Polacy nie zawsze uczą się na błędach, klikają bezwiednie i ma to swoje konsekwencje, także finansowe. Wszystko, co budzi nasze wątpliwości w sieci można i trzeba zgłaszać. Materiał magazynu "Polska i Świat".
Nowy raport, stare techniki - tak swoje obserwacje podsumowuje zespół CERT zajmujący się naruszeniami bezpieczeństwa w sieci. Okazuje się, że ciągle nabieramy się na te same sztuczki cyberprzestępców.
Sebastian Kondraszuk z zespołu CERT informuje, że w zeszłym roku odnotowano blisko 30 tysięcy unikalnych incydentów bezpieczeństwa komputerowego. Przeważająca część dotyczy fałszywych stron internetowych i reklam, które do złudzenia przypominają prawdziwe.
- To cały czas ma prawo się realizować, bo gra gdzieś tam na naszych instynktach, gdzie my potencjalnie szukamy oszczędności, szukamy zysku i szukamy zarobku - mówi Sebastian Kondraszuk.
Cyberprzestępcy wykorzystują złe nawyki internautów
Nieuwaga to woda na młyn internetowych oszustów. W przypadku Gabrieli Koszewnik jedno kliknięcie skończyło się przejęciem konta w portalu społecznościowym. Kilkunastu jej znajomych dostało wiadomości z prośbą o pilną pomoc. Dwie osoby dały się nabrać i przesłały oszustowi w sumie 850 złotych. - Metoda obrony jest jedna i na szczęście prosta: po prostu zadzwonić do tej osoby natychmiast - zaleca Adam Haertle z Zaufanej Trzeciej Strony.
Według autorów raportu cyberprzestępcy często wykorzystują złe nawyki internautów, takie jak używanie tego samego hasła do wielu serwisów. Korzystają też z naszej chęci szybkiego zarobku. - Inwestycje na stronach, które ktoś nam podesłał. Zobaczyliśmy reklamę w internecie, to z reguły będzie prosta droga do stracenia wszystkich swoich pieniędzy - ostrzega Adam Haertle.
Tak jak w przypadku starszej kobiety z Bochni. - Kliknęła w link, wypełniła ankietę. Zadzwonił do niej przedstawiciel firmy, zalecił jej zainstalowanie aplikacji - relacjonuje mł. insp. Sebastian Gleń z Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie.
Teraz kobieta musi spłacić 100 tysięcy złotych kredytu, który wzięli na nią oszuści. Dlatego eksperci powtarzają jak mantrę ABC internetowego bezpieczeństwa. - Nie dzwoni do nas ani policja, ani bank i nie prosi podanie loginu i hasła. Tego nikt nigdy od nas nie będzie oczekiwał - podkreśla Cyprian Gutkowski z Fundacji Bezpieczna Cyberprzestrzeń. - Jeżeli cos takiego się pojawia, to mamy do czynienia z oszustwem - dodaje.
Jak bronić się przed internetowymi oszustami
Adam Haertle zaleca używać różnych haseł w różnych miejscach, a także używać w kluczowych miejscach dwuskładnikowego uwierzytelniania. Oprócz tego dokładnie sprawdzać adresy stron, które odwiedzamy, nie otwierać podejrzanych linków od nieznanych nadawców, które oszuści rozsyłają w mailach i SMS-ach.
- Każdego dnia dostajemy informacje, że cyberprzestępcy kogoś próbowali oszukać, kogoś oszukali - przyznaje podinsp. Tomasz Krupa z Komendy Wojewódzkiej Policji w Białymstoku.
Podlaska policja razem z lokalnym radiem ruszyła niedawno z kampanią społeczną. - W tej kampanii wypowiadają się ofiary - mówi podinsp. Tomasz Krupa. Na przykład 30-latek z okolic Łomży, który chciał sprzedać przez internet radio samochodowe. Otworzył link od oszusta podszywającego się pod klienta. Stracił 28 tysięcy złotych.
Zgłaszanie cyberprzestępstw
Wszystko, co budzi nasze wątpliwości w sieci można i trzeba zgłaszać.
Na stronie CERT Polska jest do tego specjalny formularz. Zespół stworzył też oddzielny numer telefonu 799 448 084, na który można przekazywać podejrzane SMS-y. Sebastian Kondraszuk wyjaśnia, że należy podejrzaną treść wysłać w niezmienionej postaci, na zasadzie "przekaż dalej". Wtedy eksperci błyskawicznie zweryfikują wiadomość i dadzą znać, czy mamy do czynienia z oszustwem.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock