- Panowie Gontarczyk i Cenckiewicz dokonali bezczelnego i zuchwałego przestępstwa publikując dokumenty, które były wytworzone po roku 1990 w obrębie służb niepodległego państwa polskiego - uważa Konstanty Miodowicz. Poseł PO nazywa autorów książki o Lechu Wałęsie "pseudohistorykami" i "politycznymi aktywistami".
Według byłego szefa kontrwywiadu, a dziś posła Platformy Obywatelskiej, Piotr Gontarczyk i Sławomir Cenckiewicz nie mieli prawa korzystać z dokumentów UOP i ABW, a tym bardziej zamieszczać ich w swojej publikacji.
- Jestem zbulwersowany pojawieniem się w publikacji "pseudohistoryków" IPN dokumentów, które były wytworzone po roku 1990 w obrębie służb niepodległego państwa polskiego, a mianowicie UOP i ABW. Dokumentami tymi nie dysponował i dysponować nie może IPN i zostały one udostępnione autorom książki w trybie nielegalnym i sprzecznym z prawem - twierdzi Miodowicz.
Miodowicz atakuje - Cenckiewicz się broni
Zdaniem posła materiały te podlegają ochronie i mogą być odtajniane i udostępniane jedynie organom ścigania na podstawie decyzji szefów służb. - W przypadku publikowania (w książce) notatek dyrektora (Wiktora) Fąfary i ministra Andrzeja Milczanowskiego dokonano bezczelnego i zuchwałego przestępstwa - twierdzi polityk.
Współautor książki pt. "SB a Lech Wałęsa. Przyczynek do biografii" Sławomir Cenckiewicz odpiera zarzuty i wskazuje, że miał prawo wglądu w dokumenty na podstawie art. 27 ustawy o IPN, który mówi, że prezes IPN może na jego podstawie wystąpić do jakichkolwiek organów państwowych, które posiadają dokumenty, odnoszące się do funkcjonowania aparatu bezpieczeństwa PRL.
- W związku z tym, że dokumentacja ABW i UOP dotyczyła spraw związanych z zaginięciem dokumentów wytworzonych w okresie PRL, prezes IPN mógł otrzymać te materiały - utrzymuje Cenckiewicz.
"To polityczni aktywiści"
Ale te argumenty nie przekonują Miodowicza, według którego powstanie książki o byłym prezydencie to efekt przedsięwzięcia o charakterze politycznym, realizowanym z użyciem "rekwizytów historycznych".
- Piotr Gontarczyk i Sławomir Cenckiewicz, to aktywiści, o określonej orientacji politycznej, którzy pod możnym protektoratem głowy państwa zamierzają dokonać zamachu na symbol polskiej niepodległości, celem dokonania degradacji kogoś znaczącego i liczącego się w Polsce i w świecie - ocenia polityk.
Konstanty Midowicz w latach 1990-1996 pracował w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Urzędzie Ochrony Państwa, gdzie, jako szef kontrwywiadu uczestniczył w budowie polskich służb specjalnych.
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24