Zapytaliśmy Ministerstwo Obrony Narodowej, czy wróci do ujawnionej przez nas kwestii, czyli wpływania na rozstrzygnięcie przetargu na śmigłowce bojowe dla polskiej armii przez przedstawicieli konkurencyjnej firmy zbrojeniowej Leonardo i przedstawicieli Watykanu. Mamy odpowiedź, dosyć ogólnikową, że przygotowują audyt i wszystkie kwestie dotyczące przetargu będą zbadane - mówił w studiu "Superwizjera" TVN dziennikarz Maciej Duda. Jeszcze w 2022 roku wraz z Łukaszem Rucińskim poznali dokumenty, które rzuciły nowe światło na ten przetarg. - Mamy do czynienia z ordynarnym układem korupcyjnym i moim zdaniem już po pierwszej publikacji służby i prokuratura powinny zareagować - komentował na antenie TVN24 były szef CBA Paweł Wojtunik.
W 2012 roku rząd Platformy Obywatelskiej ogłosił przetarg na zakup śmigłowców wielozadaniowych. Do negocjacji weszły trzy firmy: amerykański Sikorsky, produkujący śmigłowce Black Hawk w Mielcu, francuski Airbus z modelem Caracal oraz należące do włoskiego koncernu Leonardo zakłady w Świdniku ze śmigłowcem AW149PL. Ostatecznie wybrano Caracale. Ale kiedy władzę w Polsce przejęło Prawo i Sprawiedliwość, ich zakup stanął najpierw pod znakiem zapytania, a potem kontrakt został zerwany.
Arcybiskup i kontrakt na wojskowe śmigłowce
W czerwcu 2022 roku dziennikarze "Superwizjera" Maciej Duda i Łukasz Ruciński ujawnili ustalenia w tej sprawie w reportażu "Arcybiskup i kontrakt na wojskowe śmigłowce".
Dziennikarze poznali dokumenty, które rzuciły nowe światło na ten przetarg. Zbadali między innymi wątek roli hierarchy z Watykanu, który pisał w tej sprawie do prezydenta Andrzeja Dudy. Listy pochodzą od nieżyjącego już arcybiskupa Zygmunta Zimowskiego, który w 2009 roku trafił do Watykanu. Papież Benedykt XVI wyniósł go do godności arcybiskupa i w Stolicy Apostolskiej Zimowski pracował aż do śmierci w 2016 roku.
W listach z lipca 2015 roku arcybiskup działa w imieniu tajemniczego biznesmena z Włoch, który chciał skontaktować się z wybranym miesiąc wcześniej prezydentem Andrzejem Dudą w sprawie przetargu na śmigłowce bojowe dla polskiej armii. Z treści jasno wynika, że biznesmen Mario Benotti miał reprezentować interesy grupy Leonardo.
W MON audyt dotyczący przetargu na śmigłowce
Reportaż dziennikarzy "Superwizjera" TVN został ponownie wyemitowany w sobotę wieczorem. W studiu "Superwizjera" TVN po emisji reportażu najnowsze informacje w tej sprawie omawiali: współautor Maciej Duda, Anna Gielewska z frontstory.pl, która współpracowała przy tym materiale i były szef CBA Paweł Wojtunik.
- Zapytaliśmy Ministerstwo Obrony Narodowej o to, czy wróci do kwestii, które ujawniliśmy, czyli tego wpływania na rozstrzygnięcie przetargu na śmigłowce bojowe dla polskiej armii przez przedstawicieli konkurencyjnej firmy zbrojeniowej i przedstawicieli Watykanu. Mamy odpowiedź, dosyć ogólnikową, że faktycznie przygotowują audyt i że wszystkie kwestie dotyczące przetargu będą zbadane - powiedział współautor reportażu Maciej Duda.
Dodał, że Ministerstwo Obrony Narodowej przekazało także, "w że w ciągu 8 lat rządów poprzedników, czyli rządów Zjednoczonej Prawicy, kupiono faktycznie tylko 12 śmigłowców różnego rodzaju dla polskiej armii".
- W międzyczasie, poprzedni minister obrony narodowej pan (Mariusz) Błaszczak, jakby dokonał tego, o czym my opowiadamy w reportażu. W reportażu opowiadamy o tym, że firma zbrojeniowa poprzez zmarłego już arcybiskupa chciała doprowadzić do tego, że powstający rząd zrezygnował z przetargu na śmigłowce Caracal i kupił ich śmigłowce. I faktycznie w 2022 roku minister Błaszczak zapowiedział kupno 32 śmigłowców produkowanych przez firmę Leonardo AW149 - mówił Duda.
Anna Gielewska z frontstory.pl mówiła, że "ciekawe sygnały popłynęły też na ostatniej Komisji Obrony Narodowej, gdzie właśnie minister Władysław Kosiniak-Kamysz i całe kierownictwo resortu obrony przedstawiało swoje plany na ten rok". - Jednym z takich planów jest właśnie ten audyt. Swoją kontrolę przetargu na caracale przeprowadzi też Najwyższa Izba Kontroli. Minister Kosiniak-Kamysz powiedział też, że gdyby nie to, że tamten przetarg został przerwany, to już polska armia miałaby 50 śmigłowców, a nie jak odpowiedział resort, 12 - dodała.
Dziennikarz "Superwizjera": zatrważające, że nie ma żadnego sygnału ze strony służb specjalnych ani prokuratury
Zdaniem Macieja Dudy "to, co to jest zatrważające, to to, że nie ma żadnego sygnału ze strony służb specjalnych ani prokuratury, że zajęły się tą sprawą. Przetarg na Caracale był objęty ochroną antykorupcyjną przez Służbę Kontrwywiadu Wojskowego".
Dodał, że "kiedy Włosi, kiedy arcybiskup z Watykanu, zwraca się do głowy państwa 'panie prezydencie, trzeba coś zrobić z tym przetargiem, bo to nie jest po naszej myśli', to w tym momencie nie reagują służby". - To jest niepojęte - ocenił.
Wojtunik: mamy do czynienia z ordynarnym układem korupcyjnym
- Nie zgadzam się z tym, że ten reportaż opisuje lobbing. Ten reportaż, skądinąd świetny materiał śledczy dla prokuratorów, którzy mam nadzieję, w przyszłości będą badać tę sprawę, opisuje międzynarodowy układ korupcyjny. Ten reportaż opisuje mechanizmy korupcyjne. O lobbingu mówilibyśmy, gdyby jeden czy drugi biznesmen próbował wpływać na kształt prawa, natomiast tutaj mówimy o przestępstwach skodyfikowanych, spenalizowanych i ściganych zarówno w Polsce jak i we Włoszech - mówił Paweł Wojtunik.
Przypomniał, że "we Włoszech w 2012 roku powstała bardzo rygorystyczna ustawa antykorupcyjna, która ściga handel wpływami". - To co jest opisane w reportażu, zabiegi wokół najwyższych urzędników państwowych polskich inicjowane przez Włochów, przy wykorzystaniu obywatela polskiego, arcybiskupa, urzędnika Watykanu, powinno być badane pod kątem właśnie handlu wpływami w Polsce. Nazywamy to przestępstwo powoływaniem się na wpływy - ocenił.
- Mamy do czynienia z udziałem przedstawicieli trzech państw w jednym z największych kontraktów zbrojeniowych i mówiąc takim językiem obrazowym, to trochę tak jakbyśmy opisywali zakup samochodu w jakiejś gminie. W międzyczasie jakiś ksiądz pisze do jednego z urzędników najwyższych w tej gminie, burmistrza, prezydenta, że ten samochód jest zły, a on ma znajomego i on ma lepsze samochody i w wyniku tego działania gmina kupuje kilka kół, nawet nie samochód, za znacznie wyższą cenę - mówił.
- Ścigalibyśmy takiego urzędnika? Oczywiście, że tak. I tu mamy do czynienia z ordynarnym układem korupcyjnym i moim zdaniem już po pierwszej publikacji służby i prokuratura powinny zareagować - dodał.
Wojtunik powiedział, że "toczyło się, z tego co wiem, śledztwo w prokuraturze szczecińskiej, ono już powinno zostać podjęte na podstawie materiałów państwa reportażu".
Wojtunik: chciałbym wiedzieć, co zrobiła Kancelaria Prezydenta, jak się zachowały SKW i CBA
Wojtunik podkreślił, że "chciałby wiedzieć, co wówczas zrobiła Kancelaria Prezydenta". - Jak się zachowali urzędnicy prezydenta. Jak się wówczas zachowały służby. Czy SKW i CBA wiedziało o tym, czy nie. Czy urzędnicy z Kancelarii Prezydenta się konsultowali, czy nie - dodał.
- Myślę, że powinniśmy wszyscy poszukiwać informacji, czy w tej sprawie doszło do korupcji, bo powoływanie się na wpływy to sytuacja taka, gdzie może się dany proceder odbywać bez decydenta. Ktoś się po prostu na niego powołuje i stąd uzyskuje korzyści majątkowe. Ale jak widzimy, w tej sprawie doszło do decyzji zgodnej z wolą tych, którzy te działania rozpoczęli i należy postawić pytanie, czy ktoś w tej sprawie wziął korzyść majątkową osobistą i ta sprawa powinna być dokończona - ocenił.
- I sugerowałbym dzisiaj, to co mogę radzić nowym kolegom ze służb, bardzo szybko zaudytowanie, zweryfikowanie jakie informacje posiadali i podjęcie tych działań na nowo, jeżeli nie zostały podjęte w przeszłości w wyniku celowego zaniechania, czy może po prostu niewiedzy, czy amatorszczyzny - powiedział były szef CBA.
Dodał, że "abstrahując od kontekstu bezpieczeństwa państwa i tego, że dzisiaj Polska nie ma tych śmigłowców, a toczy się wojna w Ukrainie, mówimy o olbrzymich kwotach". - I wreszcie nie sposób nie poszukiwać tutaj dowodów na przestępstwa czy niedopełnia obowiązków, przekroczenia uprawnień, powoływania się na wpływy i wreszcie niegospodarności w olbrzymich rozmiarach, czyli artykułu 296 kodeksu karnego - mówił Wojtunik.
W jego ocenie "jest to ordynarny schemat przestępczy, który powinien być ścigany na całym świecie i po to właśnie zostało powołane Centralne Biuro Antykorupcyjne".
Anna Gielewska mówiła, że kluczowe jest to, że po tak długim czasie od wyemitowania tego reportażu nadal nie wiemy, co tak naprawdę zadziało się później. - To znaczy, czy poza tym, co odpowiedziała po naszych licznych wspólnych próbach i zadawanych pytaniach Kancelaria Prezydenta, doszło do jakiegokolwiek spotkania czy nie - dodała.
Maciej Duda zaznaczył, że "arcybiskup Zimowski prosił o spotkanie razem z nieformalnym przedstawicielem koncernu zbrojeniowego z panem prezydentem, ale później ten arcybiskup został przyjęty przez pana prezydenta na swoim zaprzysiężeniu, a później jeszcze ten arcybiskup nieżyjący już został odznaczony przez pana prezydenta". - Tu się rodzą bardzo konkretne pytania - stwierdził.
Gielewska przypomniała, że "mówimy o człowieku, Mario Benottim, dzisiaj już nieżyjącym, który był postacią, bym powiedziała co najmniej kontrowersyjną i nie mają co do tego żadnych wątpliwości włoscy dziennikarze śledczy, z którymi Maciej i Łukasz rozmawiali. Także nasi koledzy z IRPI media, którzy badali działalność pana Benottiego przez dłuższy czas". Dodała, że był on jednym z głównych podejrzewanych, oskarżonych w aferze maseczkowej we Włoszech".
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: "Superwizjer" TVN