Apelujemy do władzy, aby szkoły traktować w sposób wyjątkowy. Jeżeli będą problemy, to pamiętajmy, że tutaj chodzi o przyszłość naszych dzieci - powiedziała w TVN24 Danuta Kozakiewicz, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 103 w Warszawie, odnosząc się do możliwego zamykania szkół z powodu nienagrzanych klas. Magdalena Prokaryn-Dynarska ze Szkoły Podstawowej nr 1 w Łodzi zwracała uwagę, że przy planowaniu budżetu na nadchodzący rok szkolny "trudno mówić o jakichkolwiek rezerwach i planach".
"Rzeczpospolita" podała pod koniec lipca, że z powodu nienagrzanych klas będzie można zamknąć szkołę, a potem przejść w tryb zdalny. "Jeżeli szkoła zostanie zamknięta z powodu niskich temperatur na dłużej niż dwa dni, dyrektor będzie musiał wdrożyć naukę na odległość" - napisała gazeta. Rzecznik rządu Piotr Mueller powiedział na konferencji prasowej, że "nic mu nie wiadomo o takich działaniach".
Do tej kwestii w poranku TVN24 odniosły się dyrektor Szkoły Podstawowej nr 103 w Warszawie Danuta Kozakiewicz oraz dyrektor Szkoły Podstawowej nr 1 w Łodzi Magdalena Prokaryn-Dynarska.
Kozakiewicz: to sytuacja, której bardzo nie chcę sobie wyobrażać
Jak powiedziała Kozakiewicz, "jest to sytuacja, której bardzo nie chce sobie wyobrażać". - Uważam, że szpitale czy szkoły to są takie miejsca, które powinny być szczególnie chronione przed taką sytuacją. Mamy dzieci, które są przewlekle chore. Mamy dzieci od sześcioletnich maluszków po nastolatków - podkreśliła.
Jak dodała, "na podstawie doświadczenia ostatnich lat" dochodzi do wniosku, że "wszystko jest możliwe". - Rozporządzenie o bezpieczeństwie w szkole dawało nam zawsze możliwość dokonywania pewnego rodzaju zmian. W tej chwili takie rozporządzenie, które da nam prawo zamykania, jest jednocześnie olbrzymim ostrzeżeniem, że tak stać się może - mówiła.
- Nie chciałabym, żeby tak się stało, bo wracalibyśmy do sytuacji nauczania zdalnego. Zdajemy sobie sprawę z tego, że te roczniki, które zostają dotknięte wymuszonym nauczaniem zdalnym, naprawdę bardzo dużo tracą. To jest pokłosie tego, co przeżyliśmy w czasie pandemii. To są problemy z psychiką dzieci czy braki edukacyjne - zwracała uwagę Kozakiewicz.
- Apelujemy do władzy, aby szkoły traktować w sposób wyjątkowy. Jeżeli będą problemy to pamiętajmy, że tutaj chodzi o przyszłość naszych dzieci - dodała.
"Próbujemy łatać dziury i tak sobie radzić, żeby wystarczyło na podstawowe rzeczy"
Magdalena Prokaryn-Dynarska była pytana o kwestię przygotowania budżetu szkoły. - Trudno mówić o jakichkolwiek rezerwach i planach - stwierdziła. - Mieliśmy spotkanie dyrektorów i analizowaliśmy, ile prądu zużyliśmy w ciągu minionego roku. Rozmawiałam z kimś z wydziału edukacji. Założenia są takie, że od 60 do 160 procent ma zdrożeć energia - przekazała.
- Ja miałam za maj fakturę 2695 złotych, gdzie mówimy o miesiącu, gdy tej energii nie zużywa się nie wiadomo ile. I trudno wywróżyć w tym momencie, ile będziemy potrzebować pieniędzy za grudzień, styczeń czy luty. A o jakichkolwiek rezerwach czy o tym, żeby cokolwiek odłożyć na "czarną godzinę" w ogóle nie ma mowy - podkreśliła.
- Próbujemy łatać dziury i tak sobie radzić, żeby wystarczyło na podstawowe rzeczy. Gdyby nie różne programy, z których możemy korzystać, a także projekty, dzięki którym możemy doposażać pracownie, naprawdę byłoby ciężko - dodała.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24