W Trybunale Stanu odbyło się posiedzenie w sprawie uchylenia immunitetu przewodniczącej tego Trybunału i pierwszej prezes Sądu Najwyższego Małgorzacie Manowskiej. Po około 40 minutach burzliwych obrad zarządzono przerwę.
Zapalona dyskusja w czasie spotkania związana była z wyłączeniem większości sędziów zasiadających w tej instytucji. Ci jednak pojawili się na sali rozpraw. Początkowo nie zostali wpuszczeni, a na sali przygotowano miejsca tylko dla trzech sędziów.
W ostatni piątek trzyosobowy skład TS zdecydował o wyłączeniu aż dwunastu sędziów ze sprawy. Zrobili to były senator PiS Piotr Andrzejewski, były poseł PiS Piotr Sak i honorowy prezes PSL Józef Zych. Z decyzją tą nie zgadzają się wyłączeni sędziowie, a także prokuratura, która wnioskowała o zdjęcie immunitetu.
Ten spór ma znaczenie, ponieważ do rozpoznania tej sprawy konieczne jest kworum wynoszące 2/3 całego składu 19-osobowego Trybunału.
Awantura na starcie
Ostatecznie o godzinie 12 na salę wyszło 16 sędziów. Andrzejewski powiedział jednak na początku posiedzenia: - Otwieram posiedzenie trzyosobowego składu Trybunału Stany i witam kolegów wyłączonych w sprawie. Doszło do awantury. Prowadzący posiedzenie sędzia Andrzejewski ogłosił przerwę, ale 9 z 16 sędziów pozostało na sali, gdzie zostały również kamery.
Wykluczeni - według trzyosobowego składu - sędziowie zdecydowali się zabrać głos. - Ja bym chciał, żeby nie pozostało niedopowiedziane na tej sali coś, co jest fundamentalne dla zdarzeń, które miały miejsce dzisiaj na sali posiedzeń Trybunału Stanu - powiedział Marek Mikołajczyk.
- Majestat Trybunału Stanu w moich oczach upadł. To, czego byliście państwo dzisiaj świadkami, nie powinno się nigdy wydarzyć. Nie tak powinny być kontrolowane emocje - dodał.
Dodał, że w ocenie tej większości sędziów "sprawa jest nieskomplikowana". - Trybunał Stanu orzeka w dwóch trybach. W trybie uchwałodawczym i w trybie rozpoznawczym. W trybie uchwałodawczym podejmuję uchwały i jesteśmy członkami Trybunału Stanu. A w trybie rozpoznawczym, tam gdzie jesteśmy sądem pierwszej i drugiej instancji, jesteśmy sędziami Trybunału Stanu - objaśniał.
- I teraz, byście dobrze zrozumieli. Wniosek prokuratury o uchylenie immunitetu pani prezes Manowskiej jest wnioskiem celowanym i w ustawie, i w regulaminie jako wniosek o podjęcie uchwały. Nie ma takiej możliwości, żeby w trybie uchwalania uchwały przez Trybunał Stanu można było stosować przepisy Kodeksu postępowania karnego - podkreślał, nawiązując do argumentacji decyzji o wyłączeniu jego i kilkunastu innych sędziów.
Po krótkim czasie wszyscy sędziowie opuścili salę i udali się na przerwę.
Niedługo później część sędziów wróciła na salę i sędzia Józef Zych przekazał, że posiedzenie zostało odroczone do 22 września.
"Dzwonimy po policję"
Do awantury doszło też wcześniej przed wejściem na rozprawę. - Prosimy o wydanie tóg i biretów. Mamy obowiązkowe stawiennictwo - zwracał się do pracownicy administracyjnej wiceprzewodniczący TS Jacek Dubois, jeden z wykluczonych.
- Dobrze, dzwonimy po policję, że jesteśmy nie wpuszczani na posiedzenie Trybunału Stanu - mówił, kiedy odmówiono mu tego.
Pytał również pracownicę, kto zabronił jej wpuszczać wspomnianych sędziów. Ta odpowiedziała, że decyzję podjął przewodniczący posiedzenia Piotr Andrzejewski. Ostatecznie weszli na salę.
Dubois: to działanie, które miało na celu naruszyć prawo
Mecenas Jacek Dubois po posiedzeniu mówił dziennikarzom, że dzisiejsze zachowanie części członków "było przejawem działania, które miało na celu naruszyć prawo, a nie je zrealizować". - Elementem tego było to, co państwo widzieliście, czyli próba niewpuszczenia członków Trybunału na salę w sytuacji wezwania do stanowiska obowiązkowego, co jest skandaliczne i chyba nieznane w historii żadnego organu konstytucyjnego, żeby sędziowie nie byli wpuszczani - ocenił.
- Musieliśmy wymóc wejście - zauważył.
- Podejmowane były działania, żeby uniemożliwić nam podjęcie działań i odmówiono nam obsługi sekretaryjnej Sądu Najwyższego - dodał. - Mamy do czynienia z czymś, co w mojej ocenie jest uderzeniem w działanie konstytucyjnego organu, jakim jest Trybunał Stanu - powiedział.
Reporter TVN24 Bartłomiej Ślak przekazał na antenie TVN24, że dziennikarze pytali w biurze prasowym Sądu Najwyższego, dlaczego to sędzia Zych, a nie Andrzejewski ogłosił decyzję o odroczeniu obrad.
- Otrzymaliśmy taką informację, że Piotr Andrzejewski został zabrany przez służby medyczne z budynku Sądu Najwyższego - oznajmił.
Autorka/Autor: akr/kab
Źródło: PAP, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24