Po trwającym rok śledztwie w sprawie tragedii w czasie burzy w Tatrach postępowanie zostało umorzone – poinformowała w piątek prokurator Aneta Hładki z Prokuratury Rejonowej w Zakopanem. W wyniku gwałtownych zjawisk atmosferycznych między innymi na Giewoncie w sierpniu ubiegłego roku zginęły w Polsce cztery osoby, a 157 zostało rannych. - Należy sprawdzać bardzo dokładnie warunki pogodowe przed wyjściem w góry i słuchać sugestii osób doświadczonych - podkreśliła Hładki.
Podczas gwałtownej burzy Tatrach 22 sierpnia ubiegłego roku poszkodowanych zostało 157 turystów przebywających w okolicach Giewontu i Czerwonych Wierchów. 38 z nich doznało ciężkich obrażeń. W wyniku gwałtownych wyładowań atmosferycznych zmarły cztery osoby, w tym dwoje dzieci. Po słowackiej stronie gór od uderzenia pioruna zmarł czeski turysta.
Prokuratura Rejonowa w Zakopanem wszczęła dzień później śledztwo w sprawie katastrofy, prowadzone pod kątem nieumyślnego spowodowania śmierci.
"Postępowanie zakończyło się umorzeniem"
W piątek prokurator Aneta Hładki z Prokuratury Rejonowej w Zakopanem przekazała, że "postępowanie zakończyło się umorzeniem". Dodała, że umorzone śledztwo "obejmowało pięć czynów". - Cztery dotyczyły spowodowania nieumyślnej śmierci osób, które zmarły w wyniku tego zdarzenia. Piąty czyn dotyczył badania ewentualnych nieprawidłowości, zaniechań w zakresie powiadomienia meteorologicznego bądź systemu alertu RCB (Rządowego Centrum Bezpieczeństwa - red.) przez Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej . W tym zakresie również nie stwierdzono żadnych uchybień, które mogłyby doprowadzić do postawienia komukolwiek zarzutów - poinformowała Hładki.
Jak wskazała, "zgodnie z ustaleniami śledczych, instytut (IMGW - red.) nie wydaje ostrzeżeń meteorologicznych o wszelkich zjawiskach atmosferycznych, burzowych, dotyczących terenów znajdujących się powyżej 1200 metrów nad poziomem morza". - Tego typu ostrzeżenia są udzielane przez instytut tylko i wyłącznie, jeżeli chodzi o intensywne opady i roztopy - mówiła prokurator.
Podkreśliła, że "w tym zakresie nie można stawiać nikomu zarzutów, że brak takiego ostrzeżenia mógł przyczynić się do stworzenia zagrożenia dla życia i zdrowia wszystkich tych osób, które znajdowały się na szlaku prowadzącym do kopuły Giewontu".
Prokuratura wystąpiła do IMGW
Śledczy ustalili, że 22 sierpnia 2019 roku w Tatrach pierwsze wyładowanie doziemne nastąpiło o godzinie 12.53, a do godziny 13.22 na terenie kopuły szczyt Giewontu i terenach pobliskich nastąpiły 62 tego typu wyładowania i stąd wynikała duża liczba poszkodowanych.
Prokuratura wystąpiła do Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej o zmianę procedur i o rozważenie wprowadzenia możliwości wysyłania ostrzeżeń meteorologicznych, na przykład w trybie alertu RCB obejmującym powiat tatrzański, w okresie wzmożonego ruchu turystycznego od 1 lipca do 31 sierpnia każdego roku.
- Takie pismo również zostało skierowane do wojewody małopolskiego, aby podjął w tym kierunku działania oraz do starosty tatrzańskiego, aby wystąpił z tego typu inicjatywą, aby w przyszłości zapobiegać bądź przynajmniej zminimalizować jakiekolwiek skutki tragiczne, które mogą się wiązać z ruchem turystycznym w górach – mówiła prok. Hładki.
Śledczy zbadali wątek dotyczący krzyża na Giewoncie
Śledztwo po tragicznej burzy w Tatrach zostało wszczęte z urzędu. W toku dochodzenia do prokuratury wpływały kolejne informacje drogą elektroniczną, sugerujące na przykład ewentualne nieprawidłowości z posadowieniem krzyża na Giewoncie. Śledczy zbadali ten wątek, jednak ustalono, że krzyż na Giewoncie stanowi sam w sobie naturalne odgromienie, ponieważ jest posadowiony w wielogabarytowym otworze fundamentowym i zabetonowany.
- Pojawiały się sugestie, że krzyż jest posadowiony bezpośrednio do podłoża skał wapiennych, co nie polega na prawdzie. Również badano wątek remontu trasy na Giewont, który miał być przeprowadzony przez Tatrzański Park Narodowy, ale zakres prac remontowych nie miał żadnego wpływu na zaistniałe zdarzenie – wyjaśniła prokurator.
"Należy sprawdzać bardzo dokładnie warunki pogodowe przed wyjściem w góry"
W toku śledztwa ustalono także, że informacje o możliwości wystąpienia burzy były na bieżąco podawane przez stronę IMGW. Już dzień wcześniej podawano komunikaty, że istnieje małe prawdopodobieństwo nadejścia burzy w tym rejonie, a w dniu 22 sierpnia pojawiła się informacja, że istnieje duże prawdopodobieństwo przejścia burzy nad Tatrami od strony południowo-zachodniej.
- To śledztwo pokazuje, że należy sprawdzać bardzo dokładnie warunki pogodowe przed wyjściem w góry i słuchać sugestii osób doświadczonych, na przykład ratowników czy pracowników Tatrzańskiego Parku Narodowego. Przyczyną zaistniałego zdarzenia był styk wzmożonego ruchu turystycznego i powstania zjawiska atmosferycznego, jakim była burza z mnogimi wyładowaniami – dodała Hładki.
Prokuratura zbadała także przebieg akcji ratunkowej, ale nie stwierdziła żadnych uchybień. Pierwsze powiadomienie dotarło do ratowników o godzinie 13.16, a cała akcja została zorganizowana profesjonalnie i bardzo szybko. O godz. 17.00 wszyscy poszkodowani zostali przetransportowani do szpitali. Śledczy ustalili także, że w dniu tragedii na tatrzańskich szlakach po polskiej stronie gór było 21 518 osób.
Akcja ratunkowa na szeroką skalę
W akcję ratowniczą po ubiegłorocznej tragicznej burzy w Tatrach było zaangażowanych wiele służb ratowniczych. By przewieźć rannych do szpitali, użyto czterech śmigłowców Lotniczego Pogotowia Ratunkowego i jednego TOPR, samochodów terenowych TOPR i GOPR, pojazdów straży pożarnej, a także pojazdów schronisk górskich.
Przez kilka dni po tragedii trwała w mieście żałoba.
Źródło: PAP, TVN24