Opozycja powinna wystawić kandydata na marszałka Senatu, to oczywiste - powiedział Bogdan Borusewicz z Koalicji Obywatelskiej. Obecny wicemarszałek, wymieniany jako kandydat opozycji na marszałka izby wyższej, nie chciał w tej kwestii złożyć wiążącej deklaracji. - Są koalicjanci, z którymi będę rozmawiał - wyjaśnił.
W wyniku niedzielnych wyborów politycy opozycyjni będą stanowili większość (51 mandatów) w nowym Senacie. Kandydaci Komitetu Wyborczego Koalicja Obywatelska zdobyli łącznie 43 mandaty w Senacie, kandydaci KW Polskie Stronnictwo Ludowe - trzy, a kandydaci KW Sojusz Lewicy Demokratycznej - dwa mandaty. Trzy miejsca w Senacie przypadły kandydatom sympatyzującym z opozycją, ale startującym z własnych komitetów.
Kandydaci z list KW Prawo i Sprawiedliwość zdobyli 48 mandatów. Jeden mandat przypadł Lidii Staroń, przeciwko której PiS nie wystawiło konkurenta w okręgu olsztyńskim, miała natomiast rywala z listy KO. SERWIS WYBORCZY TVN24.PL >
CZYTAJ: Oni zostali senatorami >
"Są koalicjanci, z którymi będę rozmawiał"
Były marszałek Senatu Bogdan Borusewicz (KO), wymieniany jako potencjalny kandydat opozycji na marszałka w nowym senackim rozdaniu ocenił, że opozycji udało się wygrać wybory do Senatu, bo "było porozumienie wszystkich ugrupowań opozycyjnych". - A dlaczego przegraliśmy Sejm? Bo takiej umowy nie było - zaznaczył. Pytany, czy opozycja powinna wystawić swojego kandydata na marszałka Senatu, stwierdził, że "to oczywiste". - Ci, którzy mają większość, powinni wystawić - dodał. Oświadczył, że "niczego nie wyklucza". - Ani tego, że będę kandydował, ani tego, że nie będę - powiedział. Wyjaśnił, że nie składa konkretnych deklaracji, bo "są koalicjanci, z którymi będę rozmawiał".
Autor: js/ / Źródło: PAP