Szef resortu obrony narodowej Mariusz Błaszczak zareagował na doniesienia w sprawie grup sprzeciwiających się obostrzeniom epidemicznym oraz szczepieniom ochronnym przeciw koronawirusowi. Według doniesień medialnych niektóre z takich osób noszą mundury wojskowe. "Antyszczepionkowi terroryści nie mogą udawać żołnierzy Wojska Polskiego" - oświadczył Błaszczak.
Dziennikarze poznańskiej "Gazety Wyborczej" opisali w tym tygodniu stowarzyszenia sprzeciwiające się obostrzeniom związanym z epidemią COVID-19. Poinformowano, że są to organizacje cywilne, mimo to ich członkowie "występują w pełnym umundurowaniu Wojska Polskiego".
Doniesienia te skomentował w czwartek lider Platformy Obywatelskiej Donald Tusk. - Grupy ludzi w wojskowych mundurach, bez żadnych uprawnień atakują punkty szczepień, gromadzą się, tworzą jakieś organizacje. To przypomina najgorsze momenty choćby z czasów rewolucji ukraińskiej, sytuacji na Białorusi - powiedział.
Zwrócił się przy tym do prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego: - Jarosławie, wyjdź do ludzi i powiedz, co jako wicepremier odpowiedzialny za bezpieczeństwo masz zamiar z tym zrobić.
CZYTAJ WIĘCEJ: Donald Tusk został zapytany o antyszczepionkowców. "Jarosławie, powiedz, co masz zamiar z tym zrobić"
Błaszczak: będą sankcje
Do publikacji dziennika odniósł się minister obrony Mariusz Błaszczak.
"Antyszczepionkowi terroryści nie mogą udawać żołnierzy Wojska Polskiego. Zakończyliśmy prace nad przepisami, które jednoznacznie zakażą noszenia mundurów przez tego rodzaju grupy i wprowadzą sankcje" - napisał. Zapowiedział, że rozporządzenie w tej sprawie skierowane zostało do "uzgodnień międzyresortowych".
Ataki na punkty szczepień
W ostatnim czasie zaostrzają się działania środowisk antyszczepionkowych. W tym tygodniu nieznany sprawca podpalił mobilny punkt szczepień przeciw COVID-19 oraz budynek sanepidu w Zamościu. Minister zdrowia Adam Niedzielski wyznaczył 10 tys. zł nagrody dla osoby, która pomoże zidentyfikować podpalacza. Wydarzenie ocenił jako "akt terroru".
Także w tym tygodniu grupa antyszczepionkowców otoczyła mobilny punkt szczepień w Gdyni. Policja skierowała w tej sprawie do sądu 15 wniosków o ukaranie.
W Aleksandrowie Kujawskim antyszczepionkowcy weszli natomiast do domu dziecka. - Po prostu przyszli, żeby mnie zastraszyć i atakować. To było traumatyczne przeżycie - opowiedziała dyrektorka placówki.
Pod koniec lipca przed jednym z punktów szczepień w Grodzisku Mazowieckim doszło do szarpaniny wywołanej przez antyszczepionkowców, którzy próbowali wejść siłą do budynku. Podczas interwencji policji zostały zatrzymane dwie osoby: jedna za naruszenie nietykalności cielesnej funkcjonariusza, druga za znieważenie i kierowanie gróźb karalnych. Dwaj mężczyźni, którzy ochraniali punkt szczepień i którzy odnieśli niewielkie obrażenia, zostali odznaczeni przez ministra zdrowia.
Marszałek Senatu Tomasz Grodzki nazwał skandalem lipcową interwencje posłów z klubu PiS - Janusza Kowalskiego (Solidarna Polska) i Anny Marii Siarkowskiej - w sprawie dobrowolnych szczepień podopiecznych domu dziecka.
Komendant główny policji poinformował w środę, że wydał polecenie objęcia całodobową ochroną mobilnych punktów szczepień oraz doraźną wszystkich pozostałych punktów.
Źródło: tvn24.pl