Czy Polska miałaby szansę zarobić na opodatkowaniu bimbrownictwa i prostytucji? W "Rozmowie Bardzo Politycznej" Artur Dębski z Ruchu Palikota przekonywał, że do budżetu wpłynęłyby z tego tytułu grube miliony złotych. Zdaniem Bolesława Piechy z PiS, nie spowodowałoby to znaczących korzyści finansowych, a mogłoby zagrażać zdrowiu obywateli.
W "Rozmowie Bardzo Politycznej" dyskusja toczyła się wokół kontrowersyjnych propozycji Ruchu Palikota: zalegalizowania i opodatkowania miękkich narkotyków, prostytucji i bimbrownictwa. Ruch chce ustawy, która pozwalałaby rolnikom legalnie sprzedawać własne wyroby alkoholowe jako produkty regionalne, jeśli produkcja roczna nie przekroczy 10 hektolitrów.
Zdaniem Artura Dębskiego z RP, niewielka gmina, produkująca lokalny alkohol, mogłaby rocznie zarobić na opodatkowaniu bimbru nawet 250 tysięcy złotych. - Proponujemy, by państwo zarabiało. W wielu krajach można produkować małe ilości alkoholu na własne potrzeby - przekonywał poseł. Dodał, że Ruch Palikota proponuje również, by wszystkie środki ze sprzedaży zostały przeznaczone na walkę z alkoholizmem.
Opodatkować prostytucję?
Dębski argumentował również za legalizacją czerpania dochodów z prostytucji. Według niego, rynek usług związanych z prostytucją jest w Polsce wart nawet 3-4 mln zł. Zauważył, że w takich państwach jak Niemcy, Szwajcaria, Austria czy kraje Beneluksu istnieją legalnie domy publiczne. - Niemcy zalegalizowały prostytucję i z tego korzystają - mówił.
Poseł przekonywał też, że państwo powinno zdepenalizować posiadanie niewielkich ilości marihuany.
"Totalny absurd i populizm"
Przeciwko tym propozycjom jest Bolesław Piecha z PiS. Według niego, legalizacja bimbrownictwa to "totalny absurd i populizm". - Za pewnymi działaniami państwa stoją określone względy, przede wszystkim bezpieczeństwo zdrowotne obywateli. A nie wiadomo, co jest w bimbrze - powiedział. Dodał, że w Polsce istnieją założenia przeciwdziałania alkoholizmowi, a jedną z przyczyn zwiększonego spożycia jest cena. - Jeśli ktoś chce, by za rogiem można było kupić bimber za parę groszy, to zachęca do tego młodzież i ludzi na granicy alkoholizmu - uważa poseł.
W kwestii prostytucji Piecha przypomniał, że jest ona w Polsce legalna, zabronione jest natomiast stręczycielstwo - podobnie jak w wielu krajach europejskich. Według niego, zalegalizowanie stręczycielstwa nie spowoduje wpływów do budżetu, bo "to zawsze był półświatek". - Stręczycielstwo jest karalne i bardzo dobrze, bo nie jest to coś, co powoduje w Polsce dobrobyt i awans cywilizacyjny - powiedział.
Piecha uważa również, że legalizacja miękkich narkotyków to sprawa, na którą "nikt rozsądny nie może się zgodzić".
"Posłowie stracą czas"
Pomysły Ruchu Palikota komentował również psycholog Andrzej Komorowski. Jego zdaniem, legalizacja bimbrownictwa czy czerpania zysków z prostytucji jest trzeciorzędnym tematem, który nie ma racji bytu w obliczu kryzysu. - Jeśli chodzi o bimber, to może być to szkodliwe, bo ludzie zaczną produkować skażony spirytus - powiedział. Dodał, że ważniejszą sprawą jest egzekwowanie przepisów o zakazie sprzedaży alkoholu dla młodzieży. - Profilaktyka jest średnia, jesteśmy najbardziej uzależnieni w Europie. Ale posłowie popracują nad tym (kwestią legalizacji bimbrownictwa - red.), tracąc czas w obliczu kryzysu - powtórzył. Dodał, że według niego, zmiana obyczajowa, wiążąca się z bardziej liberalnym podejściem do narkotyków czy prostytucji, nie nastąpi raczej w obecnym pokoleniu Polaków.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24