Od kilku miesięcy prokuratorzy z różnych jednostek przesyłają sobie analizę Generalnego Inspektora Informacji Finansowej dotyczącą wielomilionowych operacji finansowych na kontach archidiecezji lwowskiej - dowiedział się tvn24.pl. Analitycy z Ministerstwa Finansów wskazali w niej, że milionowe kwoty z kont archidiecezji trafiały do członków rodziny arcybiskupa lwowskiego Mieczysława Mokrzyckiego. - Nikt z mojej rodziny ani żadne inne osoby nie wykorzystują tych pieniędzy do własnych celów. Są one własnością archidiecezji lwowskiej i są przeznaczane na cele zgodnie z intencjami ofiarodawców - przekazał nam w oświadczeniu arcybiskup Mokrzycki.
Potwierdziliśmy w niezależnych od siebie źródłach, że analitycy Ministerstwa Finansów prześwietlili historię około dziesięciu kont, które w jednym z polskich banków posiadała archidiecezja lwowska. Pod lupę wzięli historię tych rachunków z pięciu lat - od roku 2017 do początków 2022 - a wyniki swojej pracy jesienią ubiegłego roku przesłali do prokuratury. Suma, którą obracano w tym czasie na kontach archidiecezji, to równowartość około 60 milionów złotych.
Slalom w prokuraturze
Według rozmówców tvn24.pl dokument Generalnego Inspektora Informacji Finansowej (to urząd sprawowany przez wiceministra finansów odpowiedzialny za przeciwdziałanie praniu pieniędzy) najpierw trafił do Prokuratury Okręgowej w Przemyślu. Tutejsi śledczy wkrótce spakowali go w koperty i osobiście zawieźli do swoich przełożonych, do Prokuratury Regionalnej w Rzeszowie.
Stąd ten sam dokument po naradzie trafił - w tajnej poczcie, przepakowany w nowe koperty - na biurko prokuratora krajowego Dariusza Barskiego.
Z wiedzą zgromadzoną przez analityków z ministerstwa zapoznali się następnie szefowie departamentu przestępczości gospodarczej Prokuratury Krajowej.
Jeszcze w połowie listopada wysłaliśmy serię pytań do Prokuratury Krajowej. Chcieliśmy wiedzieć m.in., kiedy dokładnie dokument GIIF trafił do prokuratury w Przemyślu (oraz na kolejne, coraz wyższe szczeble prokuratury) i czy zapadła decyzja o wszczęciu śledztwa bądź odmowie wszczęcia.
10 stycznia tego roku, czyli niemal dwa miesiące po przesłaniu pierwszych pytań, Prokuratura Krajowa ostatecznie odmówiła nam odpowiedzi.
Pytania nie dotyczą sprawy prowadzonej przez Prokuraturę Krajową, wobec czego brak jest możliwości udzielenia odpowiedzi.Łukasz Łapczyński, rzecznik Prokuratury Krajowej
Nie wskazał jednak, dokąd z Prokuratury Krajowej przekierowano dokument GIIF.
"Gorący problem" na kolejnym biurku
Pragnący zachować anonimowość rozmówcy z prokuratury wyjaśnili nam, że analiza trafiła do Prokuratury Regionalnej w Warszawie. Dlatego serię pytań wysłaliśmy także - 2 grudnia ubiegłego roku - do rzecznika tej właśnie prokuratury. Dotąd jednak nie otrzymaliśmy żadnych odpowiedzi.
- Nie mam nic do przekazania - tak powiedział dopytywany przez nas prok. Marcin Saduś.
Nieoficjalnie jeden ze śledczych przyznaje: - Sprawa archidiecezji lwowskiej jest jednym z kilku najbardziej gorących kartofli w kraju, które każdy z nas próbuje przerzucić komuś innemu. Do wszczęcia śledztwa trzeba ogromnej odwagi, do odmowy wszczęcia nawet większej.
Co jednak wzbudziło podejrzenia analityków Generalnego Inspektora Informacji Finansowej, że wyniki swojej pracy przesłali do prokuratury?
Jak czytamy na stronie Ministerstwa Finansów, GIIF to "główny element polskiego systemu przeciwdziałania praniu pieniędzy oraz finansowaniu terroryzmu".
Ta instytucja, której szefem na ogół jest jeden z wiceministrów finansów, szerzej znana jest wyłącznie bankowcom i instytucjom działającym na rynkach finansowych, które raportują do GIIF wszelkie transakcje o wartości powyżej 10 tysięcy euro lub podejrzane serie transakcji blisko tego progu.
- W przypadku archidiecezji lwowskiej analitykom banku, który prowadził rachunki, a następnie ludziom z GIIF wyskoczyło mnóstwo transakcji, które przypominają mechanizmy prania brudnych pieniędzy - mówi nam doświadczony urzędnik resortu.
W sumie prześwietlono operacje z pięciu lat o wartości: 16 milionów złotych, 1,4 miliona dolarów oraz 8,5 miliona euro, co daje łącznie równowartość około 60 milionów złotych.
O takiej łącznej wartości pieniądze wpływały na konta diecezji od różnych instytucji charytatywnych – kościelnych i cywilnych, osób prywatnych i np. zgromadzeń zakonnych.
Następnie jednak część z tych pieniędzy miała być przelewana na konta należące do siostrzeńca arcybiskupa (ale nie tylko na jego konta) bądź wręcz wypłacana w gotówce.
Zadaliśmy oficjalnie pytania GIIF, chcąc się m.in. dowiedzieć, kiedy dokładnie wysłali swój raport do prokuratury oraz jakich kwot dotyczą wątpliwości.
"Z uwagi na tajemnicę informacji finansowej GIIF nie może udzielić odpowiedzi na państwa pytania" - taką odpowiedź przekazał nam wydział prasowy resortu finansów.
Arcybiskup: "zgodnie z przeznaczeniem i prawem"
Sam arcybiskup Mieczysław Mokrzycki nie odpowiedział na nasze pytania, przysłał jednak obszerne oświadczenie, które publikujemy w całości poniżej.
Zapewnił w nim, że wszystkie środki, które archidiecezja otrzymuje, "wykorzystane są zgodnie z intencjami ofiarodawców" oraz że "Wszystko odbywa się zgodnie z obowiązującym prawem".
"Z racji skali spoczywających na mnie obowiązków, nie zawsze jestem w stanie samodzielnie zajmować się sprawami bankowymi. Dlatego w takich sytuacjach zajmują się nimi upoważnione osoby, które znam i którym ufam. Nikt z mojej rodziny, ani żadne inne osoby nie wykorzystują tych pieniędzy do własnych celów" - tak brzmi inny fragment oświadczenia hierarchy.
Według naszych źródeł w raporcie GIIF wskazane są m.in. przelewy z Fundacji "Semper Fidelis na rzecz Archidiecezji Lwowskiej", która ma swoją siedzibę w Łańcucie przy ulicy Cetnarskiego 33.
Fundacja powstała z inicjatywy samego Mokrzyckiego 19 listopada 2008 roku, czyli na trzy dni przed "ingresem" (to określenie oznacza uroczyste objęcie władzy przez biskupa) w diecezji lwowskiej.
Z dostępnych w internecie dokumentów wynika, że fundacja skorzystała m.in. ze środków unijnych w 2016 roku, otrzymując ponad 1,2 miliona dotacji na remont siedziby. Zabytkową willę, znajdującą się w ruinie, dwa lata wcześniej przekazał jej przewodniczący powiatu w Łańcucie.
Zgodnie z wnioskiem o dotację w tej zabytkowej willi za unijne pieniądze miał powstać "Międzynarodowy Ośrodek Wymiany Dzieci i Młodzieży". Remont skończył się w październiku 2019 roku, gdy uroczyście ośrodek poświęcił sam arcybiskup Mokrzycki.
W imprezie brał udział również poseł PiS z tego regionu Kazimierz Gołojuch. Dziś w tej willi poseł ma swoje główne biuro poselskie, a fundacja Semper Fidelis – siedzibę. Na stronach samej fundacji i w jej profilach w mediach społecznościowych brak jest szerszych i aktualnych informacji o działalności "Międzynarodowego Ośrodka Wymiany Dzieci i Młodzieży".
Dworczyk i Mokrzycki
Arcybiskup Mokrzycki zaangażował się również w działalność Fundacji "Wolność i Demokracja", której jednym z fundatorów był Michał Dworczyk. Kontrowersje wokół działalności tej fundacji szeroko opisaliśmy na łamach tvn24.pl w grudniu ubiegłego roku. Fundacja otrzymywała milionowe dotacje z funduszy kancelarii premiera, której szefem był sam Dworczyk, który (wbrew swoim deklaracjom) zachował wpływ na działalność fundacji. Arcybiskup Mokrzycki dołączył do rady tej fundacji w 2020 roku. Z dokumentów fundacji, które są dostępne w Sądzie Gospodarczym w Warszawie wynika, że arcybiskup upoważnił swojego siostrzeńca do odbierania adresowanych do niego dokumentów. Tego samego siostrzeńca, który według GIIF miał wypłacać milionowe kwoty z kont archidiecezji. Nie udało nam się dotrzeć do tej osoby.
- Zaprosiliśmy arcybiskupa, doceniając jego pracę na Ukrainie, również dla naszej Polonii. Jednak dotąd nie było większych finansowo wspólnych projektów z archidiecezją i z fundacją Semper Fidelis - mówi tvn24.pl jeden z pracowników fundacji.
Zarazem nasz rozmówca przyznał, że arcybiskup Mokrzycki żalił się, że "ma problemy z bankiem, który zablokował działalność kont archidiecezji". - Tłumaczył, że Ukraina jest strefą wojny i tam wszystko załatwia się poprzez gotówkę - stwierdza nasz rozmówca.
Autorka/Autor: Robert Zieliński, współpraca Grzegorz Łakomski / m
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: PAP/Wojtek Jargiło