Sędzia Krzysztof Wiak, prezes kwestionowanej Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych, powiedział w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej": "na podstawie akt spraw ze znanych mi protestów wyborczych nie widzę obecnie przesłanek do stwierdzenia, że doszło do umyślnego fałszowania wyniku wyborów prezydenckich".
Do tej pory SN rozpatrzył jedynie około 400 z ponad 50 tysięcy wszystkich protestów.
Wiceminister obrony i wiceprzewodniczący Platformy Obywatelskiej Cezary Tomczyk mówił w "Jeden na jeden" w TVN24, że "to jest skandaliczna wypowiedź". - Wypowiedź pana sędziego jest wypowiedzią skandaliczną i powinien wycofać się z tego procesu w tej chwili, jeżeli chodzi o kwestie orzekania w sprawie liczenia głosów - uważa Tomczyk.
- Ta kwestionowana izba rozpatruje 300 protestów wyborczych (wiemy o ponad 400 rozpatrzonych protestach - red.), kiedy spłynęło ich 50 tysięcy i już teraz zakłada, że wszystko w sprawie głosów jest w porządku i on już teraz jest w stanie wydać wyrok. To świadczy o tym, jaka jest to izba - mówił.
Manowska o tym, co leży w jej interesie. Tomczyk skomentował
W czwartek pierwsza prezes Sądu Najwyższego Małgorzata Manowska była gościem w "Rozmowie Piaseckiego" w TVN24. - Co mają sędziowie, którzy rozstrzygają sprawy z zakresów pracowniczych i spraw społecznych do wyborów? - pytała, mówiąc o nieuznawanej Izbie Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych.
- Mają to, że nie są osobiście zainteresowani tym, żeby prezydentem został jeden lub drugi kandydat - odpowiedział Piasecki. Na to Manowska zapytała "w jaki sposób jest zainteresowany sędzia izby kontroli", na co dziennikarz skontrował, że "jest zainteresowany w ten sposób, że doskonale wie, że jeden kandydat gwarantuje mu to, że izba kontroli będzie istniała, a drugi kandydat mu tego nie gwarantuje".
Prezes SN stwierdziła, że "ci sędziowie sprawdzą się w każdej izbie zgodnej z ich kompetencjami" oraz, że "odwróci pytanie". - Czy ja jestem zainteresowana tym, żeby został prezydentem ktoś, kto powie, że ja nie jestem sędzią i że trzy tysiące sędziów ma iść na bruk czy nie wiem gdzie? - mówiła.
- Właśnie na tym polega problem - odparł Piasecki.
- Jej interes powinien być interesem publicznym. Dzisiaj w interesie całego państwa, niezależnie od tego, po której stronie jesteśmy, powinno być to, jaki jest ostateczny wynik wyborów. To jest nasz cel, cel całego państwa - komentował Tomczyk.
Wiceminister obrony odniósł się też do nazwania części protestów "giertychówkami". - Podejście pani Manowskiej do protestów wyborczych jest naprawdę skandaliczne. Każdy obywatel jest równy wobec prawa. To pokazuje, w jakim miejscu jesteśmy i jaki system stworzył PiS - mówił.
- Dzisiaj najważniejszą rolą państwa jest uzyskanie dla obywateli wiedzy, jaki jest ostateczny wynik wyborów po to, żeby nie było różnego rodzaju teorii, które będą nam towarzyszyć przez lata. Żeby mandat nowego prezydenta był po prostu mandatem niepodważalnym, mocnym i niekwestionowanym - uważa Tomczyk.
Dlaczego Trzaskowski przegrał? "Takie wnioski muszą pozostać wewnętrzne"
Tomczyk był członkiem sztabu Rafała Trzaskowskiego. Pytany o powody przegranej kandydata KO, powiedział: - Wszystkie wnioski omawialiśmy sobie wewnętrznie, żeby wyciągnąć wnioski na przyszłość jako formacja polityczna. Zawsze takie wnioski muszą pozostać wewnętrznymi, żeby nie informować o tym drugiej strony sceny politycznej.
- Uważam, że Rafał Trzaskowski zrobił wszystko, żeby wygrać te wybory - ocenił Cezary Tomczyk.
Zobacz też: Ludzie PO mówią o istotnej przyczynie porażki Trzaskowskiego
Co dokładnie mówił sędzia Wiak
Sędzia Wiak przekazał w rozmowie z "Rzeczpospolitą", że do środy zostało rozpoznanych 408 protestów wyborczych. "Zwracam jednak uwagę, że ponad 40 tys. takich pism procesowych jest powtarzalnych, to znaczy mają one identyczną treść i są to kopie protestu posła Romana Giertycha. Z tych niepowtarzających się protestów trzy zostały uznane za zasadne, ale bez wpływu na wynik wyborów. Natomiast 260 protestów zostało pozostawionych bez dalszego biegu" - powiedział prezes Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego.
Dodał, że po weryfikacji i sprawdzeniu okazało się, że są w nich takie błędy formalne, które nie pozwalają na dalsze procedowanie, albo że nie zostały w nich sformułowane konkretne zarzuty dotyczące nieprawidłowości w danej komisji wyborczej. Podjęto też 140 decyzji procesowych polegających na połączeniu protestów wyborczych do wspólnego rozpoznania.
Mimo że sędzia "nie widzi obecnie przesłanek do stwierdzenia, że doszło do umyślnego fałszowania wyniku wyborów", zastrzegł, że "jeśli jednak prokuratura będzie wszczynała postępowania, uznając, że zachodzi uzasadnione podejrzenie popełnienia przestępstwa, Sąd Najwyższy będzie oczywiście współpracował w tym zakresie, udostępniając akta".
Uważa, że sąd "na pewno zdąży" z rozpatrywaniem protestów.
Autorka/Autor: ek/lulu
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Albert Zawada/PAP