Doprowadzony na przesłuchanie. Co mówił były szef CBA

Ernest Bejda
Bejda: Zostałem doprowadzony w przymusowy sposób. Podtrzymuję swoje stanowisko ws. komisji
Źródło: TVN24
Były szef CBA Ernest Bejda w piątek został przymusowo doprowadzony na przesłuchanie przed komisję śledczą do spraw Pegasusa. Wcześniej cztery razy unikał stawienia się. Pytany między innymi, czy Pegasus przeszedł procedurę akredytacji bezpieczeństwa, odparł, że "nie przeszedł takiej procedury". W czasie przesłuchania padły też słowa na temat Krzysztofa Brejzy. W reakcji ten zapowiedział już pozew.
Kluczowe fakty:
  • W piątek rano Ernest Bejda został zatrzymany przez policjantów i przymusowo doprowadzony na posiedzenie komisji do spraw Pegasusa.
  • Bejda pełnił funkcję szefa CBA od grudnia 2015 roku do lutego 2020 roku.
  • To między innymi Bejda podpisał dokument dotyczący zakupu systemu Pegasus w 2017 roku.

W piątek rano były szef CBA Ernest Bejda został na polecenie Sądu Okręgowego w Warszawie zatrzymany przez policjantów i doprowadzony na przesłuchanie przed komisję śledczą do spraw Pegasusa. Wcześniej cztery razy nie stawiał się na jej posiedzenie, dlatego wystąpiła ona do sądu o zgodę na doprowadzenie świadka przez policję.

Według wiceszefa komisji Tomasza Treli (Lewica), "do Bejdy jest bardzo dużo pytań pod względem zarówno zakupowym, jak i funkcjonalnym, użytkowym, systemu Pegasus". - Mamy bardzo dużo zebranego materiału dowodowego w trybie niejawnym, o którym nie możemy mówić - dodał poseł. - On rzeczywiście nadzorował Centralne Biuro Antykorupcyjne. Wiemy, czyim on był człowiekiem. Wiemy, kto jego nadzorował - zaznaczył Trela.

0606N259X F16 KOWALSKA
Ernest Bejda przed komisją ds. Pegasusa. Jak przebiegło przesłuchanie?
Źródło: TVN24

Spięcia Bejdy z komisją

Podczas przesłuchania Bejda skorzystał z prawa do swobodnej wypowiedzi, w której zaczął powoływać się na rozstrzygnięcie Trybunału Konstytucyjnego z września 2024 roku, zgodnie z którym zakres komisji działania jest niezgodny z konstytucją. Z wnioskiem do TK w sprawie powołania komisji wystąpiła grupa posłów Prawa i Sprawiedliwości.

Wypowiedź przerwała Bejdzie szefowa komisji Magdalena Sroka. Zwróciła Bejdzie uwagę, aby "nie skupiał się na kwestii rozstrzygnięć TK, bo to nie jest przedmiotem obrad". Ten jednak próbował kontynuować.

- Nie mam pretensji do policji, żeby była jasność, uznaję profesjonalizm działania policji, ale twierdzę, że jesteście państwo komisją nielegalną i nie występuję tutaj de facto przed komisją działającą de iure - powiedział były szef CBA. Dodał, że przysięgę złożył "pod wpływem przymusu indykatywnego", ale w chwili, gdy zaczął uzasadniać to szerzej, po raz kolejny wyłączono mu mikrofon.

W dalszej części posiedzenia również dochodziło do spięć Bejdy z członkami komisji.

Ernest Bejda
Ernest Bejda
Źródło: PAP/Radek Pietruszka

Spór o jawność przesłuchania

Bejda ocenił, że jego przesłuchanie w całości powinno się odbywać w trybie niejawnym (niejawna była tylko jego część - red.), ponieważ - jego zdaniem - formy, metody, środki pracy operacyjnej podlegają szczegółowej ochronie. Wskazał też, że służby nie używały określenia Pegasus, jednak na potrzeby przesłuchania uznaje, iż takie oprogramowanie rzeczywiście zostało zakupione. - Oczywiście co do szczegółów nie będę się wypowiadał - oświadczył.

0606N259X F16 KOWALSKA
Ernest Bejda przed komisją ds. Pegasusa. Jak przebiegło przesłuchanie?
Źródło: TVN24

W opinii świadka fakt, że wszystkie przypadki zastosowania tego rodzaju środka kontroli operacyjnej uzyskały zgodę sądu, powinien zamknąć dyskusję dotyczącą legalności jego użycia. Ponadto ocenił, że członkowie komisji nie mają prawa do oceniania decyzji sądu. Sroka zauważyła jednak, że dwóch funkcjonariuszy usłyszało już zarzuty między innymi wyłudzenia zgód sądów na zastosowanie oprogramowania Pegasus. - Ten przykład pokazuje nam, że mogło dochodzić do nieprawidłowości - oceniła. W odpowiedzi na tę uwagę Bejda podkreślił, że nie zgadza się z tym.

Odtajniony dokument ABW i przecieki rozmów

Sroka zaprezentowała odtajniony dokument ABW z lutego 2017 roku. Jak wskazała, wymieniono w nim cechy systemu, które są "dyskwalifikujące w ramach działań służb specjalnych". Od marca do września 2017 roku działał zespół dotyczący zakupu systemu Pegasus, składający się z ekspertów z policji i z CBA.

- Powiedziałem, że zespół został powołany w dniu 13 marca 2017 roku. Przed powołaniem zespołu były wyrażane różnego rodzaju punkty widzenia i opinie, też mówiąc o pewnych wątpliwościach. Po to właśnie powołano zespół, aby te wątpliwości rozstrzygnąć - odpowiedział Bejda.

Wiceprzewodniczący komisji Marcin Bosacki pytał między innymi o to, czy Bejda miał świadomość, że "służba dokonywała za pomocą Pegasusa kontroli rozmów i kontaktów między adwokatem Romanem Giertychem, a wówczas posłem, a dzisiaj senatorem Stanisławem Gawłowskim". Były szef CBA przekazał, że nie odpowie na to pytanie. Dodał, że praca operacyjna "odnosi się do konkretnej osoby, to nie ma wpływu na to, z kim ona się kontaktuje".

Bosacki dopytywał też o przecieki w okresie lipiec - wrzesień 2019 roku, wskutek których treści rozmów między politykami związanymi z ówczesną opozycją przedostawały się do niektórych mediów. Bejda został skonfrontowany z zeznaniem jednej z prokuratorek, która powiedziała, że w tym czasie w prokuraturze nie było stenogramów z tych rozmów. - Materiały znajdowały się w prokuraturze, bo były udostępniane w prokuraturze - odpowiedział.

Jak dodał, inny prokurator zeznał, że treści publikowane w mediach "nie są to materiały zmanipulowane w jakimkolwiek stopniu przez Centralne Biuro Antykorupcyjne".

25 milionów złotych na zakup Pegasusa

Były szef CBA był również kilkakrotnie pytany o to, kto ustalił, że na zakup Pegasusa zostanie przekazana kwota 25 milionów złotych pochodząca z Funduszu Sprawiedliwości. Bejda odparł ogólnie, że decyzja zapadła "w procedurze, o której decydował dysponent funduszu". Dopytywany o szczegóły, dodał, że dysponentem funduszu był ówczesny wiceszef MS Michał Woś.

Na pytanie, czy ostatecznym dysponentem nie był minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro, Bejda odparł, że w tej sprawie Woś był "upoważniony przez ministra Ziobrę". Dopytywany, czy w takim razie Ziobro nic nie wiedział o przekazaniu 25 milionów złotych na ten cel, odpowiedział on, że myśli, iż wiedział. - Ale to proszę zapytać ministra Ziobrę - dodał.

Bejda był też pytany o okoliczności podpisania umowy na przekazanie tych środków. Jak mówił, do podpisania jej doszło w siedzibie CBA, prawdopodobnie w jego gabinecie, a obecny tam był Woś. Na pytanie, kto przygotowywał umowę - ówczesny wiceminister czy CBA - odparł, że zajęły się tym "stosowne służby prawne", najprawdopodobniej te ministerstwa, albo też umowa przygotowywana była "wspólnie i w porozumieniu".

Po serii nieporozumień z zadającą pytania przewodniczącą komisji Magdaleną Sroką (PSL-TD) podkreślił również, że umowa na przekazanie środków a umowa na zakup Pegasusa to dwie różne sprawy. Dodał, że ta druga umowa jest tajna.

Krzysztof Brejza zapowiada pozew

W czasie przesłuchania pytano także o wykorzystanie Pegasusa do inwigilacji obecnego europosła KO Krzysztofa Brejzy, kiedy w 2019 roku był szefem sztabu PO w wyborach parlamentarnych. Pretekstem do inwigilacji dla służb była afera fakturowa w Inowrocławiu. Objęty śledztwem był wtedy prezydent miasta Ryszard Brejza - ojciec europosła.

Poseł KO, wiceprzewodniczący komisji Witold Zembaczyński pytał, czy nie budziło podejrzeń Bejdy, że ma przed sobą sprawę dotyczącą szefa sztabu partii opozycyjnej i czy informował przełożonych, kogo ona dotyczy.

Były szef CBA twierdził, że sprawa nie dotyczyła szefa kampanii wyborczej, ale nadużycia władzy i korupcji w magistracie Inowrocławiu. Według niego to była hipoteza, a później dowody operacyjne potwierdziły tę hipotezę.

Jednakże gdańska prokuratura okręgowa umorzyła śledztwo przeciwko Ryszardowi Brejzie, a prokuratura regionalna wykazała nadużycia ze strony prowadzących postępowanie. Przeprowadzony wobec tego śledztwa audyt wykazał też bezprawne użycie Pegasusa wobec Krzysztofa Brejzy.

Bejda i członkowie komisji toczyli jeszcze przez jakiś dyskusję na temat afery inowrocławskiej. Tymczasem europoseł KO odniósł się do tego wątku z przesłuchania na X.

"Pozywam Bejdę za nikczemne kłamstwa, które powiela na posiedzeniu komisji Pegasusa. Jego łgarstwa zostały wielokrotnie zweryfikowane przez prokuraturę i sądy w postępowaniach cywilnych. Wściekłość na jego twarzy jest wprost proporcjonalna do poziomu łgarstw. Odpowie za to" - napisał Brejza.

Pegasus "nie przeszedł takiej procedury"

Dalej na pytanie, czy system Pegasus przeszedł procedurę akredytacji bezpieczeństwa teleinformatycznego zgodnie z wymogami ustawy o ochronie informacji niejawnych, świadek na komisji odparł, że "nie przeszedł takiej procedury, bo nie musiał jej przechodzić". Bejda wyjaśnił, że zgodnie z art. 51 ustawy o ochronie informacji niejawnych podlegał on wyjątkowi. - System Pegasus nie musiał być akredytowany. Nie podlegał procedurze akredytacji. Był wyłączony z tej procedury z powodu takiego, że nie przetwarzał informacji niejawnych - przekonywał. Bejda zaznaczył, że Pegasus pozyskuje informacje, utrwala je i przekazuje. - I to są trzy elementy, o których mówi art. 51. jeśli chodzi o wyjątek - ocenił.

Bejda: Wąsik i Kamiński nie mieli dostępu

Zembaczyński zapytał też, czy dostęp do Pegasusa mieli ministrowie zajmujący się służbami lub "przedstawiciele innych służb". Bejda odpowiedział, że "operatorem systemu było CBA". Jak podkreślił, "nikt poza uprawnionymi osobami nie miał dostępu do tego systemu".

Czy możliwość dostępu do oprogramowania mieli szef MSWiA i jego zastępca Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik? - Oczywiście, że nie mieli dostępu - odpowiedział świadek. Dodał, że ówczesny szef i wiceszef MSWiA nie korzystali także z materiałów zgromadzonych przy użyciu Pegasusa.

Zembaczyński pytał również o to, "ile było przypadków niecierpiących zwłoki", gdy kontrola operacyjna przy użyciu Pegasusa była prowadzona przed uzyskaniem zgody sądu. - Takich kontroli było bardzo mało - zeznał były szef CBA. Mówił też, że nie było ani jednej "wyłudzonej" od sądu zgody na użycie oprogramowania. - Na wszystkie nasze działania, które były realizowane za pomocą Pegasusa, mieliśmy zgodę sądu - przekonywał.

Zembaczyński zapytał Bejdę o "atak" Pegasusem na ówczesnego prezydenta Sopotu Jacka Karnowskiego. Jak ocenił poseł KO, Karnowski to "osoba kompletnie niewinna", w związku z czym poprosił byłego szefa CBA o to, by wyjaśnił, na jakiej podstawie zdecydowano się na inwigilowanie go tym oprogramowaniem.

Według Bejdy, "chodziło o sprawę, że w postępowaniu przetargowym, jako prezydent miasta, poświadczył nieprawdę". - Mówił o tym, że nie wiążą go żadne relacje z dealerem samochodowym, który był w ramach tego postępowania przetargowego jedynym podmiotem, który przystąpił do przetargu - przekazał były szef CBA. Jak dodał, "podmiot ten przetarg wygrał", a Karnowski "kupił od tego dealera samochód z bonifikatą".

W środę w śledztwie ws. stosowania Pegasusa zarzuty przekroczenia uprawnień usłyszeli były dyrektor Delegatury CBA w Warszawie Jarosław W. oraz była naczelnik wydziału I operacyjno-śledczego tej Delegatury Katarzyna S. - podał rzecznik Prokuratury Krajowej Przemysław Nowak. Przekroczenie uprawnień miało polegać na przeprowadzeniu czynności operacyjno-rozpoznawczych wobec byłego prezydenta Sopotu Jacka Karnowskiego "pomimo braku ku temu podstaw faktycznych i prawnych".

Go godzinie 15.40, po części jawnej przesłuchania, świadek i członkowie komisji udali się na część niejawną. Ta trwała do około 17.45.

TVN24
Dowiedz się więcej:

TVN24

Czytaj także: