23-letnia kobieta i 38-letni mężczyzna zginęli, potrąceni przez samochód w Białymstoku. 26-letni kierowca, podejrzewany o spowodowanie wypadku, został zatrzymany. W zatrzymaniu sprawcy pomógł taksówkarz, inny w tym w czasie próbował reanimować ofiary.
Informacja o wypadku wpłynęła na policję w niedzielę około godziny 4.30.
Jak podała policja, do wypadku doszło w pobliżu przystanku autobusowego za skrzyżowaniem ulic Antoniukowskiej i Świętokrzyskiej. 26-letni kierowca volkswagena jechał od centrum Białegostoku.
Dwójka pieszych stała na przystanku autobusowym, gdy uderzył w nich samochód. Jak relacjonował reporter TVN24 Piotr Czaban, kobieta mieszkała jeden przystanek autobusowy od miejsca wypadku. To właśnie tam chciała dojechać.
"Pomimo reanimacji, zginęli na miejscu"
Policja i prokuratura wyjaśniają okoliczności wypadku. - 23-letnia kobieta i 38-letni mężczyzna zostali potrąceni przez samochód osobowy. Oboje, pomimo reanimacji, zginęli na miejscu - poinformował asp. Adam Romanowicz z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Białymstoku. Jak dodał, kierowca uciekł z miejsca zdarzenia.
W rozmowie z TVN24 przebieg wydarzeń relacjonował jeden z taksówkarzy, który rozpoczął reanimację. Według jego relacji, kiedy zatrzymał się i chciał pomóc, kobieta już nie żyła.
- Za rondem zobaczyłem, że na prawym pasie jakiś worek leży duży. Myślę - ominę go, ale przyhamowałem i zobaczyłem, że jakaś osoba leży. Wyszedłem z samochodu, pasażerowie również wysiedli ze mną i zobaczyłem, że to kobieta. Przewróciliśmy ją na plecy, bo leżała na brzuchu, sprawdziliśmy tętno, niestety nie było żadnego pulsu - mówił Jacek Dąbrowski.
- Zadzwoniłem na policję, kątem oka zwróciłem uwagę, że po prawej stronie za przystankiem ktoś jeszcze leży. Podbiegłem i zobaczyłem, że mężczyzna leży. Piszczel połamany, twarz zakrwawiona. W tym czasie przyjechał też patrol policji. Razem z policjantem zaczęliśmy reanimację tego chłopaka - dodał w rozmowie z TVN24 taksówkarz.
Taksówkarz zablokował drogę
Gdy trwała reanimacja, inny taksówkarz, który widział wypadek, podążył za domniemanym sprawcą. Jak poinformował Piotr Czaban, podejrzewany skręcił w ulicę Gajową, uderzył prawdopodobnie w jakiś słupek przydrożny i nie mógł jechać do przodu. Wtedy taksówkarz zajechał mu drogę i zablokował mu dalszą możliwość ucieczki.
- Został zatrzymany 26-letni mężczyzna, podejrzewany o spowodowanie wypadku. Kierowca został wskazany przez taksówkarza. 26-latek był trzeźwy, ale została mu pobrana krew na obecność alkoholu i środków odurzających - powiedział asp. Romanowicz.
"To była moja przyjaciółka"
Na miejscu wypadku pojawiły się znicze. Postawili je bliscy kobiety, z którymi rozmawiał reporter TVN24.
- To była moja przyjaciółka, najwspanialsza na świecie osoba. Przyjechaliśmy zapalić jej znicz w tym miejscu, gdzie doszło do tej tragedii - mówiła.
Jak dodał jej mąż, o tragedii dowiedzieli się, kiedy wracali od znajomych z działki.
Autor: KB//rzw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24