Fundacja jest w tej chwili w nadzorze ministra kultury Piotra Glińskiego. Sądzę, że bardzo wnikliwie oceni jej działalność - tak wicepremier Beata Szydła odpowiedziała na pytanie o brak aktywności Polskiej Fundacji Narodowej w ostatnich tygodniach. Była szefowa rządu w internetowej dogrywce "Jeden na jeden" w TVN24 skomentowała też odwołanie Ryszarda Czarneckiego z funkcji wiceprzewodniczącego europarlamentu.
Politycy opozycji wskazują, że Polska Fundacja Narodowa powołana do ochrony dobrego imienia kraju za granicą, nie zareagowała w trakcie sporu polsko-izraelskiego o nowelę ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej.
Jak podkreślają, PFN jest wykorzystywana jedynie do ataku na niezależne sądownictwo. Jako przykład podawana jest kampania "Sprawiedliwe Sądy".
"Myślę, że efekt pracy Fundacji będą pozytywne"
- Myślę, że każdy z nas dzisiaj ma takie poczucie, że można zrobić więcej i ta promocja (Polski - red.) powinna być lepsza i aktywna - podkreśliła Szydło. Zwracając się do krytyków Fundacji wicepremier zaapelowała jednak o wstrzemięźliwość w ocenach.
- Fundacja rozpoczęła swoją pracę. Są zaawansowane projekty. Myślę, że efekty tej pracy będą pozytywne - mówiła Szydło. Podkreśliła, że ocena pracy PFN należy do ministra kultury i dziedzictwa narodowego Piotra Glińskiego, któremu teraz podlega.
"Verhofstadtowi nikt nic nie zrobił"
Wicepremier Szydło odniosła się również do odwołania z funkcji wiceprzewodniczącego PE europosła PiS Ryszarda Czarneckiego. Porównał on do "szmalcowników" Różę Thun z PO. - Nie chcę oceniać samej wypowiedzi Czarneckiego i jego decyzji (o nieprzeproszeniu Thun - red.)- powiedziała.
Gość internetowej dogrywki "Jeden na Jeden" podkreśliła, że "czymś niebywałym jest to, że po raz kolejny polski europarlamentarzysta został w taki sposób potraktowany w Unii Europejskiej".
Przypomniała, że inny europoseł Guy Verhofstadt nie poniósł żadnych konsekwencji za wypowiedzi o tysiącach faszystów na Marszu Niepodległości w Warszawie.
"Mieliśmy kilka tysięcy faszystów, neonazistów i zwolenników supremacji białej rasy na ulicach Warszawy. (…) Marsz rozciągał się 300 km od obozu koncentracyjnego w Auschwitz. To nie powinno wydarzyć się w Europie, a już tym bardziej w Europie" - mówił Verhofstadt podczas debaty w PE 15 listopada ubiegłego roku.
- Nikt mu nic za to nie zrobił. Nie było nawet upomnienia ze strony Parlamentu Europejskiego. Osobiście prosiłam pana przewodniczącego Tajaniego na obchodach rocznicy podpisania Traktatów Rzymskich, żeby coś z tym zrobił - mówiła wicepremier.
Zdaniem Szydło "zbyt przerysowane" słowa Czarneckiego zostały potraktowane bardzo surowo.
- Dlaczego Verhofstadt nie przeprosił Polski (...)? Jeśli jest atakowany naród polski, to nie ma reakcji, natomiast w innej sytuacji polski europarlamentarzysta jest w tej chwili pozbawiany swojego stanowiska - podkreśliła Szydło.
"Nie usłyszałam od Morawieckiego pretensji"
Szydło w internetowej dogrywce "Jeden na Jeden" skomentowała również swoją wypowiedz z połowy stycznia, kiedy zasugerowała rozszerzenie rządowego programu 500 plus.
- Obecnie nie ma takich planów - podkreśliła. Wspomniała również, że o ten temat pytał ją obecny szef rządu. - Rozmawiałam z Mateuszem Morawieckim i nie usłyszałam od niego żadnych zarzutów czy pretensji - wskazywała Szydło.
- W tej chwili najważniejsze jest, żeby ten program był realizowany. Są pieniądze zabezpieczone na to w tym roku oraz w kolejnych latach - dodała.
Jak powiedziała, obecnie jako wicepremier, zajmuje się opracowaniem całościowej strategii polityki społecznej dla rządu. - Nie tylko dla rodziny i seniorów - podkreśliła.
Zapytana o konkretne działania od czasu objęcia w grudniu ubiegłego roku teki wicepremiera w rządzie Morawieckiego, odpowiedziała o pomyśle zmian w opiniowaniu projektów ustaw i wszystkich dokumentów rządowych. - Od tej pory będą musiały być również oceniane pod kątem wpływu na rodzinę. Takiego rozwiązania nie było - mówiła Szydło.
Autor: PTD//pln / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24