|

Czy PiS przywróci egzaminy na studia? Kaczyński: w naszym rządzie jest człowiek młody, zdolny...

- Uważam, że trzeba zrezygnować z konkursu matur - powiedział wyborcom w Gnieźnie prezes PiS Jarosław Kaczyński. I jako dowód, że zmiany są konieczne, opowiedział historię jednego z ministrów. Czy to wystarczy, by zmienić system funkcjonujący od 2005 roku? W przypadku gimnazjów i nauczania historii to właśnie poglądy prezesa były kluczowe dla przeprowadzenia edukacyjnych reform.

Artykuł dostępny w subskrypcji

Egzaminy maturalne w 2005 roku na dobre zastąpiły egzaminy na studia. To wtedy wprowadzono dla całego kraju tzw. nową maturę, czyli egzamin, który dla wszystkich uczniów w Polsce jest taki sam. Od tego momentu egzaminu na koniec liceum i techników nie mogą już sprawdzać egzaminatorzy ze szkoły danego maturzysty, a egzamin stał się równocześnie przepustką na studia, bo absolwenci biorą udział w konkursie świadectw maturalnych.

Dr Michał Sitek z Instytutu Badań Edukacyjnych w jednym ze swoich artykułów zauważa, że egzaminy zewnętrzne były odpowiedzią na słabości tzw. starej matury. "Częste były przypadki nadużyć w postaci ściągania, zawyżania ocen przez nauczycieli oceniających prace swoich uczniów i wątpliwych decyzji rekrutacyjnych do szkół średnich i na studia. System był na tyle skompromitowany, że wprowadzenie egzaminów zewnętrznych nie wzbudzało większych protestów i szybko zostało zaakceptowane, zarówno w systemie oświaty, jak przez uczelnie wyższe". 

Z kolei dr hab. Roman Dolata, specjalista od systemów edukacji z Uniwersytetu Warszawskiego, w swoim opracowaniu na temat egzaminów  zewnętrznych tłumaczył ich genezę tak: "Od początku ważnym uzasadnieniem wprowadzania i upowszechniania testów i egzaminów było przekonanie, że zwiększają one przejrzystość w edukacji i służą zwiększaniu równości i merytokratycznym decyzjom, w którym decydującą rolę mają umiejętności uczniów, a mniejszą inne cechy związane np. z płcią, pochodzeniem czy statusem społeczno-ekonomicznym".

Te zalety zewnętrznych egzaminów nie przekonały wciąż jednak wielu polityków. W tym prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, który na spotkaniu z wyborcami w Gnieźnie oznajmił, że chciałby przywrócić klasyczne egzaminy na studia. 

- Dlaczego? Choćby dlatego, że w naszym rządzie jest człowiek młody, oczywiście nie taki, że dopiero co skończył studia, bo je ukończył 10 lat temu. Jest wybitnie zdolny, świetnie pracuje w bardzo trudnej dziedzinie, do tego pisze książki i to nie ze swojej dziedziny, w której się wykształcił. A dostał się na studia drugorzędne, bo z maturą było słabo – mówił prezes.

kaczynski
kaczynski

Czyj edukacyjny życiorys jest inspiracją dla prezesa Kaczyńskiego? W ostatnim tygodniu podpytywaliśmy o to polityków PiS. Najczęściej pojawiały się cztery kandydatury: Waldemar Buda, Grzegorz Puda, Piotr Patkowski i Łukasz Schreiber.

Czy to ma dziś jeszcze znaczenie?

Budę (ministra rozwoju i technologii) oraz Pudę (ministra funduszy i polityki regionalnej) możemy jednak od razu skreślić. Obaj urodzili się w 1982 roku, a to oznacza, że zdawali jeszcze starą maturę i by dostać się na studia, potrzebne były im dodatkowe egzaminy. Buda ukończył studia prawnicze na Uniwersytecie Łódzkim, Puda jest specjalistą od zootechniki po Akademii Rolniczej w Krakowie.

Wiekiem najbardziej pasowałby Piotr Patkowski (wiceminister finansów), urodził się w 1991 roku, a to oznacza, że maturę zdawał 12 lat temu. Prawo ukończył na Uniwersytecie Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie - nie wiadomo, jak wysoko prezes Kaczyński ceni tę uczelnię. Nie ma za to śladu po tym, by Patkowski pisał książki.

Inaczej sprawa ma się z Łukaszem Schreiberem, ministrem w KPRM. Urodzony w 1987 roku, maturę zdawał 16 lat temu. Studia licencjackie z administracji ukończył na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu, magisterium obronił na tym samym kierunku na Uniwersytecie Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy. Schreiber pisze książki, rzeczywiście niezwiązane ani z kierunkiem studiów, ani z tym, czym zajmuje się w KPRM. Na stronie kancelarii chwali się szczególnie tytułem "Sulla 138-78 p.n.e.", który poświęcony został "jednemu z najwybitniejszych wodzów Republiki Rzymskiej - Lucjuszowi Korneliuszowi Sulli". 

Warszawa, 11.05.2022. Minister-członek Rady Ministrów Łukasz Schreiber (P), minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak (2P) oraz wicepremier, prezes PiS Jarosław Kaczyński (C) podczas posiedzenia Sejmu w Warszawie
Warszawa, 11.05.2022. Minister-członek Rady Ministrów Łukasz Schreiber (P), minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak (2P) oraz wicepremier, prezes PiS Jarosław Kaczyński (C) podczas posiedzenia Sejmu w Warszawie
Źródło: Rafał Guz/PAP

Schreibera udaje się nam złapać we wtorek, 2 sierpnia, tuż przed rozpoczęciem posiedzenia Rady Ministrów. - Nie wiem, czy pan prezes mówił o mnie, nie mam pojęcia, o kim to było - zastrzega polityk. 

Czy administracja była pierwszym wyborem, gdy wybierał pan studia? - dopytuję.

- Nie, chyba nie. Ale jakie to ma znaczenie teraz? - zastanawiał się głośno Schreiber.

Pytany, czy podoba mu się pomysł przywrócenia egzaminów, dodaje jednak: - Uważam, że to jest generalnie dobry pomysł, ale nie ja będę podejmował ewentualną inicjatywę. Jak ministerstwo przedstawi jakiś projekt ustawy, to będziemy nad tym pracować. Wielu rektorów, wykładowców pewnie by powiedziało to samo (co prezes - red.) o egzaminach na studiach.

Egzaminy a sprawa polityczna

Rzeczywiście dyskusja o ewentualnym przywróceniu egzaminów co jakiś czas wybucha w środowisku akademickim i okołosejmowym na nowo.

Pierwszy raz na poważnie już w drugim roku funkcjonowania zewnętrznej matury, czyli w 2006 roku. Właśnie wtedy egzamin dojrzałości zdawał minister Schreiber. W tamtym roku również wyniki były tak słabe, że ówczesny minister edukacji Roman Giertych zarządził tzw. amnestię maturalną. 

- Jeśli Ministerstwo Edukacji Narodowej przygotuje projekt rozporządzenia, zgodnie z którym osoby, które nie zdały jednego przedmiotu na maturze, otrzymają świadectwa dojrzałości, rektorzy szkół wyższych będą zabiegać o przywrócenie egzaminów wstępnych na studia - odgrażał się w sierpniu 2006 roku przewodniczący Konferencji Rektorów Akademickich Szkół Polskich (KRASP) prof. Tadeusz Luty.

Ostatecznie amnestia objęła tylko jeden rocznik, a powszechne egzaminy nie powróciły na uczelnie.

Później dyskusja na ten temat powracała zwykle przy okazji kampanii wyborczych do Sejmu. Najgłośniej w 2015 roku, gdy w tej sprawie aktywowała się tzw. frakcja profesorska w PiS.

We wrześniu tego roku posłowie Ryszard Terlecki i Włodzimierz Bernacki zorganizowali w Krakowie konferencję prasową, na której zapowiedzieli, że będą się starali o wprowadzenie zmian w szkolnictwie wyższym. - Na studia powinny zostać przywrócone egzaminy wstępne, tak byśmy mogli weryfikować poziom wiedzy młodzieży - mówił Bernacki. Politycy tłumaczyli, że chodzi o to, by dać uczelniom możliwość dodatkowej weryfikacji umiejętności kandydatów, zwłaszcza przypadków, gdy uczeń z "maturą humanistyczną" chciałby jednak dostać się na studia ścisłe lub odwrotnie.

W oficjalnym programie PiS z tamtego czasu plany wobec rekrutacji brzmiały nieco inaczej i były opisane lakonicznym zdaniem: "Przyszłych studentów powinno kształcić wydłużone do czterech lat liceum proakademickie, kończące się maturą akademicką - spełniającą funkcję egzaminu wstępnego na studia".

Fragment programu wyborczego PiS z 2015 roku
Fragment programu wyborczego PiS z 2015 roku
Źródło: PiS

Liceum znów jest czteroletnie

Dziś wiadomo, że przynajmniej w części ten program PiS udało się zrealizować - od 2019 roku licea znów są czteroletnie. Czy są "akademickie"? Nie wiadomo, bo politycy PiS nigdy szczegółowo nie wyjaśniali, co dokładnie miałoby to oznaczać, używając najczęściej tak ogólnych stwierdzeń, jak "prestiż" i "poziom".

Jak zmieniały się egzaminy zewnętrzne?
Jak zmieniały się egzaminy zewnętrzne?
Źródło: Najwyższa Izba Kontroli

Pewne jest, że zwolennikiem czteroletnich liceów - oraz likwidacji gimnazjów - był sam prezes Jarosław Kaczyński. Choć jeszcze w 1998 roku był za ich utworzeniem i głosował na tak obok wielu innych polityków dzisiejszego PiS, m.in. Mariusza Kamińskiego i Antoniego Macierewicza, to już w 2011 roku w książce "Polska naszych marzeń" przekonywał, że "gimnazja okazały się nieudanym pomysłem". I zastanawiał się: "Teraz pytanie, co z tym zrobić, bo z jednej strony mamy kwestię trudności ciągłego reformowania, a z drugiej problem przełamania pewnego lobby, które powstało wokół gimnazjów. Tam skupiły się różnego rodzaju interesy, tam jest już pewien system, pewna infrastruktura, więc nie będzie łatwo tego zmienić".

Ta narracja mogła jednak wskazywać, że Kaczyńskiemu chodzi nie tyle o sprawy edukowania najmłodszych Polaków, co kwestie układów - w tym politycznych - które wokół tych szkół widział.

Kaczyński rzadko w swoich publicznych wypowiedziach zajmuje się sprawami szkół, ale gdy już to robi, zwykle ma to poważne konsekwencje. Tak było z gimnazjami, a także ze zmianą zasad nauczania historii, którą zapowiedział ledwie wiosną 2021 roku, a ta dzięki ministrowi Przemysławowi Czarnkowi już wchodzi do szkół. 

Kaczyński na prezentacji polskiego ładu
Jarosław Kaczyński prezentuje Polski Ład
Źródło: Zdjęcia organizatora

Czy podobnie będzie z egzaminami na studia, skoro teraz im swoją uwagę poświęcił prezes?

Gowin otworzył furtkę

Niemal równorzędnie z reformą likwidującą gimnazja, za którą stała Anna Zalewska, trwała reforma szkolnictwa wyższego. Regulujące ją przepisy, opracowywane przez resort ówczesnego wicepremiera Jarosława Gowina, nazywano Ustawą 2.0 lub Konstytucją dla Nauki.

Te przepisy budziły jednak w debacie publicznej mniej emocji niż te dotyczące gimnazjów. Być może dlatego nie jest dziś powszechną wiedzą, że PiS w 2017 roku już ułatwiło przywrócenie egzaminów na studia.

Ta reforma jest wielką szansą nie tylko dla uczelni ona jest szansą dla całej Polski
"Ta reforma jest wielką szansą nie tylko dla uczelni, ona jest szansą dla całej Polski" (materiał archiwalny 2017)
Źródło: TVN24 Kraków

Otóż według art. 70 ust. 4 ustawy - Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce uczelnia może przeprowadzić dodatkowo egzaminy wstępne, ALE "tylko w przypadku konieczności sprawdzenia uzdolnień artystycznych, sprawności fizycznej lub szczególnych predyspozycji do podejmowania studiów niesprawdzanych w trybie egzaminu maturalnego, egzaminu zawodowego albo egzaminu potwierdzającego kwalifikacje w zawodzie. Egzaminy te nie mogą dotyczyć przedmiotów objętych egzaminem maturalnym lub kwalifikacji objętej egzaminem zawodowym lub egzaminem potwierdzającym kwalifikacje w zawodzie". 

Szybko okazało się, że włodarze uczelni wyższych - inaczej niż grupa polityków PiS - nie są specjalnie zainteresowani tym rozwiązaniem.

Przewodniczący Rady Głównej Nauki i Szkolnictwa Wyższego, były rektor Politechniki Warszawskiej, prof. Jerzy Woźnicki powiedział wówczas PAP, że "egzamin maturalny musi stanowić rodzaj przepustki na studia". - Gdyby ktoś chciał przywrócenia egzaminu wstępnego kosztem egzaminu maturalnego, niszczyłby oświatę. I na to byśmy się nigdy nie zgodzili - podkreślał.

Ówczesny szef KRASP i rektor Politechniki Warszawskiej prof. Jan Szmidt przewidywał: - Jestem przekonany, że 90 procent uczelni nie będzie przeprowadzać egzaminów.

Sprawdzian dla dwóch stron

Dodatkowe egzaminy, sprawdzające talenty kandydatów, w zasadzie od samego początku przeprowadzają uczelnie sportowe, wojskowe czy artystyczne. Tam nowością nie są egzaminy sprawnościowe czy te z rysunku.

A po dodatkowe egzaminy sprawdzające jakąś konkretną wiedzę kandydatów sięgnęły dotąd tylko pojedyncze uczelnie, a – właściwie byłoby powiedzieć – pojedyncze wydziały.

Wśród nich np. Wydział Socjologii na Uniwersytecie Warszawskim.

Prof. Agnieszka Jasiewicz podkreśla, że nie jest za powszechnym zastąpieniem matur egzaminami. - My, zgodnie z prawem, prowadzimy egzamin, który nie dubluje tego, co jest sprawdzane na maturze. Przygotowaliśmy test kompetencyjny, który jest korzystny dla obu stron. Kandydaci mogą zobaczyć, czego mniej więcej będą się uczyć i czy ich to w ogóle ciekawi, a wykładowcy sprawdzić, kto się wykazuje socjologiczną wyobraźnią.

Czy nie sprawdza tego matura z wiedzy o społeczeństwie? Prof. Jasiewicz uważa, że obecnie bardziej przypomina wstęp do prawoznawstwa i lepiej sprawdza wiedzę potrzebną np. przyszłym politologom. 

1406N404XR PIS DNZ SOBSKA CZARNEK
HiT przedmiotem maturalnym?
Źródło: TVN24

W tym roku na UW jeszcze od 19 do 21 sierpnia odbędą się dodatkowe egzaminy wstępne na logopedii ogólnej i klinicznej oraz psychologii w języku angielskim.

Na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu egzaminy wstępne przeprowadzano dotąd m.in. na kierunkach: reżyseria dźwięku, teologia (specjalność kapłańska oraz specjalność katechetyczno-pastoralna), pedagogika specjalna (specjalność logopedia, edukacja artystyczna w zakresie sztuki muzycznej, edukacja artystyczna w zakresie sztuk plastycznych. 

Na Uniwersytecie Jagiellońskim z dodatkowymi egzaminami musieli liczyć się w tym roku kandydaci na międzywydziałowe indywidualne studia humanistyczne (MISH), zarządzanie międzynarodowe oraz studia prowadzone w językach obcych. 

Dlaczego zainteresowanie egzaminami nie jest większe? Bo to duże obciążenie administracyjne. Ktoś musiałby egzaminy przeprowadzić i sprawdzić. Trzeba by też było za to dodatkowo zapłacić. Dziś uczelnie pobierają od każdego kandydata 80 złotych tzw. opłaty rekrutacyjnej. Te pieniądze - identyczne w całym kraju - wydają przede wszystkim na obsługę systemu informatycznego i wysłanie listów z decyzjami przyjęcie na studia. Gdyby wprowadziły egzaminy, wydatki wokół rekrutacji zapewne by wzrosły.

I w takich okolicznościach okazuje się, że matura - na którą tak chętnie narzekają niektórzy politycy i wykładowcy - może jednak nie jest taka zła.

To może matura jednak wystarczy?

Od 2005 roku system egzaminów zewnętrznych przeprowadzanych przez Centralną Komisję Egzaminacyjną jest stale poprawiany. Potwierdza to również raport Najwyższej Izby Kontroli z 2019 roku.

Egzaminy, które w 2006 roku zdawał m.in. minister Schreiber, różnią się już od tych, które w maju zdawały kolejne roczniki maturzystów. W 2012 w liceach radykalnie zmieniła się podstawa programowa, a z nią egzamin. Kolejna reforma matury czeka nas w 2023 roku, gdy podejdą do niej pierwsi absolwenci ośmioletnich podstawówek.

Od 2015 roku wdrożono jednolitą procedurę wglądu do arkuszy egzaminacyjnych i weryfikacji prac uczniów (wszystkim maturzystom w Polsce przysługuje ten sam czas wglądu i te same zasady), a od 2016 wprowadzany jest nowy sposób przygotowania arkuszy egzaminacyjnych. Maturzyści mogą już nie tylko swoje prace zobaczyć, ale również odwołać się od wyniku do niezależnego Kolegium Arbitrażu przy ministerstwie, niezależnego do CKE.

Wgląd do prac maturalnych i arbitraż zadań
Wgląd do prac maturalnych i arbitraż zadań
Źródło: Centralna Komisja Egzaminacyjna

W czasie tych kilkunastu lat stopniowo odchodzono od owianych złą sławą sztywnych kluczy odpowiedzi – na rzecz sprawdzania prac bardziej całościowo (szczególnie z języka polskiego).

A od 2023 roku i kolejnej reformy maturalnej (wymuszonej likwidacją gimnazjów i wydłużeniem liceów do lat czterech), na egzaminach więcej będzie zadań otwartych.

Pomysł, by przywrócić egzaminy na studia, nie oznacza oczywiście, że z matury całkiem trzeba byłoby zrezygnować. Być może po takiej zmianie mogłaby stać się egzaminem wewnętrznym - tak jak przed 2005 rokiem - przeprowadzanym tylko na potrzeby szkoły. Matura może być też egzaminem zewnętrznym, istotnym ze względu na funkcję kontrolno-ewaluacyjną - mówiąc wprost, sprawdzającym, jak szkoły radzą sobie z realizacją podstawy programowej, ale niewpływającym na rekrutację na studia. 

Możliwy jest też wariant mieszany - obowiązkowe matury przeprowadzałyby szkoły, a dodatkowe egzaminy, potrzebne do rekrutacji na studia, uczelnie.

Gimnazjów już nie ma, czy egzaminy zostaną?

Pod koniec lat 90. egzaminy zewnętrzne były nierozłączną częścią reformy edukacji proponowanej przez ówczesnego ministra prof. Mirosława Handkego. System egzaminacyjny miał być gwarancją jednakowego kształcenia w całym kraju. 

Latem 2016 roku, tuż po ogłoszeniu konkretnego planu likwidacji gimnazjów, prof. Handke mówił mi: - Testy wymusiły nie tylko zmianę nastawienia uczniów. Przez nie oceniona była klasa, szkoła, region. Pamiętam, jaki to był dramat u mnie na wsi, gdy jedna z dwóch podstawówek wypadła najgorzej w gminie. Wszyscy się przejęli, rodzice, nauczyciele, nawet proboszcz powiedział na kazaniu, że trzeba naszej młodzieży pomóc. To była wielka wspólna praca. Boję się, że pani Zalewska najpierw zniszczy gimnazja, a potem egzaminy - dodawał.

"Gimnazja same się obroniły, mimo, że zostały zlikwidowane"
"Gimnazja same się obroniły, mimo, że zostały zlikwidowane"
Źródło: tvn24

PiS już rok później wyciągnął z edukacyjnej układanki jeden z kluczowych dla niej klocków - gimnazja. Jednak za egzaminy się dotąd nie zabierał. Dlaczego? Odpowiedzi można szukać w tekście "Miejsce egzaminów zewnętrznych w systemach edukacyjnych i polityce edukacyjnej" dr. Sitka, który przypominał: "Egzaminy są źródłem obiektywnej, niezależnej od szkół informacji o osiągnięciach szkolnych, które mogą być w różny sposób wykorzystane do innych celów niż sprawdzenie umiejętności konkretnego ucznia. Wyniki mogą być wykorzystywane przez szkoły do doskonalenia praktyki nauczania, nadzór pedagogiczny do oceny jakości nauczania w konkretnej szkole, organy prowadzące do oceny jakości nauczania w szkołach czy przez ministerstwo do oceny stopnia, w jakim system edukacji osiąga oczekiwane rezultaty".

Póki więc państwo chce mieć realną kontrolę nad szkołami, egzaminy są przydatne. Tym bardziej że jest coś jeszcze, o czym, jak przyznaje dr Sitek, rzadko się wspomina. To funkcja regulacyjna egzaminów. 

W jego artykule czytamy:

Egzaminy motywują uczniów, nauczycieli i szkoły do osiągania pożądanych efektów. Egzaminy spełniają w ten sposób ważną funkcję regulacyjną. Egzaminy sygnalizują, które umiejętności są ważne i na które należy położyć szczególny nacisk w nauczaniu. Za pomocą testów zaczęto nie tylko weryfikować umiejętności, ale też kształtować to, czego uczy się w szkole i co uznaje się za niezbędne minimum. Nie chodzi tu wyłącznie o zwiększenie motywacji uczniów i nauczycieli. Tworząc system egzaminacyjny, decydenci muszą zdecydować się, które przedmioty i jakie obszary wiedzy i umiejętności powinny być testowane, a które z nich powinny być obowiązkowe. Wybór tych przedmiotów jest informacją, że są one uznawane za szczególnie ważne i na nich powinna skupiać się uwaga szkół, nauczycieli i uczniów
dr Michał Sitek
men 1
Minister Czarnek o wynikach matury 2022

Jako skrajny przykład dr Sitek podaje Stany Zjednoczone, "gdzie uczniowie przystępują do egzaminów co rok, ale nie ponoszą żadnych konsekwencji dobrych lub złych wyników. Wyniki testów mają za to konsekwencje dla szkoły, co sprawia, że są one silnym bodźcem oddziaływującym na ich zachowania. Niski wynik może spowodować konieczność wprowadzenia programu naprawczego lub likwidacji szkoły, a w niektórych stanach nawet wpływać na płace nauczycieli".

To ostatnie coraz częściej budzi protesty, bo uderza w nauczycieli pracującymi z uczniami z trudniejszych, defaworyzowanych środowisk, dla których sukces edukacyjny może oznaczać coś innego niż wynik testu.

Kiedyś to były czasy

Gdyby PiS rzeczywiście chciało zrezygnować z "konkursu matur", z dużym prawdopodobieństwem miałoby w tej sprawie wsparcie Konfederacji. Robert Winnicki już rok temu apelował w mediach społecznościowych:

"1. Przywrócić egzaminy na studia. 2. Przywrócić uniwersytetom zadanie kształcenia elit zamiast 'produkcji magistrów'. To będzie dla środowiska akademickiego bolesne ale jest konieczne" .

Wyniki matury 2022. Rozmowa z Justyną Suchecką
Źródło: TVN24

W podobnym tonie wypowiadał się w tym czasie historyk prof. Wojciech Polak, członek i przewodniczący Kolegium Instytutu Pamięci Narodowej (wybrany z rekomendacji PiS).

Pisał wówczas: "Należy z pewnością ponownie wprowadzić selekcję kandydatów na studia, także na te o profilu humanistycznym (poprzez egzaminy wstępne)". A w wywiadzie dla "Dziennika Wschodniego" rozwijał tę myśl: - Za moich czasów na studia trafiali ludzie z jakimś poziomem podstawowej wiedzy. Z czego to wynikało? Po prostu na studia były egzaminy, był odsiew. Na studia szło kilka procent populacji młodzieży, a dziś idzie pewnie z 50 procent. Moi koledzy i koleżanki ze studiów byli wyselekcjonowaną elitą. Nawet jeżeli ktoś słabo się uczył w szkole średniej, to i tak poziom jego rozeznania w świecie był nieporównywalnie wyższy niż dzisiejsza średnia - przekonywał.

Za dawnymi czasami tęskni też najwyraźniej Jarosław Kaczyński, który w Gnieźnie opowiadał o tym, że  jest sporo osób, których "szkoły nie trawią", a na studiach radzą sobie bez problemu. I odnosił to właśnie do siebie: - Oczywiście mówię tutaj o bardzo odległych czasach, ale taki człowiek też przed państwem stoi. Tak było, że w szkole bardzo marnie, na studiach bardzo dobrze - mówił prezes PiS.

gniezno 1
Kaczyński: przyśpiewkę "Polacy nic się nie stało" wymyślił jakiś manipulator, by nie obciążać rządzących
Źródło: TVN24

Przywrócenie egzaminów na studia mogłoby dla państwa oznaczać pewne oszczędności. Działalność Centralnej Komisji Egzaminacyjnej to rocznie około 200 milionów złotych, a duża część tej kwoty związana jest z przeprowadzaniem matur. Gdyby matury wróciły do szkół, a egzaminy na studia - część tych kosztów spadłaby na samorządy i uczelnie. Biorąc jednak pod uwagę, że budżet całej edukacji to już blisko 60 mld złotych, 200 milionów to jakieś grosze. Argument ekonomiczny może być więc w tej dyskusji dużo mniej istotny niż ten sentymentalny pod hasłem "kiedyś to były czasy, a dzisiaj nie ma już czasów".

W związku z wypowiedzią prezesa Jarosława Kaczyńskiego w Gnieźnie zapytaliśmy 28 lipca, czy w MEiN toczą się jakieś prace nad możliwością zastąpienia "konkursu matur" egzaminami wstępnymi na uczelnie. Mimo ponowienia prośby do momentu publikacji tego tekstu to pytanie pozostało bez odpowiedzi.

Czytaj także: