Cztery tysiące uszkodzonych budynków, 19 tysięcy odbiorców wciąż bez prądu - to najnowszy bilans po nawałnicach, które przeszły w weekend nad Polską. - Priorytetem jest zabezpieczanie zerwanych lub uszkodzonych dachów. Niestety, bilans w tym zakresie rośnie również z godziny na godzinę - przekazał we "Wstajesz i wiesz" rzecznik Państwowej Straży Pożarnej starszy brygadier Paweł Frątczak.
Rzecznik Państwowej Straży Pożarnej poinformował, że najtrudniejsza sytuacja jest wciąż w województwach kujawsko-pomorskim oraz pomorskim.
- Tylko do wczoraj do północy wyjeżdżaliśmy już prawie 21,5 tysiąca razy - podkreślił Paweł Frątczak. Dodał, że najwięcej interwencji, 6200, było w województwie kujawsko-pomorskim, ponad 5100 w wielkopolskim, prawie 3000 w pomorskim i ponad tysiąc w województwie dolnośląskim.
Frątczak zauważył, że w ciągu całego roku na terenie województwa kujawsko-pomorskiego strażacy wyjeżdżają 25 tysięcy razy. - To są pożary, wypadki drogowe, awarie chemiczne, fałszywe alarmy - wyliczał. - W ciągu praktycznie jednej nocy to, co wygenerowała natura, to do tej pory 6200 interwencji. To pokazuje skalę - podkreślił.
Rzecznik przekazał, że od piątkowego wieczora między innymi w województwach kujawsko-pomorskim i pomorskim pracują także strażacy z innych województw.
4 tysiące uszkodzonych budynków
Jak podkreślił Frątczak, priorytetem jest zabezpieczanie zerwanych lub uszkodzonych dachów. - Niestety, bilans w tym zakresie rośnie również z godziny na godzinę. Okazało się na przykład, że w województwie kujawsko-pomorskim są takie miejscowości, gdzie z uwagi na zniszczenie infrastruktury telekomunikacyjnej ludzie dopiero wczoraj zaczęli zgłaszać nam, że mają zerwany dach. Wcześniej nie mogli w żaden sposób się porozumieć - mówił.
Zaznaczył również, że prawie 4 tysięcy budynków jest w jakiś sposób uszkodzonych, z czego prawie 2,9 tysiąca to budynki mieszkalne. - Ponad 2400 to budynki w województwie kujawsko-pomorskim - dodał.
"Kwestia kilku tygodni"
Około 19 tysięcy odbiorców nadal pozostaje bez prądu po nawałnicach, które przeszły nad Polską - informuje MSWiA.
Ministerstwo na Twitterze podało, że w województwie pomorskim bez prądu jest nadal ponad 15 tysięcy odbiorców, na Kujawach i Pomorzu - 3565, a w Wielkopolsce - 612. - Awarie są sukcesywnie usuwane - podał resort.
Rzecznik Państwowej Straży Pożarnej przyznał w TVN24, że odbudowa linii energetycznych to kwestia kilku tygodni. Dodał, że przez brak prądu mieszkańcy wielu miejscowości nie mają też wody. - Dlatego też pracują nasze agregaty dużej wydajności i będziemy jeszcze tam pracować przez wiele dni czy nawet tygodni, jeśli taka konieczność zajdzie - podkreślił Frątczak.
"Zagrożenie minęło"
Zapewnił również, że poprawia się sytuacja w miejscowości Rytel w województwie pomorskim. Skierowano tam 60 żołnierzy. We wtorek strażacy oraz żołnierze zaczęli wspólne prace przy udrażnianiu koryta rzeki Brdy.
- Zagrożenie minęło, ale nie oznacza to, że wszystko zostało zrobione - powiedział rzecznik PSP. Dodał, że drzewa, które wpadły do rzeki Brdy, spowodowały jej spiętrzenie na odcinku prawie 20 kilometrów. - To są tysiące drzew, które trzeba pociąć, wydobyć, przewieźć na brzeg - dodał.
Rzecznik straży przekazał, że w samym Rytlu pracuje prawie 300 strażaków, a od weekendu w czterech województwach usuwaniem skutków nawałnic zajmuje się ponad 74 tysiące strażaków. - To liczby, które robią wrażenie - dodał.
Kodeks zachowań
Frątczak zwrócił uwagę, że Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej nie wydał jeszcze na środę ostrzeżeń, ale są prognozy, że nad obszarem 9 województw mogą powstać komórki burzowe i wystąpić opady deszczu. - To są województwa północne, zachodnie i częściowo południowe, i centralne - dodał.
Przedstawiciel straży pożarnej podkreślił, że burze stwarzają bezpośrednie zagrożenie dla naszego zdrowia i życia. - Musimy budować świadomość naszego społeczeństwa - podkreślił. Dodał, że "kodeks zachowań", którego trzeba przestrzegać w takich sytuacjach, to "największa inwestycja".
- Przede wszystkim musimy pamiętać, że kiedy mamy informację o tym, że burza może wystąpić, to powinniśmy ograniczyć wychodzenie z domu. Jeśli już znajdziemy się na powietrzu, nie wolno nam szukać schronienia pod drzewami, słupami, liniami energetycznymi czy wiatami. W domu nie wyglądajmy przez okno - przestrzegał Frątczak.
Dodał również, że jeśli wyjeżdżamy na wakacje powinniśmy usunąć przedmioty z balkonów, z parapetów, a także wyłączyć odbiorniki, które nie są niezbędne, i pozamykać okna, chociaż są upały.
- Kiedy podróżujemy, dojedźmy później do celu. Przeczekajmy nawałnicę na parkingu, poboczu, włączając światła - zaznaczył.
Zwrócił uwagę, że wiele osób wypoczywa nad wodą i że tam również burza może okazać się bardzo groźna. - Słysząc odgłosy zbliżającej się burzy, wyjdźmy z wody, przeczekajmy nawałnicę. A jeśli pływamy, dopłyńmy do brzegu - tłumaczył.
Sześć ofiar, wielu rannych
Od kilku dni nad Polską przechodzą intensywne burze. W wyniku nawałnic, jakie miały miejsce w nocy z piątku na sobotę, zginęło sześć osób (pięć na Pomorzu i jedna w Wielkopolsce), a około 50 zostało rannych. Silny wiatr - tylko wówczas - uszkodził lub zerwał dachy z prawie 3 tysięcy domów, w tym z ponad 2 tysięcy mieszkalnych. Zniszczeniom uległo też 38 tysięcy hektarów lasów.
Gigapanorama zniszczeń po przejściu burzy w okolicach miejscowości Suszek, między Czerskiem a Chojnicami. W dużej...
Autor: js//now/jb / Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24