- Była na pewno szczera zawsze i było to widoczne w życiu codziennym. Kiedy wychodziła na scenę, to dawała ludziom tylko ciepło - powiedziała w TVN24 wokalistka Dorota Miśkiewicz, wspominając zmarłą w sobotę słynną pieśniarkę Cesarię Evorę. Miśkiewicz jako jedna z niewielu polskich gwiazd miała okazję występować z Evorą na scenie. - To było największe szczęście w moim życiu zawodowym - stwierdziła wokalistka.
- W jej muzyce przez cały czas słychać było te korzenie i była temu wierna. Zaczynała od śpiewania w barach, nie było jej wtedy stać na buty. I jak zrobiła wielką karierę, nie zabiegając o to wcale, to postanowiła nie rezygnować z tych swoich przyzwyczajeń - powiedziała Miśkiewicz.
Wokalistka opowiadała też jak doszło do wspólnego występu z Evorą. - Ona zgłosiła się do swojej firmy fonograficznej, że chciała by nagrać duet z jakąś polską wokalistką - po sukcesie duetu z Kayah'ą. Tutaj padła moja kandydatura. Zostały wysłane moje nagrania, które zostały zaakceptowane. To było największe szczęście w moim życiu zawodowym, że ona zgodziła się ze mną zaśpiewać - wspominała Miśkiewicz.
Wybitny głos
Cesaria Evora zmarła wczoraj. Określana była jako "bosonoga diwa z Wysp Zielonego Przylądka" - gdyż często wychodziła na scenę boso, jak wtedy, gdy występowała jako młodziutka dziewczyna w barach portowych ma wyspie Sal (jedna z wysp Zielonego Przylądka). Sława i milionowe tantiemy przyszły późno. Artystka dobiegała już wtedy pięćdziesiątki. Jej albumy zaczęły rozchodzić się w wielomilionowych nakładach, a koncerty przyciągały tłumy. Evora urzekała odbiorców swoim niezwykłym głosem, ogromną charyzmą, a także wyjątkową historią biednej dziewczyny z malutkiej wysepki na Atlantyku, która po latach występowania w kawiarniach, tawernach, klubach stała się sławną na całym świecie pieśniarką.
Źródło: tvn24