Na dom dziecka, którego dyrekcja zadbała o bezpieczeństwo podopiecznych, proponując im szczepienia przeciw COVID-19, spadła fala hejtu ze strony antyszczepionkowców. Ministerstwo Zdrowia zachęca do szczepień, tymczasem poseł Solidarnej Polski Janusz Kowalski i przewodnicząca Parlamentarnego Zespołu ds. Sanitaryzmu Anna Maria Siarkowska z klubu Prawo i Sprawiedliwość pojawili się w placówce i chcieli wyjaśnień w sprawie "sygnałów" o "zmuszaniu" do szczepień. "Jak długo państwo polskie będzie tolerowało ataki hejterskie, tym razem na placówkę opiekuńczo-wychowawczą, która zadbała o bezpieczeństwo dzieci"? - pyta dr Paweł Grzesiowski, ekspert Naczelnej Rady Lekarskiej.
Jeden z domów dziecka w województwie pomorskim przystąpił w ostatnim czasie do programu szczepień przeciwko COVID-19 pod patronatem Ministerstwa Zdrowia. Jak donoszą lokalne media, po tej decyzji na placówkę spadła fala hejtu ze strony antyszczepionkowców.
Dyrekcja podkreśla, że decyzja najstarszych, pełnoletnich wychowanków domu dziecka o szczepieniu była dobrowolna, a decyzje chętnych do szczepienia się dzieci powyżej 12. roku życia, które mogą przyjmować preparaty przeciw COVID-19, zostały skonsultowane z ich opiekunami prawnymi.
Grzesiowski: jak długo państwo polskie będzie tolerowało ataki hejterskie?
Do sprawy szczepień w tej placówce odniósł się doktor Paweł Grzesiowski, ekspert Naczelnej Rady Lekarskiej do spraw COVID-19. Na Twitterze napisał: "Jak długo państwo polskie będzie tolerowało ataki hejterskie, tym razem na placówkę opiekuńczo-wychowawczą, która zadbała o bezpieczeństwo dzieci, proponując im szczepienia przeciw COVID-19?".
Kontrola poselska Kowalskiego i Siarkowskiej. "Na pewno tej sprawy tak nie zostawimy"
Ministerstwo Zdrowia niezmiennie zachęca do szczepień, a lekarze i naukowcy podkreślają, że bez nich powrót do normalnego życia sprzed pandemii nie będzie możliwy. Dodatkowo, dzieci od 12. roku życia od wielu tygodni są w Polsce szczepione - podobnie jak w wielu innych krajach - i eksperci nie mają wątpliwości, że bez szczepienia najmłodszych uzyskanie odporności populacyjnej całego społeczeństwa nie będzie możliwe.
Pojawiające się wśród antyszczepionkowców zarzuty o tym, że dzieci w domu dziecka na Pomorzu były rzekomo zmuszane do przyjmowania preparatów nagłośnili we wtorek posłanka klubu Prawa i Sprawiedliwości Anna Maria Siarkowska, która jest przewodniczącą Parlamentarnego Zespołu ds. Sanitaryzmu (powołanego w maju 2021 roku) i poseł Solidarnej Polski Janusz Kowalski. Przyjechali oni z - jak stwierdzili - "interwencją poselską" do domu dziecka.
Siarkowska stwierdziła, że "mieszkają tutaj dzieci, co do których mieliśmy doniesienia, że były zmuszane do szczepień przeciw COVID-19". - Nie informowano ich przedstawicieli ustawowych, opiekunów prawnych o tym, że będą szczepione. Czy tak jest rzeczywiście, tego się nie dowiemy - dodała, nie przedstawiając na to dowodów.
Janusz Kowalski dodał w nagraniu, że ruszą oni do starostwa powiatowego, by "wnioskować o przeprowadzenie kompleksowej kontroli".
Po około dwóch godzinach posłowie zamieścili kolejne nagranie, tym razem sprzed budynku starostwa powiatowego. Jak przyznała Siarkowska, otrzymali "wyjaśnienia na piśmie w tej sprawie".
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Twitter: Anna Maria Siarkowska