Prezes IPN, który zna moją historię, zdecydował się mnie obrzygać - mówił w "Tak jest" Andrzej Celiński. Były senator pozwał kilka dni temu Instytut Pamięci Narodowej w związku z ujawnionymi przez IPN dokumentami z domu Kiszczaka. Wśród nich był "króciutki liścik" Celińskiego do generała.
Pozew złożony przez Celińskiego dotyczy ujawnienia kilka tygodni temu tzw. akt Kiszczaka. Wśród upublicznionych dokumentów był m.in. list Celińskiego do gen. Kiszczaka.
- To króciutki liścik, nie pamiętam go, ale najprawdopodobniej był kurtuazyjną, grzecznościową odpowiedzią na gratulacje, jakie mogłem dostać od gen. Kiszczaka po wyborze do prezydium Senatu - tłumaczył były opozycjonista.
Jego zdaniem taki kontekst wyklucza potrzebę ujawnienia tego listu, "poza politycznymi i bieżącymi potrzebami".
- Pan Łukasz Kamiński (prezes IPN - red.), który doskonale zna moją historię (...) zdecydował się, przepraszam za słowo, ale prawdziwe, obrzygać mnie - ocenił Celiński.
Przewodniczący Partii Demokratycznej dodał, że od momentu przejęcia akt prezes IPN jest odpowiedzialny za ochronę zawartych tam danych osobowych, tymczasem pozostawiono tam adres jego domu.
"Będę to pamiętał IPN-owi do końca życia"
Celiński przekonywał, że od tamtej pory jest "obiektem nieprawdopodobnego hejtu". Jak mówił, ujawnienie dokumentów nie pozostało bez wpływu także na zdrowie jego matki.
- To się stało 24 lutego tego roku (publikacja akt Kiszczaka - red.). 25 lutego, z samego rana, po telefonach nieodbieranych od mojej mamy, która ma 97 lat, pojechałem do jej domu i znalazłem ją nieprzytomną, leżącą w kuchni - powiedział Celiński.
Dodał, że jej telewizor "był włączony na Jedynce (TVP1 - red.)". - Wieczorem poprzedniego dnia szła wiadomość o tym, że mam jakieś lewe kontakty, konszachty z generałem Kiszczakiem, które IPN upublicznia - relacjonował były senator. Dodał, że jego matka jest już z powrotem w domu, ale nie będzie mogła normalnie funkcjonować.
- Oczywiście wylew, udar mózgu, zawsze się w tym wieku może zdarzyć. Natomiast ja to będę IPN-owi pamiętał do końca życia - podkreślił Celiński. Były senator przypomniał, że IPN już kilka lat temu - w 2007 r. - doręczył jego samotnie mieszkającej matce wezwanie dla niego na przesłuchanie do Instytutu.
Po tym incydencie Celiński zwrócił Krzyż Komandorski Orderu Odrodzenia Polski, który rok wcześniej wręczył mu ówczesny prezydent Lech Kaczyński.
Autor: ts//rzw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24