Obecna liczba zachorowań na COVID-19 jest zbliżona do tej sprzed ponad dwóch lat, czyli z okresu, w którym ogłaszano pandemię. Jak możemy w tej sytuacji mówić o jej zakończeniu? - mówi dr hab. Tomasz Dzieciątkowski z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego i dodaje: COVID-19 nie zniknie. Kto i kiedy może w takim razie oficjalnie ogłosić koniec pandemii? Jak wyglądało to w przeszłości?
- Pandemia się skończyła. Wciąż mamy problem z COVID-19. Wciąż jest z tym wiele pracy. Ale pandemia się skończyła - prezydent USA Joe Biden stwierdził w połowie września podczas rozmowy z CBS News. Jak zauważył prowadzący, słowa prezydenta USA stoją w sprzeczności z tym, co jeszcze na początku września mówili jego medyczni doradcy. Namawiali oni Amerykanów do przyjęcia uaktualnionej szczepionki w obawie przed jesienną i zimową falą wirusa.
Do szczepienia kolejną, przypominającą dawką preparatu zachęca się obecnie także w Polsce. Szczepienia te są dostępne bezpłatne dla wszystkich powyżej 12. roku życia, którzy wcześniej zrealizowali pełny cykl szczepień na COVID-19. Od początku epidemii w Polsce władze potwierdziły 6 273 317 infekcji. Z powodu COVID-19 zmarło 117 456 osób.
Koniec pandemii?
Kiedy można wobec tego mówić o końcu pandemii lub epidemii? - Trzeba wyraźnie zaznaczyć, że żaden polityk nie jest uprawniony do odwoływania pandemii. Jedyną osobą, która mogłaby to zrobić, jest dyrektor generalny Światowej Organizacji Zdrowia - podkreśla dr hab. Tomasz Dzieciątkowski, wirusolog z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego.
Wywołany przez niego szef WHO, Tedros Adhanom Ghebreyesus, w połowie września wypowiadał się o przebiegu pandemii z optymizmem, ale nie aż takim jak Biden. Podkreślał, że "maratończyk nie zatrzymuje się, gdy na horyzoncie pojawia się linia mety, tylko biegnie jeszcze szybciej, z całych sił, które mu zostały".
- Obecna liczba zachorowań na COVID-19 jest zbliżona do liczby zachorowań sprzed ponad dwóch lat, czyli z okresu, w którym ogłaszano pandemię. Jak możemy w tej sytuacji mówić o jej zakończeniu? - pyta Dzieciątkowski. - Owszem, przypadków infekcji jest teraz mniej niż w trakcie fali wariantu delta czy na początku fali wywołanej wariantem omikron. Ale nie pozbyliśmy się SARS-COV-2, nie mamy go pod kontrolą - dodaje.
COVID-19 nie zniknie
Zdaniem wirusologa, aby można było faktycznie mówić o końcu pandemii, na całym świecie musielibyśmy obserwować "radykalny spadek liczby zachorowań". - Jeśli natomiast udałoby się osiągnąć to w danym regionie, to lokalny minister zdrowia może ogłosić zakończenie stanu epidemii w tym konkretnym regionie. Ale, powtórzę się, o zakończeniu pandemii, czyli zjawiska globalnego, zdecydować może wyłącznie dyrektor WHO - tłumaczy Dzieciątkowski.
- Należy podkreślić, że SARS-CoV-2 nie zniknie. To, jak będzie rozwijała się sytuacja epidemiczna, jest uzależnione od zachowania społeczeństw oraz rządów poszczególnych krajów. Jeśli nadal będziemy mieli do czynienia z taką niefrasobliwością, jaką obserwujemy teraz, to taka "tląca się" pandemia może potrwać jeszcze kilka lat - uważa specjalista.
Dzieciątkowski nie chce prognozować, jaki przebieg w najbliższych miesiącach będzie miała epidemia w Polsce. Zaznacza jednak, że jeśli liczba zakażeń szybko wzrośnie, system opieki zdrowotnej sobie z tym nie poradzi. A liczba zgonów, zarówno z powodu COVID-19, jak i innych chorób, znów będzie wysoka.
Koniec pandemii w przeszłości
Jak kończyły się pandemie w przeszłości? Nie ma żadnych oficjalnych wytycznych co do momentu, w którym może zostać ogłoszony koniec pandemii. Jak zauważa CNN, taka sytuacja nie miała z resztą precedensu, ponieważ od dawna nie mieliśmy do czynienia z pandemią o takim zasięgu.
Z poprzednią pandemią o tak dużej skali ludzkość miała do czynienia w 1918 roku, gdy niemal na całym świecie rozprzestrzeniała się wyjątkowa groźna odmiana grypy, tak zwana hiszpanka. Szacuje się, że zachorowało na nią ok. 500 milionów ludzi, co odpowiadało prawie jednej trzeciej ówczesnej światowej populacji. Zmarło ok. 50 milionów chorych.
Koniec pandemii nie został wówczas nigdy oficjalnie ogłoszony, a samo informowanie o pandemii było przez długi czas ograniczone ze względu na cenzurę związaną z trwającą pierwszą wojną światową. Jak zauważa CNN, prezydent USA Woodrow Wilson "o ile wiemy właściwie nigdy w ogóle nie odniósł się do grypy hiszpanki". Stany epidemii były jedynie ogłaszane przez poszczególne państwa lub regiony, zgodnie z sytuacją lokalną, a następnie równie lokalnie znoszone. Ostatnie zakażenia odnotowano w 1920 roku.
ZOBACZ TEŻ: U seniorów, którzy przeszli COVID-19, rośnie ryzyko choroby Alzheimera. "Potencjalny czynnik ryzyka"
Źródło: CBC News, CNN, wordldometers.info, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: konkret24