Córka premiera Mateusza Morawieckiego uczęszcza do jednej z prywatnych szkół katolickich w Warszawie, gdzie za rok nauki trzeba zapłacić kilkanaście tysięcy złotych. "Nie wystawia Pan najlepszej rekomendacji polskiemu systemowi oświaty publicznej" - skomentowała posłanka Lewicy Anna-Maria Żukowska.
W poniedziałek premier opublikował zdjęcie swojej córki z rozpoczęcia roku szkolnego w jednej z prywatnych szkół katolickich w Warszawie. "My też rozpoczęliśmy dziś kolejny rok szkolny. Córeczko, pamiętaj, że zawsze możesz na mnie liczyć. Zwłaszcza na matematyce i potem na HiTcie" - napisał szef rządu.
Wpis premiera komentowało wielu internautów, którzy zwracali między innymi uwagę na wysokość opłat za naukę w wybranej przez Morawieckiego dla córki placówce. Wpisowe do szkoły podstawowej kosztuje 1200 złotych. Za rok nauki w klasach I-VI trzeba zapłacić 13 tysięcy złotych, a w dalszych klasach 14 tysięcy. W liceum opłaty są jeszcze wyższe: w zależności od wybranej klasy sięgają nawet 28,5 tys. złotych za rok.
"Nie wystawia Pan najlepszej rekomendacji polskiemu systemowi"
"W istocie, posyłając dzieci do prywatnej placówki, może Pan w ograniczony sposób przejmować się co tam Pański minister od edukacji wyprawia. Nie wystawia Pan tą decyzją najlepszej rekomendacji polskiemu systemowi publicznej oświaty" - skomentowała Anna-Maria Żukowska z Lewicy.
Dorota Łoboda z Koalicji Obywatelskiej, przewodnicząca komisji edukacji w Radzie Warszawy, rozmawiała na ten temat z "Wyborczą". - PiS zapewnia nas, że w szkołach publicznych dzieje się wspaniale, minister Czarnek neguje to, że brakuje nauczycieli, psychologów. Skoro jest tak wspaniale, to dlaczego premier Morawiecki posłał córkę do niepublicznej placówki? - pytała.
- W Polsce trudno mówić o równym dostępie do edukacji. Rząd PiS tak ją zrujnował, że każdy, kogo na to stać, zabiera dziecko z tego systemu albo płaci za korepetycje. Premier dał czytelny sygnał, że nawet on nie ufa publicznej edukacji - stwierdziła Łoboda.
Źródło: tvn24.pl