Przyciąga wzrok, gdziekolwiek się pojawi. Sześciosilnikowy Antonow An-225 Mrija po piętnastu latach nieobecności w Polsce wylądował na warszawskim Okęciu. Na swoim obszernym pokładzie przywiózł tony sprzętu ochronnego do walki z epidemią.
Mrija się nie nudzi. Największy transportowy samolot na świecie lata niemal non stop, a o zamówienia na maszynę trzeba starać się z co najmniej półrocznym wyprzedzeniem. 25 marca tego roku An-225 wzbił się po raz pierwszy po osiemnastomiesięcznej obowiązkowej technicznej przerwie.
11 kwietnia wystartował z ukraińskiego Kijowa, poleciał do kazachskich Ałmatów, a potem do Chin. Z powrotem podobną trasą kierował się do Warszawy. Gigantyczny Antonow może przewieźć dziesiątki samochodów, generatory i lokomotywy. We wtorek po godzinie 9.30 podniebny kolos wylądował w stolicy. Na pokładzie przywiózł 76 ton kombinezonów medycznych, 11 ton osłon na twarz i 9 ton masek ochronnych. Wszystko załadowane niekonwencjonalnie, bo przez dziób. An-225 "pochłania" takie ilości ładunku przez przednie podwozie, które składa się, aby ułatwić korzystanie z rampy ładunkowej.
Transport zamówiony został przez KGHM i Lotos. Gigant był już wcześniej używany w podobnych celach. W 2010 przewoził środki medyczne i żywność po trzęsieniu ziemi na Haiti w 2010 roku czy po tsunami w Japonii rok później.
Ostatnim razem Mrija [w języku ukraińskim: Marzenie - przyp. red.] lądowała w Polsce 15 lat temu. Zabrała wtedy z Katowic trzy helikoptery i razem z pięcioma innymi maszynami z Kiszyniowa poleciała do Algierii. Wcześniej, w 2003 roku, potężny Antonow lądował na poznańskiej Ławicy z ładunkiem 128 ton.
Tym razem gigant przywiózł materiały ochrony medycznej.
Sprzęt, który przyleciał we wtorek, "w pierwszej kolejności trafi do szpitali jednoimiennych"
Rzecznik Ministerstwa Zdrowia Wojciech Andrusiewicz powiedział na wtorkowej konferencji prasowej, że podziału sprzętu dokonają wspólnie resort zdrowia i Agencja Rezerw Materiałowych.
- Tu w ministerstwie i wspólnie z Agencją Rezerw Materiałowych dokonuje się podziału między konkretne szpitale. Do niedawna rozdystrybuowaliśmy te materiały między wojewodów, a od wojewodów szedł bezpośredni transport do szpitali. Teraz te transporty idą już bezpośrednio do szpitali, są tutaj dzielone względem placówki medycznej, względem potrzeb. Na pewno w pierwszej kolejności zawsze idą do placówek jednoimiennych - powiedział rzecznik.
Premier Mateusz Morawiecki na spotkaniu z dziennikarzami zorganizowanym na płycie lotniska, przed samolotem, opowiadał o dostawie. - Mamy do czynienia z sytuacją dużych niedoborów sprzętu na całym świecie. O taki transport starało się kilka państw. To, że samolot mógł przylecieć do Polski, ten największy samolot transportowy świata, poprzedziły też długie godziny negocjacji, a wcześniej długie dni rozmów - powiedział.
Przyszłość należy do gigantów
- To największy samolot na świecie, jeśli chodzi o kubaturową ładowność - przyznał w rozmowie z tvn24.pl ekspert lotniczy Grzegorz Brychczyński. - Ma przed sobą ogromną przyszłość. Sytuacja w transporcie, nie tylko lotniczym, w związku z koronawirusem, który nas dotyka na całym świecie, musi ulec redefinicji - zauważył.
Mriję można porównać do ogromnego kontenera. - Można tam wstawić masę różnych rzeczy: od samochodów, przez palety, po czołg, ciężkie maszyny budowlane i urządzenia wiertnicze, których nie da się położyć na platformy kolejowe czy samochodowe. Ten samolot jest na tyle wysoki, szeroki i długi, że on te rzeczy pomieści - wyjaśniał Brychczyński.
Według niego także transport sprzętu ochronnego w ten sposób jest uzasadniony, a logistycznie postawienie na jeden duży samolot to lepszy ruch, chociażby ze względu na kwestię wyładunku sprzętu. - Jednym transportem można przewieźć tyle, ile nie jest się w stanie przewieźć na kołach, na szynach czy innymi samolotami - ocenił.
Co z kwestią finansową? Gigantycznej maszynie towarzyszą gigantyczne koszty użytkowania. Jednak nie o pieniądze tu chodzi, a o ilość i szybkość dostawy. - Pieniądze są na drugim planie - uściślił Brychczyński. - Samolot ma określone koszty za godzinę lotu. To koszty stałe i operacyjne, niezależnie, czy będzie wiózł maszynę, czy pomoc medyczną - tłumaczył.
Latające "Marzenie"
Napędzany sześcioma silnikami odrzutowymi An-225 pierwszy lot odbył 1988 roku. Jedyny egzemplarz stworzono w zakładach lotniczych Aviant i w tym samym roku samolot odbył swój pierwszy lot.
Serca miłośników lotnictwa skradł podczas salonu lotniczego na paryskim lotnisku Le Bourget w 1989 roku, kiedy wzbił się w powietrze z wahadłowcem kosmicznym Buran na grzbiecie. Kiedyś radziecki, a obecnie ukraiński kolos na skrzydłach po zakończeniu programu kosmicznego w 1993 roku stał się bezrobotny. Na nowo, tym razem do przewozu dużych ładunków, odkryto go na początku kolejnego tysiąclecia.
W powietrze wzbił się w 2001 i od tamtej pory odhacza kolejne rekordy. To między innymi potężna masa startowa (680 ton), 84 metry długości (mniej więcej maksymalna szerokość boiska piłkarskiego), czy przewiezienie za jednym razem ładunku komercyjnego o łącznej masie 247 ton.
Źródło: tvn24.pl