Minister spraw zagranicznych Jacek Czaputowicz powinien wysłać kolejną, zdecydowaną notę do szefa rosyjskiego MSZ Siergieja Ławrowa w sprawie zwrotu wraku samolotu rządowego - powiedział we "Wstajesz i wiesz" w TVN24 Jan Wojciech Piekarski, były ambasador Polski w Izraelu. - Notę ponawiającą polskie żądania z pełną argumentacją prawną - dodał.
Szef MSZ Jacek Czaputowicz na środowym spotkaniu z ambasadorem Rosji Siergiejem Andriejewem oświadczył, że nie widzi podstaw do dalszego przetrzymywania przez stronę rosyjską wraku samolotu rządowego, który rozbił się pod Smoleńskiem i oczekuje jego zwrotu - poinformował resort dyplomacji.
"Powinna być kolejna zdecydowana nota"
Do tego spotkania odniósł się we "Wstajesz i wiesz" w TVN24 Jan Wojciech Piekarski, były ambasador RP w Izraelu.
Jego zdaniem, w praktyce działania w sprawie zwrotu wraku samolotu Tu-154M powinny wyglądać inaczej. - To powinno wyglądać tak: powinna być kolejna, zdecydowana nota polskiego ministra spraw zagranicznych.
- I to nota podpisana do ministra Siergieja Ławrowa (szefa rosyjskiego MSZ - red.), ponawiająca polskie żądania z pełną argumentacją prawną, a nie wspomnienie o sprawie z ambasadorem rosyjskim - mówił Piekarski.
- Co z tym zrobi ambasador rosyjski? Powie, że minister poruszył również sprawę wraku - stwierdził.
"Dialog jest kulawy"
W związku z nowelizacją ustawy o IPN, były ambasador Polski w Izraelu w rozmowie z TVN24 odniósł się też do sporu między dwoma krajami.
Piekarski ocenił, że dialog pomiędzy nimi jest "kulawy". - Z jednej strony mamy kontakty naszych polityków z panią ambasador Izraela (Anną Azari - red.), która jest bardzo aktywna. Z tego punktu widzenia zasługuje ona na wysoką ocenę swojego MSZ, udziela wywiadów - mówił.
- Tymczasem po stronie polskiej dyplomacji ja się spotkałem tylko z jedną reakcją - ambasadora (Piotra - red.) Wilczka w Stanach Zjednoczonych, który napisał list do jednej z gazet - dodał.
Jak stwierdził, "o działalności polskich dyplomatów w Izraelu, którzy powinni być równie aktywni w mediach i w kontaktach społecznych, jak ambasador Anna Azari, nic nie wiemy". - Tym bardziej, że nie mamy tam ambasadora - zaznaczył.
Pytany, z czego może wynikać ta kulejąca dyplomacja, odpowiedział, że między innymi z ciągu zmian kadrowych w MSZ.
"Próba łatania stanu stosunków"
W środę ambasador Izraela pytana w "Kropce nad i" w TVN24, czy jej rząd jest rozczarowany, że prezydent Andrzej Duda podpisał nowelizację ustawy o IPN, odpowiedziała, że Izrael miał nadzieję, że do tego nie dojdzie. Jednak, jak dodała, decyzja o skierowaniu ustawy do Trybunału Konstytucyjnego to "jakieś drzwi do rozpoczęcia dialogu".
- Bez wątpienia są uchylone drzwi do dialogu, ale to jest taka próba łatania stanu stosunków pomiędzy dwoma państwami. Ważne jest to, że nie zostały zatrzaśnięte drzwi. To odesłanie przez prezydenta do Trybunału Konstytucyjnego zostawiło uchyloną szparę w drzwiach, którą powinno się wykorzystać - skomentował tę decyzję Piekarski.
Jak mówił, ze strony Polski istnieje zespół powołany przez Mateusza Morawieckiego, który ma prowadzić dialog z tożsamym zespołem w Izraelu.
- Izraelczycy, jak widać, nie spieszą się z powołaniem swojego zespołu, a poza tym stawiają jeden warunek. To nie może być "spotkanie dla spotkania". To musi być spotkanie odpowiednio przygotowane. Druga strona (…) chciałaby wiedzieć, z czym Polacy przyjeżdżają. Czy tylko przyjeżdżają po to, by powtórzyć tekst wystąpienia pana prezydenta Dudy i argumenty wypowiadane przez ministra Czaputowicza, czy też przyjadą z pewnymi konkretnymi propozycjami - mówił były ambasador.
Prezydent podpisał
Prezydent Andrzej Duda podpisał we wtorek nowelizację ustawy o IPN. Jednocześnie zdecydował, że skieruję ją w trybie następczym do Trybunału Konstytucyjnego, by ten zbadał, czy wolność słowa nie jest przez przepisy noweli w sposób nieuprawniony ograniczona oraz by TK zbadał kwestię tzw. określoności przepisów prawa.
Rozczarowanie decyzją Andrzeja Dudy wyraził we wtorek sekretarz stanu USA Rex Tillerson. "Wprowadzenie w życie tego prawa szkodliwie wpływa na wolność słowa i badania naukowe" - napisał. Krytycznie do decyzji prezydenta odniósł się również w środę szef MSZ Francji Jean-Yves Le Drian, który uznał, że nowelizacja ustawy o IPN jest "niewłaściwa" i "godna potępienia".
Zgodnie z nowelizacją ustawy o IPN, każdy kto publicznie i wbrew faktom przypisuje polskiemu narodowi lub państwu polskiemu odpowiedzialność lub współodpowiedzialność za zbrodnie popełnione przez III Rzeszę Niemiecką lub inne zbrodnie przeciwko ludzkości, pokojowi i zbrodnie wojenne - będzie podlegał karze grzywny lub pozbawienia wolności do lat trzech. Taka sama kara grozi za "rażące pomniejszanie odpowiedzialności rzeczywistych sprawców tych zbrodni". Nie byłoby przestępstwem popełnienie tych czynów "w ramach działalności artystycznej lub naukowej".
W ustawie znalazły się także przepisy, które mają umożliwić wszczynanie postępowań karnych za zaprzeczanie zbrodniom ukraińskich nacjonalistów (także zbrodniom tych ukraińskich formacji, które kolaborowały z III Rzeszą Niemiecką). Zgodnie z nowelizacją są to "czyny popełnione przez ukraińskich nacjonalistów w latach 1925-1950, polegające na stosowaniu przemocy, terroru lub innych form naruszania praw człowieka wobec jednostek lub grup ludności". Wskazano również, że taką zbrodnią był udział ukraińskich nacjonalistów w eksterminacji Żydów i popełnione przez nich ludobójstwo na obywatelach II RP na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej.
Autor: KB/adso / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24