Wokół naszego projektu ustawy dotyczącego zakazu aborcji narosło wiele nieprawdziwych informacji - mówiła we "Wstajesz i wiesz" Karolina Pawłowska z Ordo Iuris. - Ludzie nie wyszli na ulice, bo przeczytali coś na Facebooku u pani Jandy - ripostowała Justyna Samolińska z Partii Razem.
W czwartkowym głosowaniu Sejm ostatecznie odrzucił obywatelski projekt ustawy zaostrzający prawo aborcyjne. - Doszliśmy do wniosku, że będzie to przedsięwzięcie, które może doprowadzić do procesów, których efekt będzie dokładnie przeciwny - mówił podczas debaty prezes PiS Jarosław Kaczyński.
Głosowało 428 posłów. Za odrzuceniem projektu było 352 (186 z PiS), przeciw 58, a 18 wstrzymało się.
"Nieprawdziwe informacje"?
- W pewnym sensie jesteśmy nieco rozczarowani tym, jak to się potoczyło. A przede wszystkim jesteśmy rozczarowani poziomem debaty wokół naszego projektu - powiedziała Pawłowska. Jak dodała, "powstało wiele nieprawdziwych informacji" dotyczących projektu Ordo Iuris. Wymieniła przy tym m.in. karanie kobiet za poronienia, likwidację w praktyce przeprowadzania badań prenatalnych, a także stwierdzenia, że życie kobiety nie będzie ratowane, gdy będzie zagrożone ciążą. - To wszystko jest nieprawda - zaznaczyła. Samolińska powiedziała, że jest przeciwna twierdzeniom, że Polacy nie wiedzą, przeciwko czemu protestowali. - To jest traktowanie ludzi jak idiotów - podkreśliła.
Mówiła, że projekt nie zakładał karania kobiet za poronienie, ale w sytuacji, gdy jest kara za przerwanie ciąży, i kiedy kobieta poroni, to "przy jej łóżku szpitalnym znajdzie się policjant i prokurator". - To znaczy będzie się badać, czy to poronienie nie było przerwaniem ciąży - tłumaczyła.
Spór o aborcję
- Nasz projekt dziecku nienarodzonemu przyznaję pełnię praw, w tym pełnię praw pacjenta - broniła projektu Pawłowska. Jak dodała, oznacza to, że nienarodzonemu dziecku, tak jak dorosłemu, przysługują badania, za które odpowiedzialność ponosi lekarz. - Lekarz to specyficzny zawód, który wiąże się z pewnym ryzykiem - dodała.
Jak mówiła, wydaje się, że tym, co zaważyło na odrzuceniu projektu, była skala protestów. - Tak jak powiedziałam, bardzo dużo osób, ja oczywiście nie mówię, że wszystkie, ale bardzo dużo osób, chociażby pani Krystyna Janda (…), nie znało zapisów tego projektu - zaznaczyła.
Nie zgodziła się z nią Samolińska. - PiS zrozumiał, że kobiety w Polsce nie godzą się na propozycje przedstawione przez Ordo Iuris - powiedziała. Dodała, że jest zdziwiona narracją, że ludzie nie wiedzą, co robią. - Ludzie nie wyszli na ulice, bo przeczytali coś na Facebooku u pani Jandy - dodała.
Od skierowania do odrzucenia
Początkowo, 23 września, Sejm zdecydował o skierowaniu projektu zakazującego aborcji do dalszych prac w komisjach. Jednocześnie odrzucono wówczas drugi obywatelski projekt - dotyczący liberalizacji prawa aborcyjnego.
W odpowiedzi na decyzję posłów, 3 października odbył się w Polsce strajk kobiet. Według policji, w ramach tzw. Czarnego Poniedziałku w całym kraju w 143 zgromadzeniach uczestniczyło ok. 98 tys. osób.
Dwa dni później, 5 października, sejmowa komisja sprawiedliwości i praw człowieka - na wniosek posła PiS i grupy posłów PO - zarekomendowała odrzucenie projektu w całości. Za odrzuceniem zagłosowało 17 posłów, jeden był przeciw i jeden wstrzymał się od głosu.
W czwartkowym głosowaniu Sejm ostatecznie odrzucił projekt.
Autor: mw\mtom / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24