Czeczenka Kamisa D., której troje dzieci zginęło w Bieszczadach, opuściła już szpital w Ustrzykach Dolnych. Teraz Kamisa razem z mężem i synkiem jedzie do rodziny pod Warszawą.
Wczoraj do Polski przyjechał mąż Kamisy D. Mężczyzna również złożył wniosek o przyznanie mu statusu uchodźcy. Szef Urzędu do Spraw Cudzoziemców Rafał Rogala zapowiedział, że wniosek ten będzie rozpatrywany w trybie pilnym.
Kobieta w poniedziałek była dwukrotnie przesłuchana. Prokuratura nie postawi jej zarzutów. Znane są też wstępne wyniki sekcji zwłok jej trzech córek - wskazują na śmierć z powodu wyziębienia i wycieńczenia.
W nocy z czwartku na piątek funkcjonariusze Bieszczadzkiego Oddziału Straży Granicznej znaleźli w wysokich Bieszczadach trzy martwe dziewczynki. Kilka godzin wcześniej zatrzymali skrajnie wyczerpaną kobietę narodowości czeczeńskiej z dwuletnim dzieckiem na ręku. Śmierć poniosły: 13-letnia Xaea, 10-letnia Ceda i 6-letnia Elina.
Zwłoki przykryte były liśćmi paproci. Znajdowały się na granicy Polski i Ukrainy, w pobliżu miejscowości Wołosate w masywie Wołczego Berda, na wzniesieniu o wysokości 1163 m n.p.m. W czwartek w nocy temperatura w miejscu, gdzie znaleziono ciała dziewczynek, spadła do ok. 3 st. C.
2006 roku Bieszczadzki Oddział Straży Granicznej zanotował 164 nielegalne przekroczenia granicy państwowej. Wzięło w nich udział 455 osób. W tym roku (dane do sierpnia) zanotowano 49 takich przypadków. Nielegalnie przekroczyło granice 126 osób. Najczęściej zatrzymywani byli obywatelami Wietnamu, Ukrainy i Mołdawii.
Źródło: tvn24.pl, TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24