Systematyczność łamania procesów demokratycznych, systematyczność używania brudnych narzędzi do walki z opozycją, to nie są przypadki, to jest system - mówił Bartłomiej Sienkiewicz. Minister kultury miał być inwigilowany w środku kampanii wyborczej przez amerykański podmiot na zlecenie Orlenu. - Wystąpiłem do ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego Adama Bodnara ze specjalnym pismem, prosząc go o objęcie swoim nadzorem działań prokuratury w tej sprawie - dodał.
Minister aktywów państwowych Borys Budka poinformował w czwartek w TVN24, że dysponuje dokumentami, według których w sposób - w jego ocenie - absolutnie nielegalny "w środku kampanii wyborczej w 2023 r. zlecono inwigilację Bartłomieja Sienkiewicza przez amerykański podmiot". "Orlen podpisał umowę, zapłacił blisko pół miliona złotych za to, by sporządzić taki krótki raport na temat Bartłomieja Sienkiewicza" - dodał szef MAP.
W piątek po południu minister kultury Bartłomiej Sienkiewicz odniósł się do tej sprawy.
- Minister Budka podjął decyzję o przekazaniu tej sprawy prokuraturze i wysłał opis i dokumenty do Prokuratury Krajowej. Ja się dowiedziałem od pana ministra Budki dosłownie chwilę przed tym, że coś takiego będzie robił, że coś takiego zostało znalezione w spółce Orlen. Wierzę, że Prokuratura Krajowa się tym zajmie - powiedział Sienkiewicz.
Dodał, że ze swojej strony wystąpił do ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego Adama Bodnara "ze specjalnym pismem, prosząc go o objęcie swoim nadzorem działań prokuratury w tej sprawie". - Jeśli dojdzie do postawienia zarzutów w tej sprawie i sprawa trafi do sądu, to będę starał się o uzyskanie statusu oskarżyciela posiłkowego - zapowiedział minister.
"Mamy do czynienia z systemem"
Ocenił, że "cała historia jest dość bulwersująca". - Docierały do mnie w trakcie kampanii wyborczej sygnały, że w Orlenie są gromadzone materiały przeciwko mnie. Czy one miały charakter inwigilacji, czy próby kompromitacji, tego już nie pamiętam. Ale sygnały były - powiedział Sienkiewicz.
Podsumowując sytuację, stwierdził, że "opozycyjny poseł na Sejm, kandydujący w kolejnych wyborach, podlega działaniom spółki Skarbu Państwa, która zleca inwigilację lub kompromaty zewnętrznej amerykańskiej firmie w trakcie wyborów". - Co jeszcze trzeba powiedzieć o tym, aby unaocznić powagę sytuacji? - pytał.
W jego ocenie "mamy do czynienia z systemem". - Wybory 2019, szef sztabu PO senator Brejza podsłuchiwany przez Pegasusa, wybory 2023 - spółka Skarbu Państwa zbiera kompromaty lub inwigiluje posła uczestniczącego w tych wyborach. W międzyczasie Pegasus wypadł z rąk rządzących, bo wybuchła afera i ujawniły się fakty, które świadczyły o tym, że był nielegalnie używany do zwalczania opozycji - mówił Sienkiewicz.
- Ja nie jestem dobrego zdania o poprzednio rządzących, a raczej najgorszego, ale systematyczność łamania procesów demokratycznych, systematyczność używania brudnych narzędzi do walki z opozycją, to nie są przypadki, to jest system. Ludzie PiS-u mają we krwi łamanie prawa, reguł etycznych i wypaczania demokracji - stwierdził minister.
Według niego "ten system wygląda tak, jakby Polską przez osiem lat rządziła zorganizowana grupa przestępcza, która ma za nic prawa obywatelskie, demokrację i jakiekolwiek reguły".
Źródło: TVN24