Właściwy człowiek na właściwym miejscu - uznał prezydent Andrzej Duda i zatrudnił Beatę Kempę na stanowisku doradczyni ds. humanitarnych. W tym samym czasie prokuratura wznawia umorzone śledztwo w sprawie zbiórki plecaków dla dzieci z Syrii. Akcja była zorganizowana w Sycowie, rodzinnym mieście Kempy. Materiał magazynu "Polska i Świat". Całe wydanie dostępne w TVN24 GO.
Beata Kempa co prawda zyskała nowe stanowisko jako prezydencka doradczyni do spraw humanitarnych, ale wracają do niej stare problemy. Rzeczniczka Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu Karolina Stocka-Mycek poinformowała o wznowieniu sprawy "zniszczenia lub kradzieży" tornistrów zebranych w trakcie akcji humanitarnej "Tornister dla Aleppo".
To była akcja zorganizowana sześć lat temu w Sycowie, rodzinnym mieście Beaty Kempy, ówczesnej minister ds. pomocy humanitarnej, pod jej patronatem. Uczniowie kompletowali plecaki, które miały trafić do dzieci w ogarniętej wojną Syrii. Lokalne media informowały jednak, że tornistry miesiącami składowane były w magazynie, a część zniknęła.
- Miały przeleżeć ponad rok na strychu sali gimnastycznej, nie zostały nigdy przewiezione – mówi Konrad Dulkowski z Ośrodka Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych. – Dopiero, kiedy zrobiło się głośno o tym, że tornistry tam leżą i niszczeją, zostały przekazane księżom, którzy mieli je przekazać do Aleppo, do Syrii – dodaje.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Beata Kempa ma nowe stanowisko
W 2019 roku Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych złożył zawiadomienie do prokuratury, że mogło dojść do kradzieży i zniszczenia części plecaków, a akcję przeprowadzono nieprawidłowo.
- Prokuratura początkowo odmówiła nam wszczęcia postępowania. Później, po naszym zażaleniu złożonym do sądu, kiedy miała rzeczywiście się tym zająć, śledztwo zostało umorzone – wskazuje Dulkowski.
Sprawą zajmowała się wtedy Prokuratura Rejonowa w Oleśnicy. Jak wskazują analizy umorzonych spraw, nie wszystkie czynności wskazane przez sąd zostały wykonane. - Chodzi o sprawdzenie, co faktycznie stało się z tymi tornistrami, ponieważ poprzednia jednostka tego nie ustaliła – wyjaśnia Karolina Stocka-Mycek.
Plecaki trafiły do potrzebujących po ponad roku od zakończonej zbiórki
Ksiądz profesor Waldemar Cisło mówi dziennikarzom, że plecaki do Syrii ostatecznie trafiły. - Prowadziłem rekolekcje adwentowe wtedy właśnie w tej parafii w Sycowie i przy okazji poproszono mnie o przekazanie tych plecaków, bo oni nie mieli takich możliwości – tłumaczy.
Przewodniczący polskiej sekcji Papieskiej Pomocy Kościołowi w Potrzebie pokazuje dokumentację, która do prokuratury nie dotarła. - Z dokumentami nie dyskutujemy. To jest to, co ja dostałem. Wszystko zostało zapakowane w trzy palety. Tutaj macie państwo podaną wagę, 210 kg plus to co myśmy dozbierali od innych darczyńców – wyjaśnia ksiądz.
Akcja została ogłoszona na stronie szkoły podstawowej w kwietniu 2018 roku - w czerwcu szkoła przekazała już wyposażone plecaki. - Nie wiem, ile tam było w tym Sycowie. Ja mogę powiedzieć dokładnie, kiedy były wręczone w Mikołaja 2019 roku w grudniu – dodaje. Czyli ponad rok po zbiórce.
- Wynik tej sprawy był taki, że ludzie, którzy mieszkają w Sycowie w powiecie oleśnickim, nie chcieli głosować na polityków PiS-u, miedzy innymi dlatego, że ta sprawa nie została do końca wyjaśniona, że ta sprawa została zamieciona pod dywan przez prokuraturę – uważa Michał Jaros z Platformy Obywatelskiej.
Beata Kempa na pytanie "Rzeczpospolitej" odpowiedziała, że wszczęcie dochodzenia uważa za nękanie.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Radek Pietruszka/PAP