Jednej nocy ktoś podpalił drzwi zabytkowego drewnianego kościoła i drewniany wóz na posesji. Po miesiącu policjanci dotarli do podejrzanego. Ten się winy nie wypierał. Tłumaczył jednak, że gdy w nocy się przebudził był przekonany, iż to wszystko mu się tylko śniło. Wcześniej sporo wypił.
We wrześniu tego roku w jednym ze sklepów w gminie Biskupiec (woj. warmińsko-mazurskie) doszło do kłótni sąsiadów. Po sprzeczce jeden z nich wrócił do domu i wtedy miał wpaść na pomysł, że da nauczkę osobom, które publicznie się z niego naśmiewały. Chciał też rozładować swoje negatywne emocje wywołane całym zajściem w sklepie. Dlatego miał podłożyć ogień pod drzwi zabytkowej wieży kościoła ewangelickiego, po czym podpalić drewniany wóz, który stał na posesji sąsiadów.
- Zmęczony nocnymi wyczynami, wrócił do domu i położył się spać – przekazał młodszy aspirant Rafał Jackowski z zespołu prasowego warmińsko-mazurskiej policji.
W tym samym czasie, oficer dyżurny policji w Biskupcu dostał zgłoszenie o pożarze jednego z kościołów na terenie gminy. Wysłał policyjny patrol, który w drodze na miejsce zauważył drewniany wóz w ogniu. Policjanci, którzy pierwsi dotarli na miejsce, nie dopuścili do rozprzestrzenienia się ognia. Następnie strażacy przejęli gaszenie oraz zapobiegli spaleniu stodoły. Niestety, drzwi zabytkowego kościoła oraz drewniany wóz spłonęły.
Po zebraniu dowodów, policjanci wytypowali osobę podejrzewaną o podpalenia. To 33-letni mieszkaniec gminy Biskupiec. Nie wypierał się winy. - Tłumaczył swoje zachowanie wpływem silnych emocji oraz dużej dawki spożytego alkoholu. Twierdził, że przebudziwszy się w nocy był przekonany, iż opisywane wydarzenia nie miały w rzeczywistości miejsca, a były jedynie senną marą – dodał Jackowski.
33-latek usłyszał zarzuty zniszczenia obiektu wpisanego do rejestru zabytków oraz drewnianego wozu. Zastosowano wobec niego środek zapobiegawczy w postaci dozoru policyjnego. Mężczyźnie grozi do ośmiu lat pozbawienia wolności.
Autor: nina/gp / Źródło: TVN24 Białystok
Źródło zdjęcia głównego: KWP Olsztyn