- Warto uczcić tego typu rocznice - tak prezydent Słupska Robert Biedroń tłumaczył w "Tak jest" TVN24, dlaczego, gdyby nadal był posłem, wziąłby udział w Zgromadzeniu Narodowym z okazji 550-lecia polskiego parlamentaryzmu. Piątkowe posiedzenie zbojkotowała Platforma Obywatelska, a PSL i Nowoczesna opuściły zgromadzenie po odśpiewaniu hymnu.
Robert Biedroń zastrzegł, że rozumie powody, dla których posłowie opozycji nie uczestniczyli w piątkowym Zgromadzeniu Narodowym. Mówił, że w obecnym polskim parlamencie "nie ma debaty" i że z przykrością patrzy "na tę dewaluację".
- Z drugiej strony mamy mało pretekstów, by pokazać, że jesteśmy jednak wspólnotą. Mam wrażenie, że Polacy i Polki są zmęczeni tym konfliktem i oczekują od polityków więcej łączenia, a mniej dzielenia. Ten konflikt do niczego nie prowadzi - zaznaczył.
- Opozycja już kilkukrotnie bojkotowała i wychodziła z sali sejmowej. Sondaże nie wzrosły po tego typu bojkotach - zauważył prezydent Słupska.
"Są momenty, które są ponad wszystko"
- Dzisiejszy dzień był jednym z momentów, w którym możemy pokazać, że 550 lat zobowiązuje nas do pewnej odpowiedzialności za Polskę - tłumaczył swe stanowisko Robert Biedroń. Podkreślił, że "są momenty, które są ponad wszystko".
Przyznał, że funkcje Sejmu i Senatu są obecnie "fasadowe", ale przekonywał, że są inne instrumenty wyrażania sprzeciwu. - Społeczeństwo nie czuje się bezpiecznie, gdy widzi, że parlamentarzyści odpuszczają w najważniejszych momentach - ocenił gość TVN24.
Obejrzyj całą rozmowę z Robertem Biedroniem w "Tak jest" TVN24:
Autor: aw//rzw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24