W środku kampanii wyborczej w 2023 roku zlecono inwigilację Bartłomieja Sienkiewicza przez amerykański podmiot. Orlen zapłacił blisko pół miliona złotych za to, by sporządzić krótki raport na jego temat - przekazał w "Kropce nad i" w TVN24 Borys Budka, minister aktywów państwowych. Następnego dnia rano w mediach społecznościowych głos zabrał Daniel Obajtek, były szef naftowego giganta.
- Mam ze sobą dokumenty, które mówią o tym, że w sposób absolutnie w mojej ocenie nielegalny, w środku kampanii wyborczej w 2023 roku, zlecono inwigilację Bartłomieja Sienkiewicza przez amerykański podmiot. Orlen zapłacił blisko pół miliona złotych za to, by sporządzić krótki raport na temat Bartłomieja Sienkiewicza - poinformował Budka w programie.
- Przypomnijmy, że Bartłomiej Sienkiewicz jest jednym z kluczowych polityków ówczesnej opozycji, a teraz koalicji rządzącej - podkreślił.
- Raport jest (był - red.) gotowy 15 września 2023 roku, czyli dokładnie na miesiąc przed wyborami - dodał. Stwierdził, że "w środku kampanii wyborczej" amerykański podmiot "za pieniądze PKN Orlen" inwigilował Sienkiewicza.
Budka ocenił, iż "sam fakt, że Obajtek decydował się na takie rzeczy, powoduje, że tymi sprawami musi się zająć prokuratura i będzie zajmowała". Dodał, że "to są dokumenty, które zostały przekazane przez resort (MAP) polskim służbom". Poinformował, że są "przygotowywane dokumenty, po to żeby prokuratura mogła się tym zająć".
Do informacji przedstawionych przez Borysa Budkę odniósł się na platformie X były już prezes Orlenu Daniel Obajtek. "To nieładnie panie ministrze Borysie Budko tak wystawiać swojego partyjnego kolegę, ministra Bartłomieja Sienkiewicza" - napisał. Obajtek dodał, że raport, o którym mówił Budka na antenie TVN24 "dotyczył sprawdzenia powiązań z obcymi wpływami, między innymi jeśli chodzi o zakup rosyjskiej ropy oraz ochrony interesu grupy Orlen jako spółki".
Raporty, które "lądowały na biurku Kaczyńskiego, Morawieckiego, Sasina, Kamińskiego"
Minister aktywów państwowych przekazał, że we wspomnianym przez niego raporcie są "różnego rodzaju bzdury mówiące o działalności Bartłomieja Sienkiewicza, o prowadzonej przez niego działalności gospodarczej, o kwestii tego, jakich ekspertów zatrudniał". - To jest rzecz niebywała, bo według mnie, na pierwszy rzut oka, to może być tylko przykrywka, żeby wypłacić te pieniądze, żeby mieć podkładkę pod te dwie faktury - jedna na 70 tysięcy dolarów, druga na 41 tysięcy dolarów. Łącznie blisko pół miliona złotych - opowiadał Budka.
Mówił też, że należy się zastanowić, czy Daniel Obajtek jako prezes PKN Orlen "nie kazał inwigilować polityków partii rządzącej". - Bo proszę sobie wyobrazić, że przecież mnóstwo raportów na temat Obajtka, na temat pana (Adama - red.) Buraka, na temat pana (Michała - red.) Roga, czyli ścisłego orlenowskiego kierownictwa, lądowało na biurku Kaczyńskiego, Morawieckiego, Sasina, Kamińskiego - stwierdził.
Budka: Obajtek musi wrócić na ławę oskarżonych
Budka powiedział, iż "te dokumenty świadczą też o tym, że za pieniądze spółki Skarbu Państwa prowadzono działalność polityczną". - Bo w kampanii wyborczej robienie tego typu działań, dotyczących kluczowych polityków opozycji, moim zdaniem jest naruszeniem prawa - ocenił minister.
- Jak ja słyszę, że pan Jarosław Kaczyński mówi o Obajtku w samych superlatywach, no to włos na głowie się jeży, bo przypomnę, (...), że Daniel Obajtek znalazł się w spółkach Skarbu Państwa, wcześniej w agencji rządowej, tylko dzięki temu, że ziobrowa prokuratura (nadzorowana przez Zbigniewa Ziobrę - red.) wyciągnęła go z ławy oskarżonych i umorzyła postępowanie. Daniel Obajtek musi wrócić na ławę oskarżonych, żeby tamten proces się skończył, gdzie był oskarżany o działanie na szkodę spółki, którą zarządzał i przede wszystkim, żeby odpowiedzieć za to, co robił w Orlenie - stwierdził Budka.
- Przypomnę, że nie przeszedł przez tak zwaną wirówkę służb, czyli był człowiekiem, który nie miał dostępu do ważnych informacji, a potrafił sprzedać Lotos o pięć miliardów taniej, niż wynosiła wartość - dodał.
- To był prywatny folwark, ale bardzo sprytnie zarządzany, ponieważ - jak widzimy Obajtek - starał się budować swoją pozycję polityczną. Bo on wiedział doskonale, że nie ma ani kwalifikacji, ani umiejętności, ani kręgosłupa, ani niczego, co by go predestynowało do tego, żeby być w takiej spółce. Miał jedno: poparcie polityczne. Najpierw Beaty Szydło, potem Jarosława Kaczyńskiego - stwierdził.
Obajtek odpowiada na zarzuty Budki
W piątek rano do przedstawionych przez Borysa Budkę dokumentów w "Kropce nad i" odniósł się Daniel Obajtek. "To nieładnie panie ministrze Borysie Budko tak wystawiać swojego partyjnego kolegę, ministra Bartłomieja Sienkiewicza" - napisał na platformie X (dawniej Twitter).
Obajtek napisał, że raport, o którym mówił Budka na antenie TVN24 "dotyczył sprawdzenia powiązań z obcymi wpływami, między innymi jeśli chodzi o zakup rosyjskiej ropy oraz ochrony interesu grupy Orlen jako spółki".
"Tak się składa, że z raportu wynika, że to firmy związane z panem Sienkiewiczem otrzymywały z ORLENU i PGNiG kilkumilionowe wynagrodzenia, między innymi za consulting w sprawie zakupu rosyjskiej ropy i gazu".
Były prezes Orlenu zwrócił się we wpisie bezpośrednio do Budki, aby opublikował raport w całości. "Pojedynczymi kartkami na antenie każdy potrafi machać" - napisał.
Budka: nie przeszedł wirówki służb, politycy PiS udostępniali mu dokumenty
Budka mówił też w "Kropce nad i", iż "mimo tego, że Obajtek nie miał dostępu do informacji służb, nie przeszedł wirówki polskich służb, i tak politycy PiS udostępniali mu niektóre dokumenty". - Jacek Sasin (był ministrem aktywów państwowych - red.) zapoznawał Daniela Obajtka z informacjami służb na temat samego Daniela Obajtka i jego najbliższych współpracowników. Jeżeli dzisiaj mówimy o tym, kto powinien odpowiadać karnie, to - mówię z całą odpowiedzialnością - również nadzorcy polityczni Obajtka - podkreślił.
- W dokumentach polskich służb wskazuje się cztery osoby, które z rozpiski miały mieć dostęp do tych raportów na temat członków zarządu Orlenu. To był premier Morawiecki, wicepremier Sasin, wicepremier Kaczyński i były poseł Mariusz Kamiński. To były cztery osoby, które były przez służby informowane. I teraz rodzi się pytanie, czy Daniel Obajtek już miał tyle haków na tych polityków, że oni dlatego go chronili, czy też oni po prostu mieli w nosie to, co robiły ich służby, bo to robiły służby za czasów PiS-u - mówił dalej.
Budka: to jest bardzo skomplikowana prawnie operacja
Budka podkreślił także, że za czasów poprzednio rządzącej ekipy dochodziło do "wyprzedaży polskiego majątku" i mówił o "absolutnie niekorzystnej transakcji dla Skarbu Państwa".
Szef MAP zapytany, czy jest szansa na "odzyskanie Lotosu" i pieniędzy z tej transakcji, odparł, że "to jest bardzo skomplikowana prawnie operacja". - Boję się tutaj deklarować jakichkolwiek wiążących postępowań. Będzie bardzo trudno. Natomiast na pewno ludzie, którzy są za to odpowiedzialni, powinni ponieść odpowiedzialność karną - podkreślił.
Czy Budka wystartuje do Parlamentu Europejskiego?
Budka został także zapytany, czy będzie kandydował w wyborach do Parlamentu Europejskiego.
- Nigdzie się nie wybieram. Mam umowę z premierem Donaldem Tuskiem, że mam się zajmować tym, czym się zajmuję. Jestem gotowy do każdego zadania, które szef wyznaczy, natomiast nie wybieram się do europarlamentu. Idę w niedzielę głosować w wyborach samorządowych - odpowiedział.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24