek Sejmu Szymon Hołownia poinformował w środę, że wpłynął do niego wniosek posłów PiS o wotum nieufności wobec ministra nauki i szkolnictwa wyższego Dariusza Wieczorka. Dodał, że Sejm zgodnie z regulaminem rozpatrzy wniosek na pierwszym lub drugim styczniowym posiedzeniu.
Mariusz Błaszczak (PiS) zapowiedział w sobotę, że jego klub złoży wniosek o odwołanie ministra. Polityk PiS ocenił, że Wieczorek "jest grabarzem polskiej nauki", a każdy dzień na stanowisku ministra jest zagrożeniem dla polskiej nauki.
Zobacz też: Co dalej z ministrem Wieczorkiem? Kucharska-Dziedzic: powinien oddać się do dyspozycji premiera
W poniedziałek na portalu X szef rządu Donald Tusk napisał, że czas na decyzję w sprawie Wieczorka, i że będzie o tym rozmawiał z wiceprzewodniczącym Nowej Lewicy Włodzimierzem Czarzastym. Czarzasty poinformował po tym spotkaniu, że w piątek, 20 grudnia, po raz kolejny będzie rozmawiał z premierem m.in. na temat ministra nauki.
Wieczorek: wszystkie warianty są możliwe
W środę w Sejmie o ewentualną dymisję był pytany sam Dariusz Wieczorek. - Najpierw muszę porozmawiać z panem marszałkiem (Włodzimierzem Czarzastym - red.), bo pan marszałek rozmawiał z panem premierem. Wszystkie warianty są możliwe - mówił w rozmowie z dziennikarzami. Minister przekazał, że rozmowa miała odbyć się dzisiaj.
Dopytywany o ujawnienie danych sygnalistki, Wieczorek utrzymywał, że "zgodnie z opiniami prawnymi ta pani nie była sygnalistką". - Myślę, że jedyny błąd, jaki się pojawił jest taki, że w tym piśmie urzędnicy nie dali czasu na odpowiedź. To był cały kłopot - mówił Wieczorek.
Z kolei Włodzimierz Czarzasty pytany, czy dziś spotka się z Dariuszem Wieczorkiem odpowiedział, że "nic o tym nie wie".
Długa lista problemów ministra nauki
W poniedziałek portal Wirtualna Polska poinformował, że Wieczorek nie wpisał w oświadczeniu majątkowym dwuhektarowej działki oraz wartego kilkadziesiąt tysięcy złotych miejsca garażowego. Przywołano przy tym słowa Wieczorka, który tłumaczył, że miejsce garażowe wpisał w poprzednim oświadczeniu i myślał, że w najnowszym już nie musi. W reakcji na tekst minister opublikował na portalu X oświadczenie, w którym przeprosił za "nieumyślne błędy".
Czytaj więcej: Rzeczniczka Wieczorka zrezygnowała. Odchodzi z ministerstwa
W zeszłym tygodniu ten sam serwis opisał sytuację, w której szefowa związku zawodowego na Uniwersytecie Szczecińskim poinformowała ministra nauki o nieprawidłowościach, do których, w jej ocenie, dochodzi na uczelni. Kobieta chciała pozostać anonimowa, ale minister osobiście przekazał jej pisma rektorowi uczelni. Minister zorganizował konferencję prasową, na której przekonywał m.in., że kobiety nie można uznać za sygnalistkę, a zakres jej skarg to kwestia bieżącego funkcjonowania uczelni. Przepraszając kobietę - "jeśli w jakikolwiek sposób poczuła się urażona" - zapowiedział, że nie poda się do dymisji.
Zobacz też: Zgłosiła nieprawidłowości, minister ujawnił jej dane. Uważa, że miał do tego prawo. Ale przeprasza
Jeszcze wcześniej w grudniu dziennikarze Wirtualnej Polski informowali, że po objęciu resortu nauki przez Wieczorka zmieniono regulamin Uniwersytetu Szczecińskiego i obsadzono na dyrektorskim stanowisku żonę ministra. Zgodnie z poprzednim brzmieniem przepisów nie mogła ona zostać dyrektorem jednostki, bo nie posiadała stopnia doktora. Dziennikarze wskazywali również, że żona rektora uczelni objęła stanowisko w Komisji Ewaluacji Nauki. Wieczorek odnosząc się do sprawy powiedział wówczas, że jego żona pracowała w CEMiI od 2021 r., a wcześniej ponad 25 lat pracowała w TVP Szczecin. - Nie ma tutaj żadnej afery, więc te jakieś sugestie, insynuacje świadczą tylko o tym, że porządkuję polską naukę i chyba się to komuś nie podoba - ocenił wtedy minister.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: PAP/Tomasz Gzell