Dwie osoby zmarły w Sieradzu po wypiciu alkoholu metylowego, który mógł pochodzić z Czech - poinformowała sieradzka prokuratura. Wcześniej w TVN24 Główny Inspektor Sanitarny w Polsce Marek Posobkiewicz mówił, że ogółem w kraju jest kilkanaście przypadków zatruć metanolem, w tym cztery śmiertelne.
Posobkiewicz w TVN24 mówił, że obecnie w Polsce mamy cztery przypadki śmiertelne zatrucia. - Wszystkich przypadków jest kilkanaście. Nie wiadomo, czy mają związek z zatruciami w Czechach. Takie podjerzenie mamy w dwóch przypadkach - powiedział.
Zaznaczył, że nie ustalono jeszcze dokładnie, skąd pochodził nieczysty alkohol.
Jak podała TVN24, w nocy z soboty na niedzielę w Sieradzu z powodu zatrucia alkoholem zmarła 39-letnia kobieta. Wcześniej, 5 września, zmarł jej mąż. Obie ofiary pochodzą z Wieruszowa. Sprawę bada prokuratura.
Przypadki śmiertelnego zatrucia - Zabezpieczyliśmy butelkę z napisem "Helsinki". To alkohol produkowany w Czechach. Nie mamy jednak pewności, czy to ten sam alkohol, który powoduje zatrucia u naszych sąsiadów - powiedział na antenie TVN24 Józef Mizerski, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Sieradzu. Żeby to ustalić, konieczna będzie sekcja zwłok kobiety, która zmarła w weekend. Ma do niej dojść we wtorek.
Jak dodał Mizerski, małżeństwo na przełomie lipca i sierpnia przebywało w Zakopanem. Tam mogło nabyć alkohol pochodzący z Czech lub Słowacji.
"Echo Dnia" podało z kolei, że kilka dni temu jedna osoba zmarła z powodu zatrucia alkoholem w Radomiu.
Według gazety, pod koniec sierpnia mieszkaniec gminy Wierzbica poczęstował swoich gości wódką "Helsinki". Mężczyzna zeznał, że kupił ją w maju na targu w Radomiu. Z objawami zatrucia metanolem do szpitali w różnych częściach Polski trafiło pięć osób. Jedna z nich, 35-letnia kobieta - żona gospodarza imprezy - zmarła w szpitalu w Radomiu. Postępowanie w tej sprawie prowadzi radomska prokuratura.
Jedna osoba zmarła też w województwie śląskim. Poinformował tym wojewoda Zygmunt Łukaszczyk. Jak dodał, podjęto działania na rzecz zapobiegania dalszym zatruciom. Są to z jednej strony kontrole punktów sprzedających alkohol, zwłaszcza te nielegalne, jak np. bazary, a z drugiej - kampania informujaca mieszkańców o zagrożeniach wynikających ze spożycia alkoholu z nieznanych źródeł.
"Musimy zabezpieczyć obywateli"
Posobkiewicz tłumaczył w TVN24, że w Polsce większość przypadków zatruć metanolem następuje po spożyciu płynu do spryskiwaczy. - Sprawdzanie tego będzie sprawą organów ścigania. My musimy zabezpieczyć obywateli, żeby się nie zatruli. Dlatego wprowadziliśmy zakaz sprzedaży wysokoprocentowego alkoholu z Czech - powiedział.
Według inspektora, alkohol pochodzący z Czech w niewielkich ilościach jest w Polsce. - Jeszcze nie został przebadany, ale mam nadzieję, że będzie "czysty". Jak dodał, nie sposób zbadać wszystkich butelek. - Trzeba oszacować ryzyko, przebadać jedną butelkę z partii. Jeśli nie będzie metanolu, trunek będzie mógł wrócić na rynek - zaznaczył.
Zwrócił uwagę, że od zatrutych metanolem zwykle trudno zebrać wywiad, bo część z nich jest w ciężkim stanie. - Aby zatruć się alkoholem metylowym, nie potrzeba dużej dawki - przypomniał.
W poniedziałek czeski dziennik "Lidove Noviny" napisał, że metanol, z powodu którego w Czechach zmarło już 20 osób, mógł pochodzić z Polski. Źródłem miał być koncentrat płynu do spryskiwaczy.
Autor: jk//kdj / Źródło: tvn24