Wezwanie przed komisję wojskową - w tym przypadku upokarzające i bezsensowne. Po co zmuszać do tego osoby z niepełnosprawnością w stopniu znacznym? Tymczasem takie wezwania wysyłane są bez wyjątku i właśnie o wprowadzenie wyjątków kierowane są apele do ministra obrony. Interweniuje biuro Rzecznika Praw Obywatelskich. Materiał magazynu "Polska i Świat".
Kwalifikacja wojskowa, czyli osobiste stawienie się przed komisją wojskową, to obowiązek każdego dorosłego mężczyzny w Polsce. Jak się okazuje, bez wyjątków.
- Najpierw myślałam, że ktoś sobie z nas żarty robi. Okazało się, że to nie jest żart - mówi Joanna Motal, mama Szymona. Absurd ten uderza w osoby z niepełnosprawnością i ich opiekunów. - Szymek jest osobą zależną, leżącą, karmioną przez gastrostomię. Nie jest w stanie obronić się przed muchą, nie jest w stanie złapać piłki, a ma stawić się przed komisję z dorosłymi mężczyznami - dodaje Joanna Motal.
Szymon ma teraz 17 lat i za dwa lata otrzyma wezwanie, które każdego roku przychodzi do wielu osób z niepełnosprawnościami ruchowymi i intelektualnymi. Ich rodzice ratunku szukają u Rzecznika Praw Obywatelskich, a ten apeluje do ministra obrony. - Żeby nie było konieczności przyjazdu osób ze znacznym stopniem niepełnosprawności na kwalifikacje wojskowe - mówi Tomasz Oklejak z biura RPO.
Takie absurdalne, upokarzające przepisy funkcjonują od lat. - To kolejna szpilka, kolejne ukłucie, że tutaj też się nie nadajesz, nie dasz rady - mówi mama Szymona.
Muszą stawiać się przed komisją wojskową
O ile osoba ze znacznym stopniem niepełnosprawności, może być - po przedstawieniu dokumentów - zwolniona z badań lekarskich, przed komisją i tak musi stanąć - nawet jeśli leży pod respiratorem, nawet jeśli ma odpowiednie orzeczenie.
- To orzeczenie jest wydane przez organy państwa. Powinno się dostarczyć je na komisje w formie listownej czy przywieźć, ale osoba osobiście nie musi się stawiać, bo to jest dla niej duże wyzwanie - uważa Krzysztof Dobies z Fundacji Avalon.
Teraz niektórzy urzędnicy idą opiekunom na rękę, ale nie wszyscy. - Nie w każdym powiecie, gdzie kwalifikacja wojskowa jest realizowana, ta dobra wola jest. W związku z czym należałoby dać narzędzia, żeby to było jak najmniej dolegliwe - uważa Tomasz Oklejak. - Mamy dwie wartości na gruncie konstytucji, które musimy zrównoważyć. Z jednej strony jest powszechny obowiązek obrony, a z drugiej szczególna opieka nad osoba z niepełnosprawnością - dodaje.
Aby kolejny 19-latek z psychiką dziecka, z zespołem Downa, nie musiał się bać. Jeden z nich musiał odpowiadać na pytania przedstawiciela powiatowej komisji lekarskiej, wojewódzkiej komisji lekarskiej, wójta lub burmistrza i szefa wojskowego centrum rekrutacji.
A wszystko po to, aby wypełnić kolejne punkty z ustawy - sprawdzenie tożsamości, określenie zdolności fizycznej i psychicznej do służby wojskowej, wstępne przeznaczenie, wprowadzenie danych do ewidencji, przekazanie i promowanie służby wojskowej, wydanie zaświadczenia i nadanie stopnia.
- Jest to wyzwanie, upokorzenie i trudne przeżycie dla tych osób. Mówią o tym same osoby z niepełnosprawnościami i ich rodziny - opowiada Krzysztof Dobies.
Ministerstwo Obrony analizuje wniosek RPO
Przed komisją powinni stawić się ci niepełnosprawni w stopniu znacznym, którzy chcą, którzy czują, że mogą. - Osoba ze znacznym stopniem niepełnosprawności mogłaby jednak chcieć pracować czy jakąś usługę świadczyć dla obronności naszego kraju - zauważa Tomasz Wasilewski z Fundacji Integracja.
Ministerstwo Obrony Narodowej informuje, że trwa analiza przedmiotowego wniosku Rzecznika Praw Obywatelskich. - Chciałbym bardzo, aby to był jeden z takich przepisów, który przez Sejm, Senat i prezydenta został przeprowadzony w ciągu dwóch dni - przyznaje Krzysztof Dobies.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24