Do Prokuratury Krajowej trafiło zawiadomienie Centralnego Biura Antykorupcyjnego dotyczące Pawła Wojtunika, byłego szefa tej służby. Podejrzenia mają dotyczyć kupna drogiego smartfona z funduszu operacyjnego. Miał go użytkować członek rodziny - dowiedział się nieoficjalnie tvn24.pl. - O tak bezpodstawnym zawiadomieniu jeszcze nie słyszałem - odpowiada Wojtunik.
Fakt, że wpłynęło zawiadomienie, potwierdziliśmy oficjalnie: - CBA skierowało do Prokuratura Generalnego zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez byłego szefa CBA – powiedziała dziennikarzom tvn24.pl Ewa Bialik, rzecznik Prokuratury Krajowej.
Prokurator dodaje, że zawiadomienie jest niejawne. Pod koniec tygodnia nie zapadła jeszcze decyzja, która prokuratura je otrzyma i czy będzie prowadzić najpierw czynności sprawdzające, czy od razu zostanie wszczęte śledztwo.
Zawiadomienie CBA przeciwko Wojtunikowi było analizowane przez oskarżycieli z Prokuratury Krajowej. Według naszych nieoficjalnych ustaleń zawiadomienie ma dotyczyć kupna drogiego telefonu komórkowego z funduszu operacyjnego służby.Telefon warty około 3 tysięcy złotych – jak dowiedzieliśmy się nieoficjalnie – aktualne kierownictwo podejrzewa, że Wojtunik przekazał aparat członkowi swojej rodziny. Zwróciliśmy się do CBA o oficjalne potwierdzenie tych informacji: "Wszelkie informacje dotyczące ewentualnie prowadzonych przez prokuraturę postępowań może Pan uzyskać tylko w prokuraturze" – odpowiedziało Biuro."Ufam, że prokuratura podzieli moje zdanie"Zapytany o tę sprawę były szef CBA Paweł Wojtunik przysłał nam swoje oświadczenie: "W życiu zawodowym kilkakrotnie byłem fałszywie oskarżany przez rożnej maści podłych i zawistnych ludzi. Zawsze w takich przypadkach niezależna prokuratura i niezawisłe sądy po przeprowadzonych postępowaniach jednoznacznie wykazywały, że nigdy nie złamałem prawa. Uprzedzano mnie, że będę celem różnych ataków i pomówień, ale o tak bezpodstawnym zawiadomieniu jeszcze nigdy nie słyszałem. Ufam, że prokuratura podzieli moje zdanie."1,73 promilaJak odkryliśmy, sprawa telefonu nie jest jedynym zawiadomieniem, jakie nowe władze CBA skierowały ostatnio do prokuratury przeciwko byłej ekipie. Ernest Bejda, który zastąpił Wojtunika, zawiadomił prokuratora generalnego o możliwości popełnienia przestępstwa przez byłego szefa delegatury CBA w Lublinie.Według ustaleń audytorów Bejdy w listopadzie 2011 roku funkcjonariusz wraz ze swoimi podwładnymi był w Katowicach, w trakcie wspólnych czynności służbowych z agentami łotewskiej służby antykorupcyjnej. Według treści zawiadomienia szef lubelskiej delegatury wraz jednym ze swoich naczelników miał spożyć "znaczne ilości alkoholu" w katowickiej siedzibie Biura. Następnie został odwieziony do hotelu. Wysiadając z samochodu służbowego wpadł wprost pod nadjeżdżające auto. Były szef lubelskiego CBA złamał nos i kość ramienia.Z treści zawiadomienia wynika, że ten wypadek "uruchomił łańcuch zdarzeń". Funkcjonariusz został odwieziony do jednego z katowickich szpitali. Tam miał odmówić policji badania alkomatem, a także nie zgodził się na przymusowe badanie krwi. Policjanci w efekcie zrezygnowali z przymusowych badań. Ale ilość alkoholu we krwi zbadali lekarze ze szpitala. Z dokumentacji lekarskiej wynika, że szef delegatury w Lublinie miał 1,73 promila. W karcie chorego lekarze wpisali "nadużycie alkoholu".
Później – jak wynika z treści zawiadomienia – za namową szefa delegatury, kierowniczka Sekcji Wsparcia lubelskiego CBA, miała wydać polecenie jednemu z naczelników zmian w dokumentacji wyjazdu służbowego. Chodziło m.in. o anulowanie delegacji oraz wycofanie polecenia wyjazdu do Katowic w listopadzie 2011 roku."Zatajenie prawdy"W sprawie wypadku pod hotelem toczyło się postępowanie w Prokuraturze Rejonowej Katowice – Południe. W styczniu 2012 roku były szef lubelskiej delegatury zeznał: "z tego co pamiętam, w dniu zdarzenia nie spożywałem żadnego alkoholu, jak również innych podobnie działających środków". Zdaniem zawiadamiających funkcjonariusz miał "zataić prawdę" o wypadku w Katowicach i piciu alkoholu. Po co? Z treści zawiadomienia wynika, że mógł obawiać się konsekwencji za picie na służbie. Mogło mu grozić nawet wydalenie ze służby.
O tę sprawę też zapytaliśmy byłego szefa CBA: "Z tego co pamiętam sprawa wypadku samochodowego była badana i wyjaśniania przez policję i prokuraturę, dlatego też tam należy kierować ewentualne pytania” – odpisał Paweł Wojtunik.
Zawiadomienia, zawiadomienia…
W CBA wciąż trwa audyt zarządzony przez twórcę Biura, a obecnie ministra koordynatora Mariusza Kamińskiego. Przemawiając w Sejmie zapowiadał on, że kierownictwo CBA przygotowuje szereg zawiadomień o podejrzeniu popełnienia przestępstw w działalności Biura. Wojtunik 16 marca w „Faktach po Faktach” stwierdził, że „ma prawo czuć się pewnym celem działań audytowych”.
Audyt – jak dowiedzieliśmy się nieoficjalnie – ma zostać ogłoszony "na dniach".
Zawiadomienia na byłych szefów CBA, funkcjonariuszy z poprzedniej ekipy nie są niczym nowym w CBA. Przypomnijmy, że Paweł Wojtunik po przejęciu Biura w 2009 r. skierował kilka zawiadomień do prokuratury m.in. przeciwko byłemu szefowi i twórcy biura Mariuszowi Kamińskiemu, wiceszefowi Maciejowi Wąsikowi, czy także przeciwko Tomaszowi Kaczmarkowi, znanemu szerzej jako "agent Tomek".
Autor: Maciej Duda (m.duda2@tvn.pl), Robert Zieliński (r.zielinski@tvn.pl) /kk / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24