Koalicja Obywatelska wygrała miasta i to większość już w pierwszej turze. Koalicja, mimo procentowo gorszego wyniku niż PiS, może też w sojuszach dalej rządzić w większości sejmików. Doktor Tomasz Jurkiewicz zajmujący się statystyką wyliczył, że gdyby wyniki wyborów do sejmików powtórzyły się w wyborach parlamentarnych, ale w Koalicji były też SLD i PSL, to KO wygrałaby z PiS zdecydowanie.
Sztab Koalicji Obywatelskiej w Warszawie był najlepszym miejscem, żeby dwa tygodnie temu świętować pierwszą turę wyborów. W stolicy najłatwiej było pokazać, co dzięki temu projektowi się udało.
- Koalicja Obywatelska ma jeden bardzo duży sukces: dała bardzo wielu Polakom nadzieję na to, że można wygrywać z PiS - powiedziała Katarzyna Lubnauer, przewodnicząca Nowoczesnej.
"Marsz PiS po pewną władzę w Polsce został zatrzymany"
Nie przez przypadek właśnie w Warszawie pojawili się liderzy koalicji.
- Dzisiaj jasne jest, kto jest w stanie wygrać z PiS. Wyłącznie opozycja silna i ze sobą współpracująca - stwierdziła Barbara Nowacka.
Współpraca Platformy Obywatelskiej, Nowoczesnej i ugrupowania Barbary Nowackiej wyborczo bardzo się opłaciła. - Marsz PiS po pewną władzę w Polsce został zatrzymany. To jest na pewno największy sukces tej kampanii wyborczej i tych wyborów - powiedział lider PO, Grzegorz Schetyna.
Sondaże a rzeczywistość polityczna
Teraz, przed kolejnymi wyborami, pada pytanie, co dalej? Gdyby wszystko sprowadzało się do matematycznych obliczeń i symulacji, odpowiedź byłaby bardzo prosta - także dla liderów koalicji.
- Jeżeli spojrzymy na wszystkie sondaże, głównie sejmowe, bo takich było najwięcej, i porównamy poparcie dla Platformy i Nowoczesnej i je zsumujemy, to ono było na poziomie 26 procent - oceniła Lubnauer.
- My w tych wyborach wzięliśmy 27 procent, ale jeżeli spojrzymy na poparcie dla PiS w tych samych sondażach, to ono było na poziomie 40 procent. A oni wzięli 33 procent. Oznacza to, że my zniwelowaliśmy, między innymi dzięki Koalicji Obywatelskiej, tę różnicę między wynikami sondażowymi z kilkunastu do trochę powyżej 6 procent - dodała.
To publicystyka oparta na sondażach. Rzeczywistość dla Koalicji Obywatelskiej wygląda natomiast tak - PiS procentowo wygrało wyboru do sejmików. Od ostatnich wyborów samorządowych rządzący zwiększyli stan posiadania z jednego do sześciu sejmików wojewódzkich.
W nich będą rządzić samodzielnie, ale w kolejnych dziewięciu to Koalicja Obywatelska razem z PSL czy SLD ma większość i mimo procentowego zwycięstwa PiS, to opozycja może stworzyć koalicje i rządzić w większej części kraju. To też dla przyszłości koalicji pierwszy test.
Przyszłość Koalicji Obywatelskiej "zależy od współpracy klubów"
- Patrzyłbym na budowanie koalicji głównie w sejmikach wojewódzkich jak na pierwszy krok do tego, co powinniśmy zrobić w wyborach do Parlamentu Europejskiego - powiedział Schetyna.
- Teraz dużo zależy od tego, jak będzie się układać współpraca przy układaniu zarządów województw, przy układaniu współpracy w miastach, od tego jak współpracują kluby Koalicji Obywatelskiej w poszczególnych samorządach. I wtedy będzie można wyciągnąć wnioski, co do dalszej współpracy. Bardzo ważne jest też, żeby poważnie się traktować - dodała Lubnauer.
Kluczowe mogą okazać się ambicje działaczy. Przykładem może być rozłam w nowej Radzie Miasta we Wrocławiu. Koalicja Obywatelska właśnie się tam rozpada. Jak analizuje "Gazeta Wrocławska" "to politycy Nowoczesnej, bez których PO nie będzie w stanie skutecznie rządzić, będą mogli dyktować warunki. Gra toczy się między innymi o stanowiska".
Zamieszanie we Wrocławiu wybuchło we wtorek. W tym kontekście wypowiedź szefowej Nowoczesnej nagrana w sobotę nabiera nowego znaczenia.
Przełożenie wyników do sejmików na wybory parlamentarne
Na poważne traktowanie zasługują na pewno naukowe analizy. Doktor Tomasz Jurkiewicz, zajmujący się statystyką, wyliczył, że gdyby wyniki wyborów do sejmików powtórzyły się w wyborach parlamentarnych, ale w Koalicji Obywatelskiej były również SLD i PSL, to KO wygrałaby z PiS-em zdecydowanie.
- System D’Hondta, który obowiązuje w Polsce, zawsze będzie premiował większe ugrupowania. Większe ugrupowanie dostaje więcej mandatów niż wynikałoby to z proporcji uzyskanych głosów - stwierdził profesor z Uniwersytetu Gdańskiego.
Tak wygląda teoria i proste matematyczne wyliczenia, nie uwzględniają one jednak kalkulacji politycznych.
- W wyborach samorządowych na pewno by to się nie opłacało ani Polsce, ani PSL-owi i dobrze, że poszliśmy samodzielnie, bo nie byłoby takiej prostej sumy tych głosów - powiedział Władysław Kosiniak-Kamysz.
- Inna specyfika, liczba kandydatów, więc na pewno to by nie przyniosło takiego efektu, jak niektórzy dzisiaj myślą, dodając sobie te wartości otrzymanych wyników - dodał prezes Polskiego Stronnictwa Ludowego.
PSL i SLD niechętne Koalicji Obywatelskiej
- My do Koalicji Obywatelskiej na pewno nie wejdziemy - skwitował Kosiniak-Kamysz. - To musiałaby być jakaś zupełnie nowa propozycja, która wychodzi od nas i jest akceptowana z drugiej strony. Zaproszenia do KO nie przyjęliśmy i nie żałujemy - podsumował.
Lider SLD Włodzimierz Czarzasty dał kolejny dowód na to, że poszerzenie Koalicji Obywatelskiej nie będzie łatwe, wbrew kalkulacji i nadziei jej liderów. - Wiem, że wszyscy chcieli potraktować te wybory, żeby się policzyć. Żeby zobaczyć na co ich stać i szanuję to. Przede wszystkim tych, którzy szli osobno, bo uważali że to jest wartość, i że muszą iść osobno - skomentował Schetyna.
- To teraz wiedzą na co mogą liczyć. Wiedzą, że, jak zbuduje się koalicję szerszą, to ten wynik jest dużo lepszy i wszyscy zyskują - dodał.
Każdy chce potencjalnie zyskać jak najwięcej i widać, że swoją grę prowadzi tu także szef SLD.
- Wolę kontaktować się z panem Grzegorzem Schetyną, bo on jest człowiekiem, który po prostu skonstruował jakąś wartość. Rozumiem, że pani Lubnauer mu pomaga, ale szef rozmawia z szefem - powiedział Czarzasty w "Sygnałach Dnia" Polskiego Radia.
"650 tysięcy wyborców wyparowało"
Na przykładzie Ryszarda Petru z kolei widać, że logika i proste obliczenia to jedno. W tym przypadku ogromną rolę mogą odgrywać emocje i ambicje. Były lider partii, która jest częścią koalicji, bilans tego sojuszu dla Nowoczesnej oblicza zupełnie inaczej niż obecna szefowa.
- Elektorat Nowoczesnej w dużym stopniu nie głosował na Koalicję i żałuję też, że te dwa potencjały razem zsumowane dały niższy wynik niż oddzielnie. 650 tysięcy osób mniej zagłosowało na Koalicję Obywatelską niż na Platformę i Nowoczesną w 2015 roku - stwierdził lider koła poselskiego Liberalno-Społeczni.
- Czyli, że 650 tysięcy wyparowało, a badania pokazują, że prawie połowa wyborców Nowoczesnej z 2015 roku nie zagłosowała na Koalicję - dodał Petru.
Ryszard Petru porównuje jednak rzeczy trudne do porównania - wybory parlamentarne z samorządowymi. Te samorządowe, jako początek walki o parlament traktują zaś liderzy Koalicji.
- Decydując się na Koalicję Obywatelską zrobiłam dobrze. Natomiast na przyszłość decydujące będą dalsze doświadczenia współpracy, jak i również to, na ile będzie otwartość ze strony wszystkich podmiotów na to, żeby ten sojusz rozszerzyć - powiedziała Lubnauer.
- Nie można stworzyć takiej koalicji, że bierze się wszystkich i mówi "nie chcemy PiS" i tyle. To musi być coś, co łączy, tak jak było teraz. My żeśmy jednak dużo rozmawiali o programie z Nowoczesną, z Inicjatywą Polską i to nam się udało. Uważam, że to jest proces. Zaczynamy go budować w większości sejmików wojewódzkich, ale uważam, że takim dobrym zwieńczeniem będzie budowanie wspólnego spojrzenia na kampanię wyborczą i wybory w 2019 roku - powiedział Grzegorz Schetyna.
Autor: asty//plw / Źródło: tvn24