Władze Chin wprowadziły nowe regulacje edukacyjne, zgodnie z którymi nauczyciele nie będą mogli zadawać uczniom klas 1-3 prac domowych, a weekendy mają pozostać wolne od dodatkowych korepetycji. Czy podobne rozwiązanie sprawdziłoby się w Polsce? - Żaden mózg, tym bardziej mózg nastolatka, nie lubi rutyny, nie lubi przymusu, nie lubi stresu - mówiła w rozmowie z TVN24 Agnieszka Jankowiak-Maik, znana jako "Babka od Histy". Materiał magazynu "Polska i Świat".
Tylko złote medale, tylko szóstki i tylko te zajęcia, które przydadzą się do osiągania sukcesu w szkole i w pracy. To filozofia wychowania "matek tygrysic" - chińskich mam, które trenują dzieci do odnoszenia sukcesu za wszelką cenę, także za cenę zdrowia. - Dzieci, zanim jeszcze pójdą do szkoły, już są zapisywane na rozmaite zajęcia pozalekcyjne, które mają usprawnić ich pracę mózgu, wspomóc inteligencję, które mają sprawić, że będą bardziej przedsiębiorcze, bardziej śmiałe – tłumaczyła doktor Katarzyna Sarek, sinolożka z Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Przeładowanie dzieci zajęciami stało się niebezpieczne dla ich psychiki i rozwoju, co zauważył rząd Chińskiej Republiki Ludowej, którego największym zmartwieniem jest teraz spadek dzietności. Nowe regulacje Ministerstwa Edukacji dotyczą przede wszystkim pierwszych klas szkoły podstawowej. Sześcio i siedmiolatkom nauczyciele nie mogą robić sprawdzianów pisemnych. Wszystkie inne klasy podstawówki mogą być poddawane jednemu testowi w semestrze. Weekendy mają być wolne od dodatkowych, płatnych korepetycji. W gimnazjach na prace domowe uczeń ma poświęcać do półtorej godziny dziennie, a nauczyciele klas 1-3 nie mają prawa zadawać prac domowych.
"Żaden mózg, tym bardziej mózg nastolatka, nie lubi rutyny, nie lubi przymusu"
Czy podobne rozwiązanie sprawdziłoby się w Polsce? - Moim zdaniem każda szkoła jest inna i każda pracuje w innym środowisku społecznym i każda powinna wypracować sobie pewne zasady organizacji tych prac domowych. Ale też nie bać się tego tematu. Trzeba o nim rozmawiać – powiedziała Wioletta Krzyżanowska, dyrektorka Szkoły Podstawowej numer 323 w Warszawie. W tej warszawskiej szkole podstawowej pięć lat temu zrezygnowano z zadawania prac domowych dzieciom, co nie podobało się części rodziców i uczniów. Dziś, po przywróceniu ośmiu klas podstawówki, prace domowe są, ale uczniowie nie dostają za nie ocen.
W innych szkołach - też próbuje się twórczego podejścia do tematu. - My już od 5 lat staramy się i odchodzimy od zadawania prac domowych. Jeśli dzieci rzeczywiście bardzo chcą, uczennice czy uczniowie, to nauczyciel indywidualizuje proces tego nauczania i ewentualnie daje coś dodatkowo – powiedziała Anna Listewnik, dyrektorka Szkoły Podstawowej numer 57 w Gdańsku.
Według raportu Obywateli dla Edukacji, w przypadku prac domowych ilość nie przekłada się na jakość, a najefektywniejsze są zadania, które stymulują samodzielną pracę ucznia i są z nim omawiane. - Badania instytutu badań edukacyjnych jasno wskazują na to, że nauczyciele nie doceniają czasu, jaki uczniowie poświęcają na wykonanie prac domowych przez nich zadanych. Oni myślą, że to jest 15 minut, a uczniowie często poświęcają na to godzinę, półtorej godziny – tłumaczyła Agata Łuczyńska z Fundacji Szkoła z Klasą.
Agnieszka Jankowiak-Maik, znana jako "Babka od Histy" laureatka Medalu Wolności Słowa, w swojej pracy spotkała się z przypadkami "wypalenia" już na etapie liceum. Presja poprawienia ocen u niektórych uczniów powoduje stres, który jeszcze bardziej pogarsza sytuację. - Żaden mózg, tym bardziej mózg nastolatka, nie lubi rutyny, nie lubi przymusu, nie lubi stresu. Więc żeby powstawały nowe połączenia między tymi neuronami, potrzebujemy przyjaznej atmosfery, potrzebujemy autentycznej ciekawości a propos tego, co się robi, ekscytacji, z tego czym się zajmujemy, i również zabawy – dodała.
Po to, żeby uczeń miał szansę zarazić się pasją i nie tylko musiał, ale chciał się dowiadywać
Źródło: TVN24