Szczepionka Sinopharm jest już podawana na Węgrzech. To jedyny kraj Unii Europejskiej, który dopuścił do stosowania rosyjskie i chińskie szczepionki niezatwierdzone jeszcze przez Brukselę. Patryk Rabiega sprawdził, czy i Polska zmierza tym torem. Materiał magazynu "Polska i Świat".
Węgierski premier Viktor Orban jest już zaszczepiony - przyjął chińską szczepionkę firmy Sinopharm. Zapewnia, że czuje się świetnie. - Zaraz po szczepieniu pojechałem do mojego biura, do pracy. Jak widać nie mam żadnych efektów ubocznych - mówi Viktor Orban. Węgry są pierwszym członkiem Unii Europejskiej, który kupił chińską szczepionkę. Do kwietnia Budapeszt ma dostać 5 milionów dawek. W jego ślady chce pójść też Warszawa.
O ewentualnych szczepionkowych zakupach z chińskim prezydentem Xi Jinpingiem telefonicznie rozmawiał Andrzej Duda.
"Możliwości zakupu przez Polskę szczepionek wyprodukowanych w Chinach"
- Na wniosek premiera Mateusza Morawieckiego, prezydent poruszył także kwestie współpracy polsko-chińskiej w zakresie walki z pandemią koronawirusa, w tym możliwości zakupu przez Polskę szczepionek wyprodukowanych w Chinach - informuje minister w Kancelarii Prezydenta Krzysztof Szczerski.
Szczegóły na razie owiane są tajemnicą. Rzecznik rządu pytany o możliwe dostawy do Polski szczepionek poza unijnym mechanizmem mówi wprost: żadne decyzje nie zapadły. - Analizujemy, jak wygląda sytuacja w innych krajach. Wiemy, że Węgrzy szczepią chińską szczepionką, decyzje w tym obszarze nie zostały podjęte. Patrzymy, jak wygląda sytuacja w krajach, które zdecydowały się na tego typu krok - mówi rzecznik rządu Piotr Mueller.
Te kraje to - poza Chinami i Węgrami - także między innymi Tajlandia, Tunezja, Serbia czy Pakistan.
"To szczepionki znacznie mniej sprawdzone"
Eksperci podkreślają, że szczepionki made in China to na razie kupowanie kota w worku, bo więcej o nich nie wiemy, niż wiemy. - Nie rozumiem tego ruchu z zaproszeniem Chińczyków i ich szczepionki do Polski. To jest szczepionka oparta na zupełnie innej technologii i wyniki tych szczepień są kompletnie dla nas nieznane - zwraca uwagę ekspert Naczelnej Rady Lekarskiej do spraw COVID-19 doktor Paweł Grzesiowski.
W Chinach szczepionki wyprodukowały trzy firmy. Wspierana przez państwo Sinopharm może pochwalić się najwyższą, blisko 80-procentową skutecznością. Pozostałe dwie to skuteczność w granicach 65 procent. Preparaty dwóch pierwszych firm to szczepionki inaktywowane. - Zawierają całego wirusa, który jest hodowany na liniach komórkowych, następnie jest zabijany i jako cała cząsteczka wirusa podawany w szczepionce - wyjaśnia doktor Grzesiowski.
Czyli inaczej niż w przypadku stosowanych w Europie szczepionek mRNA. Według Chińczyków ich technologia pozwala łatwiej i szybciej zareagować na nowe warianty koronawirusa. - Na pewno są to szczepionki znacznie mniej sprawdzone, znacznie mniej pewne. Przeprowadzone były badania kliniczne, dla niektórych z tych szczepionek zostały opublikowane dane, ale to nie ma obrazu, który by był dość spójny i całościowy - podkreśla kierowniczka Zakładu Biologii Molekularnej Wirusów na Międzyuczelnianym Wydziale Biotechnologii w Gdańsku profesor Krystyna Bieńkowska-Szewczyk.
"Nigdy nie będziemy narażali obywateli na ryzyko"
Firma Sinovac gotowa jest produkować nawet 300 milionów dawek szczepionki rocznie, a Sinopharm - 100 milionów. Choć ich droga do Polski jeszcze jest długa. Rząd najpierw będzie chciał zweryfikować ich bezpieczeństwo i skuteczność. - Nigdy nie będziemy narażali obywateli na ryzyko, jeśli nie będziemy mieć konkretnych wyników badań. Wszystko jest warunkowane wynikami badań. To samo dotyczy szczepionki chińskiej - mówi minister zdrowia Adam Niedzielski.
- Szczepić powinniśmy się wszystkim tym, co będzie zatwierdzone przez odpowiednie agendy światowe i agendy Unii Europejskiej, czyli zatwierdzone co do jakości i skuteczności - zaznacza profesor Krzysztof Simon, kierownik Kliniki Chorób Zakaźnych i Hepatologii Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu.
Przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen zapewniła, że jeśli Chińczycy upublicznią badania i dane dotyczące swoich szczepionek, będą mogli dostarczać je do krajów Unii tak jak pozostali producenci.
Chińskimi szczepionkami zaszczepiono dotąd 20 milionów ludzi. Firmy nie informują, czy u kogokolwiek wystąpiły efekty uboczne.
Źródło: TVN24