Pilotów, którzy zginęli za sterami Tu-154M, znał ponad 20 lat. Latał z nimi w jednym pułku, szkolił ich. Mjr Grzegorz Pietruczuk, pilot który w 2008 roku odmówił wykonania polecenia prezydenta Lecha Kaczyńskiego, nakazującego lądowanie w Tbilisi podczas wojny gruzińsko-rosyjskiej, opowiada o swojej znajomości z Arkadiuszem Protasiukiem i Robertem Grzywną. Mówi też o zmianach, jakie wprowadzono w 36 specpułku po 10 kwietnia 2010 roku.
Pilotów prezydenckiego tupolewa znał dobrze. Jak wspomina, poznał ich jeszcze w 1989 roku. - To jest ogrom czasu. Oni zawsze będą w mojej pamięci. Głęboko - mówi.
Kolega i nauczyciel
Jak podkreśla, latał z nimi wiele razy. Oprócz tego był ich instruktorem. - Szkoliłem kolegów na Jaku-40, jednego z pilotów szkoliłem na tupolewie – Roberta Grzywnę - opowiada.
Były także plany - zaznacza Pietruczuk - żeby Arkadiusz Protasiuk został instruktorem.
– Niestety nie zdążyliśmy – dodaje.
"Nowy" pułk
36 specpułk wozi najważniejsze osoby w państwie. Po katastrofie pojawiło się wiele krytycznych uwag pod jego adresem, były też głosy opowiadające się za jego rozwiązaniem.
Pietruczuk przekonuje,że w ciągu ostatniego roku w pułku wprowadzono daleko idące zmiany – m.in. zmieniono jego strukturę, zasady organizacji lotów, przeprowadzono dodatkowe szkolenia z rosyjskim pilotem, który uczył jak unikać i wychodzić tzw. "sytuacji szczególnych" na tupolewie 154, jesienią przeprowadzono szkolenia na symulatorach Tu-154 i Jaka-40.
– Zmieniło się w zasadzie wszystko - podkreśla.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24