Od kilku tygodni wirus H5N1 zabija koty w całej Polsce. Znaleziono go w jednej z próbek mięsa drobiowego, które przed śmiercią jadło zmarłe zwierzę. Krzysztof Pyrć, szef Laboratorium Wirusologii w Małopolskim Centrum Biotechnologii Uniwersytetu Jagiellońskiego podkreśla, że to nie oznacza, że sprzedawane w Polsce mięso jest niebezpieczne, ale apeluje do służb weterynaryjnych oraz inspekcji sanitarnej, aby zbadały mięso dostępne w Polsce i rozważyły włączenie testowania mięsa w kierunku grypy H5N1.
O wirusie, który zabija koty, informujemy na tvn24.pl od dłuższego czasu. Wyjaśnieniem sprawy zajęli się między innymi eksperci w Małopolskim Centrum Biotechnologii Uniwersytetu Jagiellońskiego. Ustalili oni, że jedną z najbardziej prawdopodobnych przyczyn zakażenia kotów wirusem H5N1 jest pokarm, a konkretnie surowe mięso.
Eksperci z trzech zespołów badawczych (prowadzonych przez prof. Pyrcia, dr. hab. Macieja Grzybka i dr. Łukasza Rąbalskiego) otrzymali pięć próbek mięsa, które przed śmiercią jadły koty.
Wirus w jednej z pięciu próbek
"Analiza wykazała, że w jednej z pięciu próbek znajduje się wirus. Dalsze analizy wykazały, że w mięsie znajduje się nie tylko materiał genetyczny wirusa, ale również zakaźny wirus” - przekazuje na Twitterze prof. Pyrć. Dodaje, że naukowcy byli w stanie wyizolować wirusa na hodowlach komórkowych.
Co to oznacza? Ekspert podkreśla, że nie można jednoznacznie wykluczyć, że wirus znalazł się na surowym mięsie później, lub że mięso zostało zanieczyszczone przez właścicieli wirusem rozwijającym się w organizmie kota. Wskazuje jednak, że nie można też wykluczyć, że to właśnie mięso było źródłem zakażenia.
ZOBACZ TEŻ: Tajemnicza choroba kotów. Wirusolog rekomenduje, co robić, by zmniejszyć ryzyko zakażenia
"Nie byłoby zresztą w tym nic dziwnego, ponieważ już w 2007 roku raportowano przypadek skażenia zamrożonego mięsa kaczego wirusem H5N1, co spowodowało wybuchy choroby na terenie Niemiec” - zaznacza profesor Krzysztof Pyrć.
Apel o podjęcie badań
Eksperci (pod wpisem na Twitterze podpisani są również dr hab. Grzybek i dr Rąbalski), w związku ze znalezieniem wirusa apelują do służb weterynaryjnych oraz inspekcji sanitarnej, aby zbadało mięso dostępne w Polsce i "rozważyły włączenie testowania mięsa w kierunku grypy H5N1":
"Jest to kluczowe nie tylko ze względu na koty, ale również na fakt, że wirus ten stanowi zagrożenie dla życia ludzkiego" - czytamy w opublikowanym stanowisku.
Jest to - jak podkreślono we wpisie - o tyle ważne, że polski przemysł drobiarski to prawie 20 proc. rynku UE, a szacowana wartość eksportu mięsa to ponad 3 mld euro.
"Warto wyobrazić sobie konsekwencje dla tego sektora gospodarki, jeżeli faktycznie okazałoby się, że skażone mięso znalazło się we Francji, Włoszech czy Niemczech" - czytamy we wpisie opublikowanym przez profesora Pyrcia.
"Mięso z marketu"
Wpis, pod którym podpisało się trzech ekspertów z Małopolskiego Centrum Biotechnologii Uniwersytetu Jagiellońskiego został opublikowany w związku z artykułem "Gazety Wyborczej". Autorka tekstu przekazuje, że próbka mięsa, na którym został znaleziony wirus, została zakupiona w jednym z marketów.
Na publikację z oburzeniem zareagowała Krajowa Rada Drobiarstwa - Izba Gospodarcza. W wydanym oświadczeniu twierdzą, że w tekście znalazły się "niezweryfikowane i niepotwierdzone informacje". Wskazują, że "aktualna wiedza naukowa nie pozwala bowiem na jednoznaczne powiązanie skarmianego mięsa drobiowego z wystąpieniem grypy ptaków H5N1 u kotów domowych".
Przedstawiciele Izby twierdzą, że próbki mięsa przekazanych do badań zostały pobrane "z naruszeniem elementarnych zasad sterylności, bez zachowania jakichkolwiek reguł i metod poboru materiału badawczego".
W oświadczeniu czytamy też, że z badań Państwowego Instytutu Weterynaryjno-Państwowego Instytutu Badawczego wynika, że prawdopodobnym źródłem zakażeń u kotów jest najpewniej dzikie ptactwo. Członkowie Izby uważają, że rozpowszechnianie "niepotwierdzonych informacji" w zakresie związku między chorobą a drobiem jest krzywdzące dla producentów.
"Takie informacje wzbudzają nieuzasadniony niepokój wśród konsumentów tych produktów i obniżają ich zaufanie do producentów wyrobów mięsnych" - zaznaczono.
Właściciele zakażonych kotów objęci nadzorem epidemiologicznym
W związku z zakażeniami kotów wirusem H5N1 podjęto prewencyjne działania, by zapobiec wystąpieniu grypy u ludzi. Właściciele i opiekunowie zakażonych kotów zostali objęci nadzorem epidemiologicznym - poinformował we wtorek w komunikacie GIS.
Podkreślono jednocześnie, że do zakażenia człowieka dochodzi niezwykle rzadko i wyłącznie w wyniku bezpośredniego i długotrwałego kontaktu z chorym ptactwem. Możliwość zakażenia głównie dotyczy osób zawodowo mających kontakt z drobiem i dzikimi ptakami.
W Polsce dotychczas nie zarejestrowano przypadków zakażenia ludzi wirusem grypy typu A/H5N1/ – podkreślił GIS.
ZOBACZ TEŻ: Martwe ptaki nad zalewem. Gmina prosi o ostrożność. "Wysoce zjadliwy wirus ptasiej grypy"
Ryzyko przeniesienia zakażenia z chorego kota na człowieka jest znikome. Z właścicielami padłych kotów, u których potwierdzono zakażenie A/H5N1/, prewencyjnie kontaktują się pracownicy powiatowych stacji sanitarno-epidemiologicznych – wskazał GIS.
GIS apeluje do właścicieli kotów
Sanepid zaleca właścicielom kotów, by unikać bezpośredniego kontaktu z chorym drobiem, padłym ptactwem dzikim i z przedmiotami, na których są ślady ptasich odchodów.
Po przyjściu do domu należy od razu zabezpieczyć buty przed dostępem kotów, czyścić obuwie po powrocie do domu i po przebywaniu w warunkach zewnętrznych, w których mogło dojść do ich zanieczyszczenia ptasimi odchodami, a także zdezynfekować powierzchnię, w której stały buty.
Zalecane jest również częste mycie rąk ciepłą wodą z mydłem, w szczególności po przyjściu do domu, przed przygotowaniem posiłku.
W przypadku wystąpienia u zwierzęcia domowego objawów choroby należy niezwłocznie zgłosić go do lekarza weterynarii, a w razie pojawienia się niepokojących objawów grypopodobnych – zgłosić się do lekarza.
Źródło: tvn24.pl, Gazeta Wyborcza, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock