Zwrócić można tylko tam skąd się wzięło, nie można zwrócić do Caritasu - mówił w "Kropce nad i" Krzysztof Brejza (PO) o nagrodach wypłacanych ministrom w rządzie Beaty Szydło. Z kolei zdaniem Marcina Horały z Prawa i Sprawiedliwości "nie ma mowy o zwrocie, bo zwrot jest wtedy, jak ktoś coś ukradł". Jego zdaniem zaś "to były nagrody wypłacone legalnie, zgodnie z prawem".
Do 15 maja wszyscy ministrowie rządu Beaty Szydło, którzy otrzymali premie mieli zgodnie z zarządzeniem władz Prawa i Sprawiedliwości przekazać na rzecz organizacji charytatywnej Caritas. Rzecznik PiS Beata Mazurek poinformowała w środę, że zrobiły to "wszystkie osoby, które są czynnymi politykami". Nie pokazano jednak dowodów wpłat.
"Drugie pensje"
W "Kropce nad i" Krzysztof Brejza podkreślał, że "to nie były nagrody tylko drugie pensje". - To były świadczenia nienależne, nie było podstawy prawnej, nie ma uzasadnień - tłumaczył.
Dodał też, że nagrody "powinny być zwrócone do budżetu państwa - tam, skąd zostały wyprowadzone".
- Zwrócić można tylko tam skąd się wzięło, nie można zwrócić do Caritasu - tłumaczył.
- Na Caritas mogą sobie przekazywać, żeby odkupić grzech chciwości - dodał Brejza.
"Wypłacone legalnie, zgodnie z prawem"
Jak mówił Horała, "nie ma mowy o zwrocie, bo zwrot jest wtedy, jak ktoś coś ukradł". Jego zdaniem "to były nagrody wypłacone legalnie, zgodnie z prawem".
- Hipokryzja Platformy zapiera dech, bo różne nagrody w wielkich ilościach, wypłacane sobie przez polityków Platformy różnych szczebli, akurat Platformie nie przeszkadzają - powiedział poseł PiS.
Jak zaznaczył, ministrowie rządu Beaty Szydło przekazali otrzymane nagrody na cel charytatywny, "ponieważ spotkało się to z negatywnym odbiorem społecznym". Ocenił, że "Platforma postanowiła zrobić z tego PR-ową aferę".
"Państwo PiS nie liczy się z innymi, słabszymi"
Brejza i Horała komentowali także ograniczenie w dostępie do Sejmu. W środę próbowała się tam dostać prezes Polskiej Akcji Humanitarnej Janina Ochojska. Chciała spotkać się z protestującymi tam od 18 kwietnia osobami niepełnosprawnymi i ich opiekunami. Nie udało jej się jednak dostać do budynku.
Krzysztof Brejza stwierdził, że niewpuszczenie Janiny Ochojskiej do Sejmu to "zupełny absurd". - Przecież Sejm powinien być miejscem otwartym, nigdy nie było takiego zamknięcia gmachu użyteczności publicznej. To jest jakaś twierdza - podkreślił poseł.
Według niego, "najlepszym probierzem państwa jest to, jak państwo traktuje najsłabsze grupy". - Państwo PiS nie liczy się z osobami niepełnosprawnymi. Zaczęło się od ordynacji wyborczej, chęci odebrania głosowania korespondencyjnego. To jest państwo, które ingeruje w wolność obywateli, zwłaszcza w te grupy, które są słabsze - dodał poseł.
Jego zdaniem "państwo PiS nie liczy się z innymi, słabszymi". - Te osoby (niepełnosprawne - red.) mają kłopoty z głosowaniem, partycypacją w życiu społeczno-politycznym. Nie są atrakcyjne dla PiS, dlatego się dla nich nie liczą - ocenił Brejza.
"Kiedy nadużyto dostępu, trzeba było go nieco ograniczyć"
Marcin Horała mówił z kolei, iż "po ludzku czuje, że coś jest nie tak". - Po spełnieniu pewnie 90, jak nie 100 procent, postulatów ten protest jest nadal przedłużany. W ten sposób żaden protest społeczny nie da się zakończyć - ocenił.
- To, jak mówił pan poseł (Brejza), nietroszczące się o niepełnosprawnych państwo PiS podniosło już o 40 procent rentę socjalną, o 300 złotych zasiłek pielęgnacyjny, Rodzina 500+ obejmuje 90 procent rodzin z dziećmi niepełnosprawnymi, ogólny wzrost wydatków na tę grupę wzrósł o 3 miliardy w stosunku do rządów Platformy - wyliczał Horała w odpowiedzi na słowa Brejzy.
Odnosząc się do sprawy niewpuszczenia Janiny Ochojskiej do parlamentu, stwierdził, że "polski Sejm w skali siedzib władz na świecie jest bardzo dostępny".
- Niestety w tej nadzwyczajnej sytuacji, kiedy nadużyto tego dostępu, trzeba było go nieco ograniczyć - zaznaczył.
Wyraził też nadzieję, że protest w Sejmie niedługo się zakończy i "będziemy mogli wrócić do ewenementu na skalę europejską w szerokiej otwartości polskiego parlamentu".
- To jest wybór tych osób, protestują, bo mają swoje postulaty. To nie jest tak, że ktoś ich zmusza, żeby w tych niekorzystnych dla siebie warunkach przebywali. Podchodzimy z ogromnym szacunkiem do tych postulatów. Większość z nich, właściwie wszystkie, już spełniliśmy - przekonywał Horała.
Wstęp do Sejmu ograniczony
Od 25 kwietnia obowiązuje zakaz wydawania jednorazowych przepustek na teren parlamentu. Według Centrum Informacyjnego Sejmu taką decyzję podjęto "z przyczyn organizacyjnych i bezpieczeństwa". Dostęp do Sejmu pozostaje możliwy dla posiadaczy stałych i okresowych kart wstępu.
Autor: ads//kg / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24